Rozdział 15

162 24 47
                                    

Jestem idiotą, mogłem przecież podrzucić Tomowi jakiś mikrofon. Postanowiłem mu zaufać i to był błąd.

Uśmiechnąłem się, słysząc pukanie równo o 8:00, czyli dokładnie wtedy, kiedy się umówiliśmy.

Otworzyłem drzwi, w których stał Paul i Patryk z karabinami w dłoniach, ubrani w czerwone płaszcze.

Poklepałem Paula po ramieniu.
"Dobrze się spisujecie. Pokonanie Edda, Matta i Toma to bułka z masłem. Tym razem musi się udać."

PERSPEKTYWA TOMA

Zawołałem Edda. Czułem, że dziś może zdarzyć się coś okropnego. To przeczucie bez przerwy we mnie tkwiło, nie dając mi spokoju. Bałem się, że dzisiaj całe nasze dotychczasowe życie może ulec diametralnej zmianie.

Edd zmartwiony usiadł obok mnie.
"Coś się stało?"

Odpowiedziałem mu o swoich przeczuciach.
W pokoju zapanowała cisza.

"Mam pomysł!" - usłyszałem po dłuższej chwili.

Zwróciłem twarz w jego stronę, z pytającą miną.
Edd zerwał się z kanapy i szybkim krokiem ruszył w stronę wyjścia. Udałem się za nim.
Po kilkunastu minutach dostrzegłem, że dotarliśmy w miejsce naszego starego domu. Teraz był on ładnie wyremontowany, ze ścianami koloru pudrowego różu.

Edd podbiegł do drzwi, stukając w nie.
Stanąłem obok niego, z zaciekawieniem przyglądając się jego poczynaniom.

Drzwi otworzyła na oko 20-letnia kobieta. Niezbyt wysoka blondynka z szarymi oczami. Ubrana była w niebieską koszulę w kratkę i ciemno różową spódnicę.

Całkiem ładna - stwierdziłem w myślach i spojrzałem na Edda.

Ten natomiast zwrócił się w stronę dziewczyny.
"Możemy wykopać dół w pani ogrodzie?"

Zmarszczyłem brwi. O jaki dół, do cholery, mu chodzi? I dlaczego pyta o to przypadkową osobę?

Kobieta zaśmiała się.
"Słucham?" - odpowiedziała, nie dowierzając w jego słowa.

"No, pytam, czy możemy wykopać w pani ogrodzie dół? Mieszkaliśmy tu kiedyś i zostawiliśmy potrzebną nam rzecz."

Blondynka spoważniała.
Przyciszonym głosem zwróciła się do Edda.
"Czekaj tutaj."

Kobieta na chwilę weszła w głąb domu. Po chwili wróciła. W dłoniach trzymała torbę.

"O to chodzi?" - wyszeptała, otwierając przed nami reklamówkę.

Edd zacisnął usta, lecz po chwili pokiwał głową.
Zajrzałem do torby, w której znajdowało się kilka niedużych pistoletów.

"Wykopała to pani?" - wyszeptał Edd, po chwili zastanowienia.

"Tak się składa."

Gdy Edd wyciągnął ręce po swoją zgubę, dziewczyna natychmiast się cofnęła.

"Nic za darmo." - wysyczała.

Przyjaciel bez słowa wyciągnął z kieszeni kilka banknotów o dużym nominale.
Wysunął dłoń w stronę kobiety.

Ewidentnie zależy mu na tej broni.
Blondynka zastanowiła się, a po chwili odebrała z rąk Edda pieniądze i wręczyła mu reklamówkę, zamykając drzwi bez pożegnania.

Gdy już docieraliśmy do domu, usłyszeliśmy krzyk Matta. Wiedziałem, że ten dzień nie będzie normalnym dniem.

Rzuciliśmy się do biegu. Nie wiedzieliśmy, czy to kolejny przypalony popcorn, czy prawdziwe zagrożenie. I ta niewiedza była najgorsza.

Gdy otworzyliśmy drzwi, w przedpokoju zastaliśmy 3 osoby w czerwonych płaszczach.

PERSPEKTYWA TORDA

Zobaczyłem w drzwiach Edda i Toma.
Natychmiast puściłem Matta, który osunął się na podłogę, mdlejąc. Patryk i Paul chwycili go, ciągnąc w stronę innego pomieszczenia.

Skierowałem karabin w stronę Toma. To z nim mam ochotę się najpierw rozprawić.

Jednak po chwili poczułem, że ktoś przykłada mi do skroni pistolet. To był Edd. Nie czułem się specjalnie zagrożony. Dobrze wiedziałem, że Edd nie byłby w stanie mnie zabić. A jeśli nawet by próbował, zaraz wrócą tu moi podwładni, którzy mi pomogą.

"Spróbuj tylko strzelić, a ja zastrzelę ciebie." - usłyszałem drżący głos chłopaka.

Bez większego namysłu pociągnąłem za spust. Tom bezwładnie upadł na ziemię. Trafiłem prosto w serce, tak jak zamierzałem. Uśmiechnąłem się na ten widok. Po chwili poczułem ogromny ból w głowie. Edd spełnił swoje zamiary.

Moja świadomość zaczęła zanikać. Straciłem czucie i opadłem na twardą podłogę. Usłyszałem jedynie krzyk moich podwładnych. Oczy nieświadomie mi się zamknęły.

PERSPEKTYWA EDDA

Gdy zobaczyłem martwe ciało Toma, załamałem się. Rzuciłem pistoletem o ziemię i upadłem na kolana, zasłaniając dłońmi twarz.

Patryk i Paul jednocześnie opuścili karabiny i po sprawdzeniu pulsu Torda, szybko wyszli z domu. Prawdopodobnie w obawie przed możliwymi konsekwencjami.

Po kilku minutach usłyszałem syreny radiowozu. Do pokoju wbiegli uzbrojeni policjanci. Skierowali w moją stronę strzelby.

Najpewniej zostali poinformowani o zdarzeniu przez sąsiadów, którzy usłyszeli strzały oraz krzyki dobiegające z naszego domu.

Ja tylko chciałem normalnie żyć. Tak jak kiedyś.
Pragnąłem, aby powróciły wszystkie te chwile, które razem przeżyliśmy. Tymczasem doprowadziłem do tego, że Tom stracił swoje cenne życie, a Matt leży nieprzytomny w pokoju obok. Zabiłem swoich przyjaciół. Tord zastrzelił Toma, ale do tego wszystkiego doszło przeze mnie i mój pieprzony egoizm.

Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Z tym było mi się najgorzej pogodzić. Od dawna wiedziałem, że nic nie wróci do normy, a mimo to, za wszelką cenę, rozpaczliwie szukałem tej normalności w naszym codziennym życiu, prowadząc nas wszystkich do nieuchronnej klęski.

Gdybym tylko zdobył się na to, żeby rozdzielić naszą trójkę wcześniej. Gdybym tylko to zrobił, każdy z nas prowadził by swoje własne, zwyczajne życie osobno. Dlaczego tak zaparcie dążyłem do stworzenia tej pozornej normalności w naszym wspólnym życiu, skoro już dawno szanse na nią przepadły?

Zostałem aresztowany. Nawet nie miałem siły tłumaczyć całego zajścia. Przyznałem się do winy.
Było mi obojętne, co ze mną się stanie. Nie umiałbym szczęśliwie żyć, ze świadomością, że Tom zginął na moich oczach.

Miałem świadomość, że mógłbym zacząć próbować zbudować to normalne życie, którego tak bardzo pragnąłem, wraz z Mattem. Jednak bez Toma nic już nie będzie takie samo.

Usłyszałem syreny karetki, która podjechała pod dom. Wybiegli z niej ratownicy, po czym zanieśli Matta na noszach do pojazdu.

Zostałem o wszystko oskarżony.
To ja zastrzeliłem Toma, Torda i poddusiłem Matta. Sąsiedzi to potwierdzili.
Mój los został przesądzony.

A może rzeczywiście to wszystko ja zrobiłem? Może moja psychika jest na tyle podupadła, że zmienia w mojej głowie wydarzenia, na takie, które się nie zdarzyły? Czy powinienem w ogóle teraz sobie ufać?
Nie chciałem, by to wszystko się tak skończyło.
Ale to moja wina. Tylko i wyłącznie.

Czy to ja zabiłem Toma?

One Mistake ~ EddsworldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz