4. When I'm all used up

26 2 0
                                    

Przyglądał się jej znużony, postukując paznokciem w szklankę. Słyszał już pogłoski. Informacje docierały do niego w strzępkach, ale atakowały równocześnie z różnych stron, zanim powiedziała mu to osobiście. Co ciekawe, nie czuł się pominięty. Do niego trafiała zawsze, ale dopiero po pewnym czasie i przez ten czas dokładnie przygotował sobie co jej powie. Ale potem zobaczył ją i zrozumiał, że cała przygotowana przemowa na nic. Mógł spróbować ją uświadomić, pytanie tylko, co chciał przez to osiągnąć, kiedy zakomunikowała mu, że...

- Odcinam się na dobre

- Czyżby?

- Nie wiem jak to będzie wyglądało. Nie miałam normalnego życia bez potworów i całej piekielnej czy niebiańskiej szajki. Ale kiedyś byłam bliska ukończenia studiów, więc może czas je dokończyć. Teraz wszystko się zmieni.

- Nie sądzę- westchnął zrezygnowany- w codziennej prasie będziesz szukać spraw. Telefon będziesz nosiła w jednej kieszeni, oczekując na informacje, a pistolet w drugiej, czekając na sygnał. Wydarzy się coś dziwnego i będziesz na miejscu jeszcze przed policją. Chłopakom podłożysz pluskwy... - zerknął jak niecierpliwie zatarła ręce- jeśli już ich nie podłożyłaś... Żeby mieć na nich oko. Mnie będziesz w najlepszym wypadku ciągnąć na kawę na drugą stronę kontynentu. Nie usiedzisz w miejscu. W nocy nie będziesz mogła spać. Praca normalnego człowieka nie zapełni Ci głowy ani czasu w dostatecznym stopniu.

- Wrócę na studia. Dokończę to zakichane pielęgniarstwo

- Nie masz po kolei w głowie, wiesz o tym? Masz świadomość tego, że będziesz na celowniku kiedy rozejdzie się wieść że jesteś bezbronna?

- Chcesz mnie zniechęcić

- Chcę Cię oświecić. To nie takie łatwe kiedy weźmiesz te wszystkie aspekty pod uwagę.

- Źle na to patrzysz.

- Niech będzie. Może to i lepiej ze jesteś w tej sprawie taką optymistką. Ale wrócisz. Prędzej czy później. Bo jesteś silniejsza niż na to wyglądasz, ale słabsza niż Ci się wydaje.

Był bardzo specyficznym demonem, a ona była bardzo specyficznym łowcą. Nadawali coś w rodzaju równowagi całej tej wojnie dobra ze złem. On nie był do końca czarnym charakterem, ona zaś wcale nie była tak biała, jak by się mogło wydawać. O ile działali w tym biznesie jednocześnie, co nie znaczyło, że wspólnie, byli w stanie utrzymać świat w ryzach. Odejście Artemidy zaburzało równowagę. Szala przechylała się i to było faktem. Ale w którą stronę się przechylała i jak szybko, można się było tylko domyślać.



Pomogli jej pozbierać rzeczy. Kilka razy pokłócili się o przedmioty, które chciała zostawić wbrew ich woli, z myślą, że im przydadzą się bardziej niż jej. Ona z największym trudem wybłagała od nich jakieś wybitnie stare podanie, w którym nigdy nie doszukali się ani jednego rozwiązania zagadki i stąd uznała, że w przyszłości również im się nie przyda. Ostatnie pudło wędrowało do Corvette.

- To chyba najwyższy czas się pożegnać - rzuciła na pozór beztrosko, spoglądając na Sama. Stali w bibliotece, zaledwie kilka kroków od siebie.

- Pozwól, że zanim się pożegnamy, o coś Cię zapytam.

- Pytaj - dystans kilku kroków skrócił do zaledwie kroku. Ujął jej dłonie, ale nie zdecydował się spojrzeć w jej oczy.

- Pamiętasz co mówiłaś o polowaniach? To całokształt. Nie samo wertowanie starych podań, nie bieganie z pistoletem po lasach czy ruinach, ale nie wspomniałaś o tym, że to również opatrywanie ran. To głównie opatrywanie ran. Bo musimy polować dalej. Musimy dojść do takiego stanu użyteczności, żeby mieć cierpliwość szukać kolejnych potworów na łamach ksiąg i mieć siłę biec z pistoletem albo łopatą na cmentarz, w plecaku dźwigając cały arsenał środków, które pozwolą nam zakończyć polowanie... i goić rany.

- Jesteśmy uwięzieni w zapętlonym filmie. Giniemy jednego dnia, działamy następnego.

- A w międzyczasie nie jesteśmy nieśmiertelni.

- Zniszczalni superbohaterowie ze skłonnościami do popadania w samozachwyt.

- Wciąż będziesz zniszczalną superbohaterką, Artemido - uniósł wzrok i uśmiechnął się do niej. Była pewna, że dołożył wszelkich starań, żeby wywrzeć na niej wrażenie większe niż zwykle.

- Nie rób mi tego - pokręciła głową - Potrafisz sprawić, żeby to odejście było łatwiejsze, prawda?

- Potrafię - przymknął oczy - jesteś głosem rozsądku.

Scars |Supernatural|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz