1

3.7K 243 116
                                    

Liam siedział w ostatniej ławce razem z Masonem i z niecierpliwością czekał, aż dzwonek zakończy lekcję matematyki. Wpatrywał się tępo w zegarek i nawet nie starał się słuchać nauczycielki, ani notować cokolwiek w zeszycie.  Gdy usłyszał długo wyczekiwany przez siebie dźwięk szybko spakował swoje książki do plecaka i nie czekając na przyjaciela wyszedł z klasy. Poszedł do swojej szafki i zostawił w niej rzeczy, które nie były mu potrzebne. 

- Hej - usłyszał głos, kiedy miał zamykać już swoją szafkę. Była to Hayden, dziewczyna Liama. 

- Hej - odpowiedział. 

Dunbar i Romero byli ze sobą już dosyć długo. Na początku ich stosunki nie były najlepsze, można nawet powiedzieć, że nienawidzili siebie nawzajem. Potem oboje byli w sobie szaleńczo zakochani, spędzali każdą chwilę razem i nie mogli nie myśleć o drugiej osobie. Cóż, w przypadku Hayden to się nie zmieniło, ale jeżeli chodzi o Liama, teraz był zagubiony. Owszem, lubił dziewczynę i dalej mógłby spędzać każdą wolną chwilę razem z nią, ale nie wiedział co czuje w stosunku do brunetki. W zasadzie to czuł tylko pustkę.

- Ostatnio jesteś jakiś dziwny - zauważyła brunetka - Wszystko w porządku? - zapytała.

- Tak...tak - odpowiedział - Wszystko w porządku - pocałował ją delikatnie w usta, żeby zapewnić ją, że nie ma czym się martwić, na co dziewczyna uśmiechnęła się - Muszę lecieć na trening.  Do potem.

- Będę dzwonić! - krzyknęła Hayden za odchodzącym chłopakiem.

***

Dzisiejszy trening był najgorszym w jakim uczestniczył Liam. Przegrł z Nolanem w pojedynkę jeden na jednego i nie strzelił nawet jednej bramki.  Przez cały czas był jakiś rozkojarzony i niedostępny, a kiedy trener zagroził mu, że będzie musiał oddać stanowisko kapitana dla kolegi z klasy, stracił kontrolę i pobił niewinnego chłopaka. 

- Jeszcze jedna taka akcja i pożegnasz się z drużyną Dunbar! - trener krzyczał  na bruneta, a on nic sobie z tego nie robił, jakby słowa wcale do niego nie docierały - A wy na co się gapicie? - zwrócił się w stronę pozostałych chłopaków w szatni - Zabierajcie te swoje śmierdzące tyłki pod prysznic. Nie mogę się na was patrzeć - spojrzał na Liama - Tym razem ci się upiekło. 

- Dzięki - powiedział Nolan w stronę Liama, trzymając chusteczkę przy krwawiącym nosie. 

- Przepraszam - brunet wstał i podszedł do kolegi - Ostatnio nie panuję nad agresją. Nie chciałem tego zrobić.

- A jednak zrobiłeś - powiedział Nolan, zarzucił torbę na ramię i wyszedł z szatni. 

W poprzedniej szkole, Liam zachowywał się identycznie jak dzisiaj. Wystarczyło jedne małe niedomówienie, a sytuacja kończyła się bójką. Kiedy zeszli się razem z Hayden nauczył się kontrolować swoją agresję. Dziewczyna była dla niego pewnego rodzaju kotwicą. Kiedy była przy nim, kiedy o  niej myślał, potrafił opanować gniew i nie zrobić nikomu krzywdy. Ale teraz, kiedy wszystko robi się dla niego dziwne i niejasne, znowu nie potrafi się opanować. A bardzo by chciał.

Kiedy wszyscy wyszli z szatni, Liam podszedł do swojej szafki w celu wyjęcia z niej czystych ubrań. Po boku wisiało zdjęcie jego i Hayden przyczepione magnesem w kształcie serduszka. Spojrzał na nie i zaczął się zastanawiać co jest z nim nie tak. Miał wspaniałą dziewczynę, która go kochała ponad życie, miał przyjaciół, na których mógł liczyć w każdej chwili, był kapitanem szkolnej drużyny, ale jednak czuł pustkę. Tylko, że nie wiedział czym była spowodowana. 

Po raz kolejny poczuł, jak jego ciało gotuję się w środku. Poczuł, jak traci kontrole i staję się zły, zły na siebie. Spojrzał na zdjęcie, na twarz Hayden, która zawsze go uspokajała, ale tym razem to nie zadziałało. Trzasnął z całą siłą drzwiczkami od szafki, tak, że huk rozniósł się po całej szatni, a za chwile uderzył w nią całą siłą. Nie poczuł ulgi. Uderzył jeszcze raz, potem kolejny i jeszcze jeden. Kiedy trochę ochłonął i się uspokoił, na blaszanej powłoce zauważył plamy krwi. Mimowolnie spojrzał na swoje kostki, które były pokryte tą samą cieczą. Szybko podszedł do umywalki i umył brudną rękę, potem przemył twarz i spojrzał w swoje odbicie w lustrze. Chciał je roztrzaskać, ale w ostatniej chwili się opanował.


Witam w opowiadaniu o Liamie i Theo ;) czyli naszym ukochanym Thiamie :D

Od razu napiszę, że to będzie opowiadanie z postaciami z Nastoletniego Wilkołaka, ale będzie bez wilkołaków. Tylko ludzie i ludzkie problemy :)

Mam nadzieję, że się spodoba :) 

YOUTH / thiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz