etap 1: lęk

3.2K 253 111
                                    


Słońce już dawno zaszło za horyzont, gdy Liam Dunbar zaczął odzyskiwać przytomność. Theo Raeken, który cudem powstrzymał nastolatka przed popełnieniem błędu życia - zerknął w jego stronę uśmiechając się lekko. Zdawał sobie sprawę z tego, iż Liam ma problemy ze złością, jednak nigdy nie posądziłby go o tak dalekie posunięcie. Gdyby nie fakt, że kilka razy uderzył pięścią w ścianę zamiast twarz Nolana, to prawdopodobnie chłopak byłby martwy.

Dłoń Dunbara była nadzwyczajnie sina; goiła się powoli. Dlatego Theo, gdy usiłował zaciągnąć nastolatka do auta robił to bardzo ostrożnie. Oczywiście mógł zrobić mu na złość i napierać na tę akurat dłoń lecz nie zrobił tego. Po co miał dostarczać mu więcej bólu?

Nie mógł pojąć jak wielką odpowiedzialności Liam niósł na barkach. Możliwe, że to z racji, iż on sam nigdy nie czuł żadnego obowiązku. Jednakże w tamtym momencie, kiedy zaczął martwić się o Dunbara - czuł się odpowiedzialny. To nieznajome uczucie nawiedzało go systematycznie, głównie w momentach, które spędzał z nastolatkiem. Było to nawet coś więcej niż uczucie odpowiedzialności.

Theo poczuł dziwny uścisk w żołądku, tak bardzo obcy - zżerający resztki jego osobowości.

Nie da się ukryć, że Theo od zawsze był problematyczny. Przebiegłość było podstawą jego życiowego alfabetu. A egoizm i cynizm nie odstępowały go na krok. Już jako dziecko dopuścił się niewyobrażalnie okropnych czynów.

Dlaczego nagle miałby poczuć do tego skruchę?

Czyżby Theo Raeken dorósł do niektórych spraw, które jeszcze nie tak dawno były dla niego najmniejszym zmartwieniem?

Otrząsnął się, ponieważ natłok myśli napierał na niego coraz mocniej. Od kiedy zamieszkał w swoim pickupie zaczął się zastanawiać nad swoim życiem - poprzednim jak i przyszłym.

Spojrzał na Dunbara, który odruchowo zaczął rozmasowywać tył głowy. Odetchnął ciężko, spoglądając w bliżej nieokreślony punkt znajdujący się w mroku.

- Musiałem cię znokautować. - Theo momentalnie zerknął na młodszego chłopaka, który nie odezwał się a nim słowem od chwili przebudzenia.

- Ile razy? - zapytał w końcu ochrypłym głosem.

- Pięć - odpowiedział i uśmiechnął się szczerze w jego stronę.

Zapadła chwilowa cisza. Obydwaj zaczęli myśleć, każdy o czym innym. Jednak nieświadomie ich myśli zawsze skupiały się na osobie siedzącej obok. Może to wydawać się nie na miejscu, ale Liam tak naprawdę był zadowolony, iż Theo znajdował się przy nim w tamtej chwili. Kto wie jakie skutki mogłyby wyniknąć z nagłego napadu agresji nastolatka. Zapewne nie popuściłby Nolanowi.

- Prawie go zabiłem, prawda?

Nie spojrzał na Theo nawet na moment. Wstydził się sam przed sobą, że dał upust emocjom - po raz kolejny. Nie tak dawno panował nad sobą w pewnym stopniu, a teraz to znów powróciło.

- Prawie - odpowiedział krótko starszy. - Ale powstrzymałeś się, rozwalając sobie rękę.

- To już jakieś postępy. - odetchnął z ulgą, obserwując swoją dłoń, która zdążyła się uzdrowić.

- Następnym razem kiedy będziesz miał jakiś plan nie wybieraj miejsc, które uruchamiają w tobie tryb mordercy - odezwał się Theo, na co Liam zerknął na niego zdumiony.

- Nie wiedziałem, że tak się stanie.

Znów spojrzał na swoją rękę. Starał się nie myśleć o całym dzisiejszym zajściu lecz to wszystko przytłaczało go bardziej niż myślał. Najpierw wyjazd Hayden, śmierć Bretta i Lori oraz cały trwający problem z łowcami, i tym co przyszło wraz z dzikim łowem. Liam nie chciał dłużej wpatrywać się jak jego przyjaciele cierpią, ze świadomością, że nie może nic zrobić.

LONG TALK ABOUT FEELINGS ► raeken & dunbarWhere stories live. Discover now