Oprócz mnie

880 44 14
                                    

Nastała grobowa cisza, słychać było jedynie ciche pomruki zszokowanych jeszcze herosów. Nico oddychał ciężko, w niektórych miejscach na ciele miał bardzo widoczne, lekko krwawiące nacięcia. Percy usiadł ociężale na trawie. Chejron z niepokojem przyglądał się barierze.

-Coś się stało- powidział półgłosem.- coś poważniejszego.

Ja stałam znieruchomiała i przyglądałam się całej sytuacji. Kilkoro herosów podbiegło z apteczką do Nica i zaczęło opatrywać mu rany. Wtem półbogówie ruszyli się z miejsca i niezbyt przejęci wydarzeniem rozeszli się do dawnych zajęć.

-To był tylko jednorazowy przypadek- zawołał jeden z nich.

-Na pewno! Nie ma się co martwić- odkrzyknął drugi.

Spojrzałam na twarz Chejrona, ale nie ukazywała żadnych emocji.

Poczułam wzrok Nica na sobie. Odwróciłam głowę w jego stronę. Rzeczywiście, patrzył na mnie, jakby wyczekująco. Może miał mi za złe, że nie pomogłam?
Postanowiłam, że podejdę.

-Nico...- przysiadłam obok niego.- przepraszam, że nie pomogłam...

Ten ku mojemu zdziwieniu położył rękę na moim ramieniu.

-Nie szkodzi. Cieszę się, że nic ci się nie stało- uśmiechnął się lekko.

-Nie podrywaj- jeden z chłopców powstrzymujących jego krwawienie uśmiechnął się szyderczo.

Nico spojrzał na niego krzywo.

-Will, nieładnie tak podsłuchiwać cudze rozmowy. Zwłaszcza, że Ciebie już to nie dotyczy- powiedział spokojnie.

Will przygryzł wargę i wstał, następnie udając się do Percy'ego.

-Nie, nie trzeba- Percy machnął ręką.- Nic mi nie jest, Nico ucierpiał bardziej.- jego miecz nagle zamienił się w długopis, którego schował szybko do kieszeni spodni.

-Rozumiem- chłopak odszedł smętnie w stronę domków, a za nim bez słowa jego bracia.

-Gdyby coś się stało, to przyjdź- rzekł tylko jeden z nich żegnając się z Nikiem.

-Spoko- Syn Hadesa skrzywił się odrobinę spoglądając na bandaże.

-Chejronie- Percy wstał jakby natchniony.- jak myślisz, co to oznaczało?

-Nic dobrego- centaur pogładził swoją krótką brodę ręką.- pozwólcie, że wrócę do Wielkiego Domu. Percy, wstaw się tam za jakiś czas, dobrze? Musimy coś omówić.

-Tak, dobrze- powiedział niechętnie chłopak.

-A teraz- Chejron skierował wzrok na mnie.- A teraz, ta oto pani bardzo chciała Cię poznać- uśmiechnął się i ruszył powoli ku Wielkiemu Domu.

-Chara?- Percy zmrużył oczy.- ta dziewczyna, po którą dzwoniłem?

-Owszem- poprawiłam okulary.

Rozejrzałam się nerwowo wokoło. Alayna i Leo stali razem obok drzewa rozmawiając.

-Słyszałeś o tym wypadku Artemidy?- przerwał chwilową ciszę Nico.

-Tak, Annabeth coś wspominała- odparł chłopak.- podobno Charę wezwano właśnie z tego powodu.

Nagle para wyżej wspomnianych półbogów zbliżyła się do naszej trójki.

-Też się domyślacie, o co chodzi?- Leo spojrzał na obu chłopców roztropnie.

-Niestety- wycedził Percy.- to naprawdę nie wróży nic dobrego. Może być narażone nie tylko nasze życie, ale też śmiertelników- przerzucił ciężar ciała na drugą nogę.

-Jeśli szybko coś z tym nie zrobimy, to może naprawdę źle się skończyć- Alayna wsparła się ramieniem Leona.

Wszyscy herosi wymienili znaczące spojrzenia, a ja stałam cicho nie mając odwagi wydobyć z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Mój wzrok powędrował na Nica, jednak on jakby tego nie zauważył lub po prostu zignorował. Po chwili Percy westchnął głośno.

-Dobrze, ja się zbieram do Chejrona. Wy może wróćcie do dawnych czynności, udawajcie, że wszystko w porządku. Jak na razie możemy uznać, że jest to jednorazowy przypadek, ale miejcie się na baczności, ok?

Przytaknęli. Leo i Alayna ruszyli w swoją stronę, Percy w swoją, a my z Nikiem zostaliśmy we dwoje.

-Nico...-powiedziałam ostrożnie.
-Tak?-ten sam znów ponury chłopak odwrócił się do mnie przodem.
-O co chodziło?
-Naprawdę nic wartego twojej uwagi-wymamrotał.
-Ale wszyscy wydawali się przejęci...
-Jest dobrze- posłał mi swoje smętne spojrzenie.
-Eh, no dobrze- kiwnęłam głową w stronę domu.- chodź, weźmiemy coś ciepłego i pójdziemy na kolacje, dobra?
-Niech będzie- ruszył wolnym krokiem, a ja po niedługiej chwili poszłam w jego ślady.

|Mroczna Duszyczka| WOLNO PISANE Where stories live. Discover now