Rozdział 1

204K 8.2K 6.7K
                                    

- Tessa - usłyszałam głos taty dochodzący z korytarza. Oznacza to, że już czas.

Rzucam jeszcze raz okiem na pokój, biorę torebkę i zbiegam na dół. Tata już czeka na mnie u stóp schodów. Mogę zauważyć, że w oku kręci mu się mała, prawie niewidoczna łezka. W pierwszej chwili trochę jestem przestraszona tym widokiem, bo ostatni raz widziałam go płaczącego siedem lat temu, gdy okazało się, że mama nie żyje. Na szczęście strach szybko mija, bo gdy pokonuję ostatnie stopnie, na jego twarzy pojawia się szczery uśmiech. Muszę powiedzieć, że jak na czterdziestopięciolatka nieźle się trzyma. Jest ode mnie wyższy o niecałą głowę (ja sama nie należę do najniższych). Jedyne co świadczy o jego wieku, jest wkradająca się w jego brązowe włosy lekka siwizna. Trenuje męską drużynę koszykówki w liceum, do którego chodziłam, więc sam też jest wysportowany. Można powiedzieć, że to właśnie on zaraził mnie i moich braci zamiłowaniem do sportu.

- Bagaże zapakowane, Cameron czeka na ciebie w aucie - mówi, a pierwszy łezka ukradkiem spływa po jego policzku.

- Nie rozklejaj mi się tu staruszku, nie wyjeżdżamy przecież na zawsze. Będziemy przyjeżdżać... czasami... - w odpowiedzi śmieje się cicho, po czym zaczyna swoje kazanie.

- Mam nadzieje, że to czasami nie ograniczy się tylko do świąt i ferii. A teraz tak na poważnie, jedźcie ostrożnie i pilnuj brata, żeby nie jechał z prędkością światła, bo przypominam, że następne swoje mandaty płaci sam - w tej chwili dociera do nas trąbienie, co oznacza, że mam się pośpieszyć.

- Dobrze tato, zapamiętam - zaglądam do salonu, w którym mój najmłodszy brat ogląda telewizję. - Na razie, Noah - w odpowiedzi otrzymuję tylko machnięcie ręką. W sumie co innego można oczekiwać od dziesięciolatka pogrążonego w swoim ulubionym programie telewizyjnym?

- Zadzwoń od razu, jak dotrzecie na miejsce - mówi tata, po czym całuję go w policzek i wychodzę z domu.

Podjazd pokonuję biegiem, bo Cameron pośpiesza mnie ponownym trąbieniem. Wsiadam do jego suv'a i wykładam nogi na deskę rozdzielczą.

- Nie zapomnij, że jedziemy jeszcze po Amber - mówię, zapinając pasy.

- Już miałem nadzieje, że pojedzie sama. Ta dziewczyna mnie wkurza - znam się z Amber od dziecka i można powiedzieć, że to jest przyjaźń od pierwszego wejrzenia. To jest trochę zabawne, bo odkąd urósł jej biust i zaczęła się interesować chłopakami, za wszelką cenę próbuje poderwać mojego brata.

- Przestań ściemniać, wiem że lubisz, jak się z tobą flirtuje - Cam to typ chłopaka, wokół którego zawsze kręci się sporo dziewczyn. Jest wysoki, wysportowany, na dodatek w liceum był jednym z najlepszych koszykarzy. Jestem jego siostrą, ale muszę przyznać, że jest przystojny, ale zazwyczaj sprawia wrażenie jakby tego nie wiedział.

- Taa... może lepiej ściągnij te brudne buciory z mojego autka - mówiąc to, uderza mnie w piszczel. Ja jednak wiedzę uśmiech na jego twarzy, a to świadczy, że miałam racje z tym, co powiedziałam. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że z bratem zawsze się dobrze dogadywaliśmy. Możliwe, że przyczyną tego, że z nim mam najlepsze kontakty świadczy to, że jesteśmy bliźniakami. Często żartujemy, że nasi rodzice musieli się bardzo kochać, bo w sumie nas, dzieci jest pięcioro: Lucy (najstarsza - 25lat), ja i Cameron (18lat), Mark (16 lat) i Noah (10 lat).

Po przejechaniu kilku przecznic docieramy pod dom Amber, która już czeka na nas na werandzie. Gdy Cameron tylko zatrzymuje samochód, wychodzę na podjazd, żeby się z nią przywitać.

- No w końcu jesteście. Już myślałam, że zapuszczę korzenie, czekając na was - żali się, przytulając mnie. Nie wiem czemu, ale moja przyjaciółka często narzeka na swoje relacje z rodzicami, więc gdy tylko usłyszała, że składam papiery na Uniwersytet Kalifornijski zrobiła to samo, bo jak to ona powiedziała "byle, jak najdalej stąd".

- Jesteśmy jeszcze czasem, to nie moja wina, że już na nas czekałaś.

- Wiem, ale nie mogę się doczekać Kalifornii. Wyobraź sobie słońce, plaże, przystojniacy bez koszulek mmm... żyć, nie umierać - na samą myśl o tym zaczyna podekscytowana podskakiwać.

- Po co ci inni kolesie? Przecież masz mnie - dociera do nas głos uśmiechniętego Camerona.

- Ciebie również chętnie zobaczę bez koszulki - odpowiada. Lustruje go z góry na dół i oblizuje przy tym usta. Widząc jej zachowanie, zdaję sobie sprawę, że jeśli tego nie przerwę to może to zabrnąć za daleko.

- Braciszku może lepiej pomógłbyś z bagażami i przestałbyś oferować mojej przyjaciółce nieprzyzwoite rzeczy?

Po kilku minutach ruszamy w dalszą, ponad trzynastogodzinną podróż z Nampa w Idaho do Los Angeles w Kalifornii.

- Przygodę życia czas zacząć!!!-  woła Amber na cały głos, na co Cam wydaje krzyk entuzjazmu i podgłaśnia muzykę w radiu.

I właśnie teraz dociera do mnie, że rzeczywiście moje życie się zmieni, nie będzie już takie spokojne i niewinne. Czy tego chce? Można spróbować. Czy powinnam się tego bać? Zdecydowanie tak.

~~~~~~

No to mamy pierwszy rozdział. Mam nadzieje, że nie jest taki zły.

Przypominam, że to moja pierwsza książka, więc nie mam wprawy w pisaniu.

P.S. Komentarze i gwiazdki chętnie widziane ;)

~~~~

Hej ;) chciałam powiedzieć, że w końcu zabrałam się za korektę RZTP ;) Będzie się ona odbywać stopniowo. Po rozdziale, może kilku na raz ;D

No to lecim dalej ;D

Rzut za trzy pocałunki - Już w sprzedażyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz