9

616 72 19
                                    

- Jak to zniknęła? - Chim nic mu nie odpowiedział. Nie był w stanie, bo jak tylko otwierał buzię, to jego płuca natychmiast wypełniały się gwałtownie powietrzem, uniemożliwiając mu wypowiedź.

- Nikt jej nie widział od trzech dni... Myślałem, że jest w pracy, ale najwyraźniej się myliłem. - Powiedział Hobi, wzdychając ciężko i podając kubek z wodą swojej partnerce i Jiminowi.

- No tak, nie było jej w pracy. Każdy myślał, że może wzięła wolne? Nie wiem, zajmowałem się po prostu jej sprawami w biurze.

- Boże! Ona była w ciąży! - Nagle dziewczyna wybuchła niekontrolowanym płaczem i nawet Hoseok nie mógł jej uspokoić.

Przytulał ją, mówił uspokajające słówka, ale ona była jak w transie, nie można było jej uspokoić. W końcu usiadł obok niej i wziął na ręce, a ta zwinęła się w małą kulkę i wtuliła w jego klatkę, mocząc bluzkę instruktora tańca.

- Jungkook? - Mały, skulony Jiminek w końcu się odezwał. - A jak Miseo zachowywała się w pracy? 

Mężczyzna wzruszył ramionami. Przecież przez ostatnie dni nie zachowywała się podejrzanie, nigdy tak się nie zachowywała. Może jedynie, kiedy chciała się z nim przespać i zakładała różne stroje, jak z balu przebierańców w podstawówce, które wcale go nie podniecały. Jednak udawał, że mu stoi, kiedy kładła się na nim swoim roznegliżowanym ciałem i smyrała po twarzy, klatce, aż do dołu brzucha, puchatą, kolorową miotełką.

- Normalnie, jak to w pracy. Siedziała w biurze i uzupełniała jakieś braki w folderach. Pojutrze mamy spotkanie z ważną firmą, więc jak się nie znajdzie... - Jooni znowu zaniosła się głośnym płaczem, na co Hoseok obdarzył czarnowłosego morderczym spojrzeniem. - ... Co oczywiście się nie zdarzy, ale będzie pewnie musiała odpocząć, ja na nie pojadę.

- Pewnie policja będzie chciała cię przesłuchać.

- Mnie? - Zmarszczył brwi i położył rękę na klatce, wskazując na swoją postać. - Po co?

- Byłeś jej najbliższym pracownikiem. Z resztą i tak będą przesłuchiwać wszystkich. Takie mają procedury.

- Tylko niech się streszczają, bo awansu nie dostanę...

- Jungkook! - Jimin walnął go w głowę i zaczął płakać. - Jak możesz teraz myśleć o pracy!? Ty hultaju! Ty nicponiu! Ty bobku jeża!

Park dawno tak nie wybuchał, a użycie tylu przekleństw na raz było dla niego okropne. Przecież za to może się obrazić jeżyk, a Święty Mikołaj na pewno go słucha i nie przyniesie mu w tym roku prezentu, a myśląc o tym z jego oczy leciało coraz więcej łez.

- Przepraszam, skarbie. - Kook usiadł obok niego i mocno przytulił. - Po prostu myśląc o pracy, nie myślę o całej reszcie. Wybaczysz?

- T... Tak... - Pociągnął noskiem, który zaraz wytarł w bluzkę swojego chłopaka. - Będziesz dzisiaj obok całą noc?

- A gdzie mam iść? - Spytał ze śmiechem. 

Jego maluch mówił tak, jakby ten był jakimś nocnym podróżnikiem, a on nawet nie lunatykował. W nocy nawet nie wstawał do toalety, ani się napić do kuchni. Raz mu się tylko zdarzyło zjeść ciasto o trzeciej w nocy, ale nie była to jego wina, że Jimin, który upiekł je wieczorem nie pozwolił zjeść mu na noc, bo niby rozboli go brzuch, a zapach roznosił się po całym domu, nie dając mu spać, przez aromat czekolady, dostający się do nozdrzy czarnowłosego.

- Nie wiem, ale chcę mieć zawsze przy sobie.

- Obiecuje, że tak zawsze będzie.

Hotero /Jikook {zakończone}Where stories live. Discover now