3. Witaj w Seulu, Dae

366 53 69
                                    


Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że znajdę się w sytuacji w której patrzę w oczy bardzo przystojnemu chłopakowi, stojąc zupełnie nago na środku mieszkania, a w tle słychać radosnego PSY'a, nigdy bym w to nie uwierzył. Ale nie byłbym sobą, gdym w takowej się nie znalazł.

Stoję bez ruchu od dobrych pięciu minut i wpatruję się w szatyna, nie będąc do końca pewnym, czy czasem nie przestałem oddychać. Atmosfera w salonie jest tak gęsta, że można ją ciąć nożem, a ja czuję, jak moje policzki przybierają odcień seksownego burgundu, którego polecał nam pan Jongin z budowlanego. Powoli zaczynam odczuwać (a właściwie moje krocze) różnicę temperatur pomiędzy puchatym ręcznikiem a jego brakiem, ale boję się zasłonić czymkolwiek, ponieważ odnoszę wrażenie, że gdy poruszę się choćby o milimetr, to niezręczność tej sytuacji osiągnie apogeum.

- Ale sprzęt! - Odzywa się wreszcie chłopak i uprzednio stawiając swoją walizkę na podłodze, kieruje się w moją stronę. Moje oczy robią się jeszcze większe niż zazwyczaj, a serce staje w miejscu.

Ale ku mojemu miłemu zaskoczeniu, szatyn omija mnie wzrokiem, kierując go gdzieś wgłąb salonu. Przechodzi obok mnie, a kiedy obracam głowę, widzę, jak klęka przed moimi nowymi głośnikami, wpatrując się w nie, jak w ósmy cud świata. Podnosi swoją dłoń w górę i delikatnie sunie palcami po ich rancie, jakby nie mógł uwierzyć własnym oczom. Korzystając z okazji naciągam na siebie ręcznik, dziękując niebiosom za wyciągnięcie mnie z jednego z najbardziej niezręcznych i absurdalnych momentów w moim dwudziestopięcioletnim, słodkim życiu. Odzyskując wreszcie jasność umysłu, postanawiam, że przywitam mojego współlokatora ubrany, aczkolwiek śmiem twierdzić, że największa bariera została przez nas przekroczona już na wejściu.

- To ja ten, no... Em... Ja może się ubiorę i zrobię herbaty... - Mówię do chłopaka, a kiedy nie uzyskuję od niego odpowiedzi, biegnę do pokoju, starając się nie zabić o torbę mojego nowego znajomego. Wpadam do sypialni i w ciągu pół minuty zakładam na siebie majtki, których nie tak całkiem dawno mi zabrakło, szare dresy oraz luźną koszulkę z logo The Beatles, bo czemu nie. Wracając, przeglądam się w lustrze i stwierdzając, że już gorzej być nie może, z uśmiechem wchodzę do pomieszczenia, w którym zostawiłem fana mojego sprzętu. Kiedy to robię, szatyn spogląda w moją stronę, podnosząc się znad odtwarzacza.

- Cóż, przepraszam, że wszedłem tak bez słowa i rzuciłem się na te głośniki, ale... Eh... Jakoś tak dziwnie zaczynamy. Jestem Kim Jongdae - mówi chłopak, wyciągając do mnie dłoń.

- Też Kim, tylko Minseok. - Uśmiecham się i oddaję uścisk Jongdae. - To ja przepraszam, że musiałeś mnie oglądać w całej okazałości, jestem po całym dniu harówki i niestety, ale tak odreagowuję. Chodź do kuchni, zrobię tej herbaty- wzdycham, kiwając głową w kierunku wymienionego miejsca.

****

- To Dae... Mogę tak mówić, prawda? - Odkładam naczynie na stół, zwracając na siebie uwagę Kima numer dwa, bo sorry, ale byłem tu pierwszy.

- Tak, jak najbardziej. - Uśmiecha się i podpierając się na łokciu, patrzy się w moje oczy. Czuję się przez to nieco niekomfortowo, ale staram się o tym nie myśleć i po prostu kontynuować.

- Dlaczego zdecydowałeś się zamieszkać w Seulu? Opowiedz mi trochę o sobie, hm?

- Cóż... Dostałem tu pracę, nie mam drugiej połówki, jestem pisarzem i lubię zieloną herbatę. Teraz ty, MinMin. - Kiedy to mówi czuję się jeszcze niezręczniej, ale ignoruję to.

- Jestem masażystą w SPA, też nie mam drugiej połówki, lubię czytać i kocham Elvisa Presleya.-Wiem. Znaczy, ja też! A masz ulubioną piosenkę?- Pyta szatyn i znowu posyła mi uśmiech, a ja zastanawiam się, czy od tego nie bolą go policzki.

- Wszystkie są cudowne. Ale chyba Suspicious Minds... Mam sentyment do tej piosenki, nawet nie wiem, dlaczego. Kojarzy mi się z czymś miłym, tylko nie jestem w stanie powiedzieć, z czym konkretnie. - Marszczę lekko brwi. Znowu zaczynam o tym myśleć, przez co wzdycham głęboko, bo cholera odnoszę wrażenie, że coś mi w związku z tym umknęło.

- Och... Ja też ją bardzo lubię. Jest świetna do przytulania. Tak mi się wydaje. - Zauważam, że znowu zaczyna się robić niezręcznie i chcąc tego uniknąć, postanawiam jakoś odciągnąć chłopaka od tematu piosenek Elvisa. I czy fajnie się do nich przytula.

- Tak w ogóle, to przyjechałeś tu z jedną walizką?

- Co? A nie, nie. Mój brat przywiezie jeszcze dzisiaj resztę rzeczy. - Kiedy to mówi, przerywa mu dzwonek, a zaraz potem drzwi wejściowe otwierają się i do przedpokoju obłożony kartonami oraz pakunkami wchodzi ulubiony znawca farb mojego przyjaciela.

- To jest właśnie mój młodszy brat. MinMin poznaj Jongina. - Jongdae wstaje od stołu i kieruje się w stronę swojego rodzeństwa, po czym odbiera od niego wszystkie rzeczy.

- O, siema. Myśmy się dzisiaj nie widzieli w sklepie? - Uśmiecha się pan Flirt W Budowlanym Zawsze Spoko. Przynajmniej wiem, że mają to rodzinne.

-Tsa. Miło mi cię znowu widzieć. - Nie siląc się na uśmiech, wstaję od stołu i odnoszę puste kubki po herbacie do zlewu.

- A ten słodziak, co był z tobą... Nie ma go tu? - Pyta i chowając w kieszeń kulturę osobistą, rozgląda się po moi...naszym mieszkaniu.

- Baekhyun? Nie, nie m— Nie jest dane mi dokończyć, ponieważ drzwi frontowe otwierają się z hukiem i do mieszkania wpada mój, jak to określił młodszy z Kimów "słodziak, co był ze mną".

- Min, jak ci coś powiem to kuźwa nie uwierzysz! - Krzyczy, ale kiedy widzi Jongina staje jak wryty z otwartą buzią.

- Hah, zabawne jednak jest - mówię i czekając na aktywację budowlanego flirtu, widzę jak z salonu wychodzi Dae, który patrząc jak Jongin i Baekhyun rozbierają się wzrokiem, posyła mi spojrzenie pełne pytań i zupełnego niezrozumienia sytuacji. Witaj w domu, Dae.

- O, o wilku mowa. Miałeś chyba napisać, co nie? - odzywa się mulat i mruga w stronę Byuna, a mi przed oczami znów wirują sceny z rana, kiedy to musieli powstrzymywać się, żeby nie zacząć się pieprzyć na środku budowlanego.

- Tak. No widzisz, dobrze, że na ciebie trafiłem. Jestem ciekaw... Masz może w samochodzie jakieś wolne puszki Gorączki Sobotniej Nocy? Chciałbym skorzystać... - odpowiada blondyn i przygryza dolną wargę.

- Hmm... Myślę, że coś się znajdzie dla ciebie. - Wyraz twarzy Jongdae w ciągu tej rozmowy zmienił się minimum sześciokrotnie i nie potrafię określić, czy jeszcze będzie w stanie wciąż się uśmiechać.

- Byłoby miło. Wiesz co, Min, już nieważne - mówi Byun i chwytając Jongina za rękę, wyprowadza go z mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi. Za niedługo będę je musiał wymienić...

W przedpokoju dalej stoi zszokowany Kim, a ja staram się nie zaśmiać, bo mój nowy współlokator właśnie poznał jednego z najbardziej nieobliczalnych chłopaków w tym mieście.

- Witaj w Seulu, Dae.


*********

Annyeong moi drodzy. Jesteśmy w trzecim rozdziale, wooohooo. Dziko. Szczerze, nie jestem pewna czy mi się ten rozdział podoba, ale uczę wciąż się i mam nadzieję, że jeszcze będę w stanie pisać tak super super. Do tego czasu muszę ćwiczyć i cóż. Hope you guys like it.

Shen



Do you remember? - xiuchen #chenpionships2017Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz