|| Wolne ||

516 46 16
                                    

- masz mi to w tej chwili oddać!

- uspokój się wariatko, oddam później.

- ukradłeś to!

- nie ukradłem, tylko pożyczyłem.

- wszedłeś do mojego pokoju i wziąłeś moją rzecz bez pytania, to jest kradzież! Oddawaj to!

- przecież powiedziałem, że ci oddam, które z tych słów przerasta twoją inteligencję?

- zamknij się i oddawaj!

- potrzebuję tego!

- ale to jest moje!

Zabiję ich... przysięgam, że oboje zabiję... Zabiję, zakopię, a potem się przyznam do winy, z pełną satysfakcją i zadowoleniem, mając świadomość że będę miał święty spokój.

Niechętnie otworzyłem oczy, spoglądając na godzinę, wyświetloną na ekranie telefonu. Dziewiąta. Naprawdę rzadko się zdarza, że mam wolny weekend, podczas którego mogę spać ile chcę i nikt niczego ode mnie nie wymaga. Zwłaszcza, że rodzice pojechali na dwa dni do Austrii. Wcale im się nie dziwiłem, że chcieli mieć trochę spokoju od tej szalonej gromadki zwanej "ich dziećmi". Przynajmniej najmłodszą trójką.

Jedynym obowiązkiem jaki na mnie spoczywał, to pilnowanie, żeby młodsze rodzeństwo się nie pozabijało. Tylko jak miałem to zrobić, skoro sam miałem ochotę ich wymordować, słysząc od samego rana kłótnie Domena z Niką? Wiedziałem, że za chwilę obudzą Emę i ja też wtedy będę musiał wstać. A Cene... O właśnie. Cene.

Wziąłem telefon w ręce i szybko napisałem wiadomość do młodszego brata.

"Zrób coś z nimi, bo nie ręczę za siebie... możesz ich związać, wywieźć do lasu, cokolwiek."

Czekałem na efekty. Zamiast nich, pojawiła się odpowiedź, która kompletnie mnie nie satysfakcjonowała.

"Nie ma mnie w domu, ale życzę powodzenia :) Pamiętaj że za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem grozi dożywocie"

W tym momencie marzę o dożywociu...

Głęboko westchnąłem, niechętnie wstałem i jeszcze bardziej niechętnie wyjrzałem ze swojego pokoju w celu zakończenia ich sprzeczki, zanim w ruch pójdą wszelkie przedmioty znajdujące się w zasięgu ich rąk.

- cholerna egoistka, w dodatku kretynka!

- a ty jesteś idiotą, nienawidzę cię!

- ojej, chyba się rozpłaczę. Nie, jednak nie będę się zniżał do twojego poziomu.

- możecie się oboje do jasnej cholery zamknąć?! - krzyknąłem.

- Peter, on mi ukradł pendrive'a! - stwierdziła Nika, patrząc na mnie z łezkami w oczach.

- nie ukradłem, tylko pożyczyłem. Zaraz jej oddam - tłumaczył Domen z poirytowaniem.

- mam naprawdę gdzieś o co się kłócicie. Po prostu się zamknijcie.

Nika spojrzała na mnie z pokorą, wycierając zapłakane oczy, a Domen odwrócił wzrok, obrażony. Wtedy też z pokoju obok wyszła nasza najmłodsza siostra.

- czy Domen i Nika znowu na siebie krzyczą?

Spojrzałem na Emę i głęboko westchnąłem, po czym łagodnie się do niej uśmiechnąłem.

- już skończyli. Pomożesz Domenowi zrobić śniadanie? 

- jasne! - rzuciła radośnie i z uśmiechem pobiegła do kuchni, a Domen bez słowa poszedł za nią, rzucając mi na koniec pełne pretensji spojrzenie.

Tell me Peter, how it really was...?Onde histórias criam vida. Descubra agora