1. Pierwsza podróż

621 46 15
  • Đã dành riêng cho Hpjpxd
                                    

Delilah spojrzała wzrokiem pełnym nadziei w stronę swojej matki, która sprawiała wrażenie najszczęśliwszej osoby na tym zagmatwanym świecie. Wyjazd córki do szkoły z internatem pozwalał jej na zgłębianie niedawno odkrytych pasji, czyli między innymi pisaniu artykułów poradnikowych do rzetelnego pisma ,,Czarownica''. Widziała w sobie zbawicielkę. Było tyle czarodziejskich kobiet, które męczyły się w długoletnich, pozbawionych namiętności małżeństwach. Często z własnej winy, bo nie miały w sobie tego czegoś, czego z pewnością nie brakowało Beatrice Black. Jej teksty pozwalały im zgłębić tajniki najlepszej szkoły uwodzenia, kuszenia i oczarowywania. Autorka wyjątkowej rubryki ,,Między nami czarownicami'' cieszyła się niemałą sławą wśród żeńskiej części magicznej społeczności. Nawet teraz, odprowadzając swoją córkę na dworzec Kings Cross, nie mogła odpędzić się od gapiów i czarownic, które bez słowa podchodziły do niej i przytulały.


Jedenastoletnia posiadaczka szarych oczu odchrząknęła, chcąc wybudzić matkę z rozmyślań i tym samym zwrócić na siebie uwagę.


- Mamo – zaczęła niepewnie, instynktownie zaciskając ręce na rączce swojej walizki – a może by tak zrezygnować? Mamy jeszcze szansę! Pociąg odjeżdża za pół godziny, a wydaje mi się, że Durmstrang będzie lepszy od Hogwartu.


Beatrice nie mogła tego słuchać. Już od momentu, w którym Delilah dostała list informujący o tym, że została przyjęta do jej dawnej szkoły, dziewczynka męczyła ją prośbami o wysłanie jej gdzieś indziej.


Kobieta przewróciła oczami, wzdychając ciężko.


- Nie wymyślaj już, Di – skarciła ją – Czas spędzony w Hogwarcie, to najpiękniejsze lata mojego życia, i jestem pewna tego, że kończąc szkołę będziesz zalewała się łzami. A Durmstrangiem rządzi stary śmierciożerca, i do tego cholernie tam zimno. Nie mam zamiaru odwiedzać ciebie raz w tygodniu po to, żeby podawać eliksir przeciwko gorączce.


- Płakać będę, ale na pewno ze szczęścia – wtrąciła prawie szeptem dziewczyna.Pani Black postanowiła zignorować jej bezczelną uwagę. Ubolewała nad tym, że córka była niezwykle bojaźliwa, i wszystko przeżywała aż nadto.


- To mogę chociaż zmienić nazwisko? – Di nie dawała za wygraną.


- Myślisz, że w Durmstrangu byłabyś anonimowa? – matka obdarowała ją wyzywającym spojrzeniem – Blacków zna każdy, a rozwiązłość twojego ojca zaprowadziła go na pewno aż do odległych, afrykańskich plemion. Masajowie nie byli mu obcy, o nie.


Delilah spojrzała wymownie ku górze, aby powstrzymać gromadzące się w oczach łzy. Jej rodzina nie cieszyła się dobrą sławą, a ojciec uznawany był za największego zwyrodnialca, jakiego widział świat. Aktualnie odsiadywał wyrok w Azkabanie, za wierne służenie Temu – Którego – Imienia – Nie – Wolno – Wymawiać.


- Jeśli tylko trafisz do Gryffindoru, z pewnością się tam odnajdziesz! – zapewniła Beatrice, chcąc choć minimalnie wzbudzić w córce odrobinę szczęścia.


- Mhm, będą nosić mnie na rękach, a zwłaszcza Potter. Och, to ty jesteś córką człowieka, który zdradził moich rodziców i to przez niego zginęli? Chodź no tu, niech cię uściskam!

Masakrada w HogwarcieNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ