Rozdział I ▼ Wilk i lew

212 10 10
                                    

Lyanna

Pewna młoda dziewczyna o błyszczących, błękitnych jak niebo oczach i miękko falujących włosach koloru ciemnego lnu, szła dziedzińcem jej rodzimego domu, Winterfell.

- Moja pani - powiedział ser Rodrik Cassel, pochylając głowę, kiedy go mijała. Posłała mu uśmiech piękniejszy od niejednego wschodu czy zachodu słońca. Przeszła przez bramę i zobaczyła swych braci - Jona i Robba, którzy właśnie uczyli małego Brana strzelać z łuku. Lyanna bezszelestnie podeszła do swych starszych braci i objęła ich ramionami.

- Ręka luźniej, Bran - poradziła, widząc jak bardzo niezgrabnie chłopiec trzyma łuk. Mimo to chybił, a strzała poleciała o kilka stóp nad tarczą. Jon i Robb zaśmiali się, jednak Lya posłała im groźne spojrzenie.

- W jego wieku nie byliście lepsi - usłyszeli głos, dobiegający gdzieś z góry. Unieśli głowy i zobaczyli swego ojca, Neda Starka w towarzystwie żony, Catelyn. Zwrócił się teraz do zrezygnowanego Brana - Próbuj dalej. Kiedyś ci się uda.

Chłopak westchnął i ponownie naciągnął cięciwe, jednak jakaś inna strzała śmignęła nagle obok jego głowy i wbiła się w sam środek tarczy. Rodzeństwo odwróciło się i zobaczywszy Aryę z triumfalnym uśmiechem na ustach, roześmiało się. Bran rzucił łuk i zaczął ścigać swą siostrę.

- Arya wyrośnie na wojowniczkę - stwierdziła Lyanna - Może nawet lepszą ode mnie.

- Od ciebie nietrudno jest być lepszym - powiedział Robb ze złośliwym uśmiechem.

- Ej! - zawołała ta, śmiejąc się. Popchnęła go, a ten specjalnie się przewrócił.

- Lya, zaraz go zabijesz! - zawołał Jon z rozbawieniem.

- Cóż to za agresja? Myślałem, że się kochacie - zażartował Theon Greyjoy, który nagle się pojawił - Jednak obawiam się, że musicie odłożyć swe kłótnie na bok. Złapali jakiegoś dezertera z Nocnej Straży. Lord Stark rząda od was udziału w egzekucji.

- Widziałem Innych - mówił drżącym głosem były zwiadowca, kiedy Ned stał nad nim ze swym mieczem - Widziałem ich...

Lyanna nieznacznie drgnęła, kiedy jej ojciec ściął mu głowę. Spojrzała na Brana, który stał obok niej. Nawet jeśli się bał, nie dał tego po sobie poznać.

- Dobrze się spisałeś - powiedział Jon i Lyanna w tym samym momencie. Wymienili spojrzenia, po czym skierowali swe kroki do stojących nieopodal wierzchowców. - Myślicie, że naprawdę widział Innych? - spytała Lya, marszcząc brwi, kiedy jechali już konno.

- Kto wie? Może był obłąkany - odparł Robb. Zaraz wpadł na świetny pomysł - Ścigamy się!

Lya spojrzała po sobie z Jonem, lecz zaraz spięli swe konie ostrogami. Dama na swej Revelli białej jak śnieg, bez problemu dogoniła Robba i zaraz go wyprzedziła.

- O nie, tym razem nie dam ci wygrać! - zawołał, jeszcze bardziej przyspieszając, jednak nie miał szans ze swą siostrą. Pochylona na swej klaczy, była z nią idealnie zgrana, lecz nagle koń gwałtownie się zatrzymał, a Lya przeleciała nad jego głową. Upadając, przeturlała się.

- Lya! - zawołali oboje. Snow zeskoczył ze swego rumaka i podbiegł do dziewczyny. Pomógł jej wstać.

- Co to było? - spytał Robb, lecz wtedy zauważył rozszarpane zwłoki jelenia, leżące na środku drogi. Konie nerwowo parskały. Rodzeństwo spojrzało po sobie. Ślad krwi prowadził w krzaki. Lya położyła dłoń na rękojeści swego miecza, Wilczego Gniewu, kiedy zagłębili się w las. Do ich nozdrzy dotarł wstrętny odór zgnilizny. Zaraz jednak usłyszeli za sobą szelest. Była to reszta ludzi ich ojca z nim samym na czele.

Two Swords ▼ Game of ThronesМесто, где живут истории. Откройте их для себя