Niespodziewane spotkanie

392 56 3
                                    

Mała dziewczynka siedziała w kącie samochodu na tylnym siedzeniu. Na przodzie dobrze widziała kobietę i mężczyznę prowadzącego pojazd. Nie rozmawiali ze sobą a w pojeździe panowała grobowa cisza.

             - Mamo--

             - Nie mów do mnie tak, paskudo. Nie jestem twoją matką i nigdy ją nie byłam - przerwała jej kobieta wyjmując zapalniczke i papierosa. Po chwili zapach dymu dobiegł do nosa dziewczynki zaciskającej mocno palce na siedzeniu. Spojrzała na ojca. Ten nic nie odpowiedział czy zrobił. Kierował patrząc przed siebie. Nikogo już nie obchodziła. Już od urodzenia nikt ją nie chciał i nie obdarzył miłością.

Na miejscu czekał stary budynek. Przy bramie czekał pewien mężczyzna z przyjaznym uśmiechem. Jakie było rozczarowanie przyjeżdżających tu dzieci kiedy odkrywały, że ten człowiek to prawdziwy tyran.

Ponury dzień, kiedy za oknem sierocińca lał deszcz a pioruny ciskały w ziemię bez litości. Siedziała wtedy na parapecie, aż do jej pokoju wszedł mężczyzna w ciemnym płaszczu. Uśmiechnął się do niej obrzydliwie zatrzaskując drzwi. To był dzień w którym przestała uśmiechać się i zarażać inne dzieci swoją pozytywną energią. Mężczyzna jak zawsze zakrył jej oczy dłonią. Zawsze robił to przy innych dzieciach, kiedy bawiły się w chowanego z innymi. Jednak używał tej sztuczki do innych zamiarów gdy w pobliżu było tylko jedno dziecko.

Wzdrygnęła się budząc się wreszcie z ponurego koszmaru. Chciała szybko opanować niespokojny oddech, ale okazało się to bardzo trudne. Zdała sobie z czegoś sprawę.

Zasnęła z dala od Fyodora. Teraz obudziła się na środku materaca, twarzą w twarz z mężczyzną. Jedna z jego dłoni delikatnie spoczywała na jej zdrowym udzie. Westchnęła kompletnie zmieszana tą sytuacją. Nie tak miało być. Nigdy nie była w stanie wyobrazić sobie siebie przy mężczyźnie. Nawet nie zastanawiała się nad tym przez ogrom pracy w agencji.

Postanowiła wyjść z materaca, aby ubrać coś na siebie i umyć się. Wygramoliła się spod dłoni Fyodora tak, aby go nie obudzić. Następnie złapała się parapetu tylko po to, aby w następnej chwili zobaczyć jak tajemniczy człowiek kieruję się do ich kryjówki. Odeszła od okna i zaczęła ubierać na siebie cieplejsze ubrania. Zaopatrzyła się w broń i słysząc pukanie w drzwi zląkła się. Spojrzała na śpiącego Fyodora.

Będzie dobrze, Risa... Tylko spokojnie.

Wzięła głęboki oddech i zeszła ostrożnie na dół. Niepewnie otworzyła drzwi i zobaczyła przed nimi szefa jej sierocińca. Uśmiechał się do niej fałszywie jakby zapomniał o tym, co jej zrobił.

            - W czym mogę pomóc? - spytała po chwili udając spokojną. Nie było to jednak tak proste jak chciała.

           - Nie pamiętasz mnie już? Wiesz dobrze kim jestem, prawda? Wiesz. Mnie nigdy nie zapomnisz. Tak mocno wryłem ci się w pamięci, że nawet podczas romantycznej nocy wszystko musiałaś zniszczyć! - postać zaczęła się śmiać. Nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Była w kompletnym szoku.

             - To niemożliwe... Jak mnie tutaj znalazłeś?! Nie chcę cię już nigdy więcej widzieć! To kolejna iluzja, tak? - warknęła odtrącając jego dłoń i zamykając drzwi szczelnie.

             - Przede mną nie uciekniesz, Risa! Oddasz mi się tu i teraz! Dobrze wiem jak lubiłaś, kiedy zasłaniałem ci oczy podczas naszych zabaw - niespodziewanie kierownik sierocińca pojawił się ponownie przed jej oczami.

             - Odejdź! Odejdź ode mnie! - zaczęła się szarpać z mężczyzną. Wydawał się taki realistyczny, że Risa miała prawdziwy dylemat czy to prawda czy tylko jej własna fikcja.

Demon z Yokohamy // Bungou stray dogsWhere stories live. Discover now