8

622 69 13
                                    

Jungkook wrócił właśnie z pracy i szczęśliwy przekroczył próg domu. Nie widział jednak swojego skarba, a żaden piskliwy, delikatny głosik go nie powitał. Poszedł od razu do kuchni i zajrzał przez otwarte drzwi, ale tam też go nie było.

- Jiminie? - Powiedział, wchodząc do sypialni, ale tam też spotkał tylko cień samego siebie, odbijający się na ścianie. Skierował się więc do łazienki. - Chim!? - Zapukał. Nic.

Myślał, ze pewnie poszedł do sklepu i  zaraz wróci, a na stole w salonie jak zawsze zostawił kartkę, którą przeoczył. Pobiegł więc tam, ale żadnego papierka nie mógł znaleźć.

Wyjął telefon i wybrał numer do swojego chłopaka. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, potem czwarty, piąty i szósty, aż włączyła się sekretarka. Próbował się dodzwonić jeszcze kilka razy, ale zawsze odpowiadała tylko wygenerowana kobieta.

Ubrał znowu kurtkę, już gotowy wybiec do szpitala, bo miał już w głowie najgorsze scenariusze. A co jeżeli Jimina potrącił samochód? A co jeżeli ktoś go napadł? Jak zaatakował go groźny pies?

Przyszedł mu do głowy jeszcze jeden pomysł. Przecież mógł zostać dłużej w pracy. Często kiedy tańczył zapominał co to czas, a wskazówki przesuwały się tak szybko. Sam Jeon mógł patrzeć godzinami, kiedy jego ciało wyginało się w rytm muzyki.

Wsiadł do samochodu i z piskiem wyruszył w wybranym kierunku. Po drodze tak intensywnie myślał, że nie zauważył czerwonego światła, przez co musiał gwałtownie skręcić, by nie przejechać, wracającej ze szkoły młodzieży. Na szczęście żadna ze stron nie ucierpiała, ale Kook jeszcze bardziej się przez to zdenerwował.

Miało być tak pięknie. Miał wejść do domu i powiedzieć dobrą nowinę, że stać go na nowy dom, o którym tak marzyli, że mogą już założyć rodzinę, że awansował na dyrektora! A Jimin miał się cieszyć razem z nim, skakać, pójść na kawę czy coś słodkiego. A teraz został z tym szczęściem sam i do tego zmartwiony.

Podjechał pod studio tańca, parkując krzywo pod wejściem, przy okazji je zasłaniając. Wbiegł do środka i udał się do sali, w której zawsze trenował Jimin, ale znalazł tylko dzieci, których oczy skierowaly się na niego, kiedy tylko otworzył drzwi. Westchnął głośno i przeszukał inne sale, za każdym razem cicho przepraszając i wycofując się, jak tylko nie widział swojego malucha.

- Dzień dobry. Nie wie pani może gdzie znajdę Park Jimin'a? - Spytał w końcu recepcjonistki, bo sam nie miał już pomysłu.
- Przyszła jakaś pani i chwilę porozmawiali, po czym wybiegł ze studia prawie płacząc. Nawet nie zabrał swoich rzeczy. - Jungkook poczuł niemiły ścisk w żołądku.
- Dziękuję. - Powiedział niemrawo i wyszedł na świeże powietrze.

Odetchnął parę razy i znowu wyjął komórkę, tym razem szukając w kontaktach Hobiego. On pewnie będzie wiedział gdzie jest Chim. Że też nie mógł pomyśleć o tym od razu.

- Halo? - Odezwał się głos po drugiej stronie, a on nagle zapomniał słów.
- Emmm... Hej, z tej strony Jungkook.
- Jungkook? A cześć.
- Szukam Jimina. Nie wiesz gdzie jest?
- Jest u nas, rozładował mu się telefon, przyjedź jak chcesz.
- Zaraz będę.

Znowu wsiadł do auta i tym razem udał się w szybką podróż do domu Jung'a. Prawie wjechał w bramę, ale w ostatniej chwili zahamował pod nią. Wbiegł do środka, nawet nie pukając i od razu poczuł, oplatające go, małe rączki. Już spokojniejszy przytulił go do siebie.

- Zniknęła siostra Joonie. - Powiedział zapłakany.

----------------------

Przeepraszam, że tak rzadko teraz dodaję, ale mam naprawdę bardzo dużo nauki 😭

Postaram się to robić częściej, obiecuje ❤

Hotero /Jikook {zakończone}Where stories live. Discover now