Rozdział XXIII

443 27 0
                                    

                  Od odnalezienia holokronu i tej całej historii minęło sporo czasu. Na tyle dużo, że żaden żołnierz już nie wypytuje mnie czy Kylo Rena gdzie polecieliśmy tego i tego dnia. Dość niezręczna sytuacja, bo każde nasze wyjaśnienia powodowały, że patrzono na nas jak na jakiś zdrajców. Nie rozumiem dlaczego. Wróciliśmy cali i zdrowi, żadnych poszlak to czego się czepiają. Najbardziej zdziwiła mnie postawa Hux'a. Jakoś nie przejął się tym całym zamieszkaniem a nawet powiem więcej, olał je tak po całości. To raczej nie było w jego stylu co oczywiście potwierdził Ren. Chociaż i z nim coś dziwnego się dzieje. Od tego momentu kiedy patrzyliśmy sobie głęboko w oczy i nawiązała się przez chwilę nić porozumienia, Kylo jest zupełnie inny. Stara się mnie unikać i jak tylko może nie wychodzi ze swojej kajuty. Coś zrobiłam nie tak? Może wcale nie chciał tego połączenia. Sama w zasadzie nie wiem jak ono się nawiązało. Nie potrafię takich rzeczy robić więc może to był Ren?
                   Tak czy inaczej życie wróciło do normy. Dalej szkole się na rycerza Ren i robię całkiem niezłe postępy. Wszystko nie jest jednak zasługą Kylo Rena tylko mojej smoczycy Nadziei. Rozumiem się z nią bez słów. Często dużo rozmawiamy i zwierzam się jej z przeróżnych sekretów. Mam do niej pełne zaufanie. Nie zawsze jednak jest przy mnie, bo ktoś by ją w końcu zauważył. Toteż zrobiłam jej miejsce w moim pokoju na półce gdzie gromadzi sobie różne znalezione rzeczy albo te co jej przynoszę. Uwielbia błyskotki. Podobno smoki tak mają. Już i tak w kantynie dziwnie na mnie patrzą jak wynoszę szynkę czy jakąś kiełbasę dla Nadzei. Jeszcze usłyszę, że jestem złodziejem mięsa. Szczyt wszystkiego. Siedziałam sobie właśnie na łóżku i przeglądałam wiadomości gdy nagle moja genialna smoczyca stwierdziła, że zrobi sobie przemeblowanie u siebie na półce. Raz po raz zwalała jakieś śmieci, resztki mięsa, kryształki i inne pierdulety. Szkoda tylko, że to wszystko leciało na mnie...
- Nadzieja, ja nie chcę być niegrzeczna, ale co ty tam robisz kochana? - coś z góry zaszeleściło i po chwili wychyli się fioletowy łepek smoczycy.
- Porządki. Wiesz, jestem samicą to chociaż porządek będę trzymać. Nie to co ten wariat Uraza. Mieszkanie z nim to jak bilet w jedną stronę na śmietnisko. Nijak nie da się żyć.- odpowiedziała dość wesoło i powróciła do sprzątania. Cicho westchnęłam. No co mam zrobić, muszę się do tego przyzwyczaić. Wyłączyłam wiadomości i wygodnie położyłam się na łóżku. Podłożyłam sobie ręce pod głowę i wlepiłam wzrok w sufit. Bardzo był w tym momencie interesujący. Przez myśl przeszło mi ostatnie moje spotkanie z Kylo. Z jakieś dwa dni temu. Zachowywał się do mnie tak chłodno i nieczule jak góra lodowa. O co mu może chodzić? Co takiego kotłuje się w tym jego pustym łbie?
- Nadzieja, bo te wszystkie inne smoki to twoje rodzeństwo tak?- zagadnęłam od niechcenia.
- Nie wszystkie, ale większość. A o co pytasz?
- Tak sobie. A z ciekawości, którzy to?
- Ja wiem... Szczerość i Prawda. Mam tylko braci. Trwoga jest partnerką Prawdy. Szczerość nie wiem czy kogoś ma. Chyba nie.
- No a ty?- spytałam czekając na odpowiedź, która bardzo mnie nagle zainteresowała.
- Ja? Miałam... Kiedyś. Przez 2 lata byłam z Urazą, ale nasze drogi się rozeszły już dawno. Jest przeciwnością mnie i do tego egoistą. Nie umiem żyć z takimi smokami. Więc się rozmyło. Uraza ma do mnie o to żal, ale co zrobić. Teraz należy do Kylo Rena. Mam tylko nadzieję, że on go nie zmieni.
- A może?
- Ma taką siłę perswazji do tego no chyba, że Kylo ma silny umysł i mu się nie da. A dlaczego tak się o to wypytujesz? Podoba ci się?- aż zdębiałam. Jak mógłby mi się podobać ktoś taki jak Ren? Co za nonsens... Chociaż z drugiej strony...
- Bzdury jakieś. Ja i on? Nigdy.- warknęłam niczym wilk odganiając napastników.- Jest moim nauczycielem i mistrzem w jednym. W życiu bym o tym nie pomyślała.
- Mnie się wydaje, że często nad tym rozmyślasz.- rzuciła smoczyca  zlatując z legowiska i usadowiła się na moim brzuchu patrząc na mnie z wielkim zainteresowaniem. Od jej niewielkiego ciała biło tak ogromne gorąco, że aż mi się zrobiło przyjemnie. Nie myślałam, że takie bestie jak smoki mogą być tak przydatne.- Wiesz, nie bez przyczyny jestem twoim smokiem. Noszę imię Nadzieja dlatego, że ty masz jej nad wyraz dużo. Objawia się ona w wielu sferach życia. Wiem to bardzo dobrze. Masz nadzieję, że dowiesz się kim jesteś, skąd pochodzisz. To podstawa. Natomiast ta druga strona dotyczy Kylo, nie mylę się?- niestety ale nie. Ona ma że wszystkim rację. Jeśli chodzi o pochodzenie to jest to rzeczą normalną a co do Rena... Do niedawna wydawało mi się, że to jest związane z byciem zaakceptowaną przez niego jako uczennicy i tego typu historii. Aż do momentu, bliżej mi nieznanego w którym to ten chłopak zaczął mi się podobać. Nie podam dokładnej daty i godziny jak to czasami dziewczyny potrafią robić. Wyszło to tak nagle.
- Tak... Może i tak jest... Ale nie chce o tym rozmawiać.- wyznałam po dłuższej chwili milczenia. Smok strzepał się i zgromił mnie spojrzeniem.
- Daj spokój Raven, zżera cię to od środka. Powinnaś o tym porozmawiać. Po to jestem. Nie ma co się wstydzić swoich uczuć. Miłość to piękna rzecz. To coś tak niesamowicie pięknego i wspaniałego zarazem. To takie uczucie jakbyś jadła najpyszniejszy deser na świecie, wąchała ulubione kwiaty, patrzyła na obraz, który budzi w tobie wszystkie pozytywne emocje. Nie każdy jest do tego stworzony, ale zaręczam ci, że każdy jej w głębi duszy pragnie. Nawet taki Kylo Ren. Zimny drań, który ma potok krwi na rękach. Udaje silnego i twardego no i obojętnego, a w duszy jest poćwiartowany na tysiące kawałków proszących o pomoc. Jest biednym, zagubionym dzieciakiem, który ma wybujałe ego i chce dotrzeć do założonego celu nawet jeśli oznaczałoby to drogę po trupach. Snoke widzi w nim jedyne silną moc, którą chce wykorzystać a jak już to zrobi, wywali Rena na bruk i tym samym zniszczy mu już do końca nędzne życie. Dlatego ty Raven jesteś dla niego zbawieniem. Tylko ty możesz naprawić jego zniszczoną duszę i pokazać mu życie bez cierpienia i wyrzeczeń jakich on musiał dokonać. Możesz bronić się mieczem ale i tak ja mam rację. Dobrze o tym wiesz.- mówiąc to puściła mi oczko i wróciła na swoją półkę. Prawdę mówiąc to mnie zagięła. Czułam się tak jakby patrzyła mi w duszę interpretowała wszystko co tam widzi a czego ja sama nie dostrzegam. Na prawdę podoba mi się Kylo? Czy podoba czy... Coś więcej? Co się takiego stało. On mnie teraz nienawidzi. Przecież nie wejdzie tu i nie zechce ze mną porozmawiać. W tym samym momencie rozległo się pukanie do drzwi.
- Raven, jesteś tam? Musimy pogadać.- proszę, że co? Nagle cały wszechświat przeciwko mnie? To nieludzkie... Co miałam zrobić, zgodziłam sie na wejście mistrza do mnie chociaż wcale mi się to nie uśmiechało. Po chwili w moim pokoju stał Ren. Miał wkurzoną minę i z całą pewnością coś go wyprowadziło z równowagi. Skrzyżował ręce na piersi i wlepił we mnie te swoje mordercze spojrzenie.
- O co chodzi mistrzu?- spytałam jak najdelikatniej umiałam. Każdy fałszywy krok i po mnie. Stary schemat. Chłopak zmierzył mnie jeszcze wzrokiem, poczym podszedł do łóżka i rozłożył się na nim jak książę pan. To nie może wróżyć nic dobrego.
- Mam do ciebie pytanie i liczę, że odpowiesz mi na to szczerze.- serce waliło mi jak oszalałe z niewiadomych powodów. Nie powiedział nic wow ani czegoś co zwali człowieka z nóg. Dlaczego więc reaguję jak zakochana nastolatka?
- Tak? Jakie pytanie?
- Powiedz mi...- ściszył głos i powoli złapał mnie za rękę. Teraz to na prawdę się boję.- ...Jak ty do cholery wytrzymujesz ze swoim smokiem? Twój też zawraca ci gitarę akurat wtedy kiedy coś robię ważnego albo chce jak człowiek odpocząć a ten nie, urządzi sobie jakieś Bailando i nie odpuści. Twoja też taka pokręcona jak drzewko bonsai?- Zamrugałam jak głupia oczami i wpatrywałam się z wielkim zaskoczeniem na Rena. Myślałam, że po takim czasie w jakim prawie się nie widzieliśmy ze sobą, powie coś więcej. A ten o smoku mi gada. Co mogłam zrobić? Musiałam odpowiedzieć.
- Nie. Nadzieja to wychowana dobrze smoczyca. Nie mam z nią problemu. Świetnie się rozumiemy.
- Widzisz Uraza? Bierz z niej przykład bo cię wykopie za drzwi.- warknął Kylo do kaptura w którym zapewne chował się smok.
- Nie masz prawa!- odwarknął gad skrobiąc chłopaka w plecy.
- A chcesz się założyć?
- Chłopaki, jeśli przyszliście się tu kłócić to wynosić się. Też mi maniery.- nagle odezwała się Nadzieja, która powoli traciła cierpliwość. Podobnie jak ja. Podleciała do nas i usiadła na moim ramieniu. Oplotła ogonem moją rękę i z podniesionymi skrzydłami rzuciła wrogo do Kylo.- Nie ulegaj Urazie. Jest wredny do szpiku tytanowej kości.
- A jest taka?
- Skąd mam wiedzieć. Takie powiedzenie. Poprostu staraj się go poskromić. Jak chcesz ja go utemperuje. Może czegoś się nauczy. Uraza, ty leniwa kreaturo smoka.- rzuciła do swojego gatunku, który nie raczył nawet się pokazać zebranym na oczy. - Rusz tutaj swoją leniwą, smoczą dupę i chodź ze mną.
                   Po paru chwilach zostałam z Kylo sam na sam. Muszę przyznać trochę się denerwuję. Nadzieja zrobiła to specjalnie. Przez te całą rozmowę o moich uczuciach względem Rena, stworzyła w jej głowę jakaś szatańską intrygę, którą teraz wciela w życie. Nie daruje jej tego. Ale cóż. Skoro jesteśmy sami to może faktycznie porozmawiamy? Mam wrażenie, że się od siebie bardzo oddaliliśmy. To dość przykre. W końcu zebrałam się w sobie i zaczęłam rozmowę.
- Em... Kylo...- tak, super początek rozmowy. Brawo ja. Chłopak spojrzał na mnie. Stał teraz pod ścianą na przeciwko mojego łóżka na którym nawiasem mówiąc siedziałam. Zmierzył mnie tym swoim zimnym wzrokiem i skinął głową na znak, że mnie słucha.- Bo... Tak zauważyłam, że my się unikamy od jakiegoś czasu. Czytaj, po tej akcji z holokronem. Unikasz mnie, nie chcesz rozmawiać, na treningi przychodzisz spóźniony i wpajasz mi do głowy jakieś farmazony. O co chodzi? Coś zrobiłam nie tak? To moja wina?- pokręcił przecząco głową i głośno westchnął.
- Nie to nie twoja wina. Nie przejmuj się. To coś innego.- odpowiedział z ociąganiem.
- A powiesz mi o co chodzi? Może będę mogła jakoś pomóc.
-  Czy ja wiem. Nie będziesz mieć nawet pojęcia o co chodzi.
- Kylo no proszę- zrobiłam minkę jak smutny kotek i wlepiłam wzrok w chłopaka. Zawsze to na niego działało. No przeważnie. Popatrzył chwilę na mnie aż w końcu przełamał się.
- Dobra, niech będzie. To tyczy się tego holokronu. Byłem u Snoke'a i jakimś magicznym sposobem on wie o istnieniu tego tworzywa. Wie też co jest w nim zawarte. Podzielił się ze mną tą informacją. To co usłyszałem mocno mną wstrząsnęło. Ten holokron ma zapiski o najstarszym użytkowniku mocy. Jest alfą i to on zapoczątkował erę ludzi czułych na moc. No stworzeń, niech ci będzie. Okazało się, że jest on swego rodzaju wyrocznią i posiada wszechstronne umiejętności. Panuje nad każdym stworzeniem i potrafi zabrać moc jak i nią obdarzyć.- nie mogłam uwierzyć. To było o Kaishim! Wiedziałam kim był ale że kto inny też o nim wie? No ktoś musiałby ale na pewno nie Skone! To chyba najgorsze co mogło się stać.- I zdał sobie sprawę, że musi odnaleźć ten holokron bo tak tylko znajdzie tego ducha i...
- Tak, tak Ren. Dziękuję za miłą opowieść ale muszę coś zrobić.- bardzo to nietaktowne ale musiałam coś zrobić by nie dowiedział się o moim sekrecie. Wiedziałam jak go spotkać i co potrafi. Nikt inny nie może do tego dojść. Muszę poinformować Kaishiego zanim będzie za późno. Ale najpierw musiałam się pozbyć Kylo. Jejku, zachowuję się jak baba w ciąży, najpierw chce gadać a potem rzucam patelniami. Jaka ironia losu...
- Co? Ale dlaczego, chciałaś pogadać przecież.- bronił się czarnowłosy ze zdumieniem patrząc na mnie. Głupio mi było ale mus to mus.
- Kylo proszę. Wiem co mówiłam ale sobie coś przypomniałam. Potem pogadamy dobrze?- i bardzo grzecznie wykopałam chłopaka za drzwi. Nie dosłownie oczywiście, ale wywaliłam.

******

             Co się właśnie stało? Ta mała wywaliła od tak swojego mistrza za drzwi. Dlaczego? Bo tak. Nagle z kapelusza przypomniało się jej, że musi coś ważnego zrobić czy co tam i tak z premedytacją mnie wyprosiła. A to babsztyl. Stoję teraz jak kołek i gapie się na zewnętrzne drzwi jej pokoju. Co za upokorzenie. Mam na dzieje, że nikt tego nie widział a nawet jeśli, gorzko tego pożałuje. Nie chcąc stać się pośmiewiskiem całego Starkillera poprostu poszedłem sobie na spacer. Nigdzie nie mogłem znaleźć sobie miejsca ani tym bardziej skupić się na czymś. Moje myśli wirowały wokół tej nieszczęsnej Raven.          
                 Starałem się o tym nie myśleć ale wszystko się do tego sprowadzało. Cholera jasna co mi się dzieje! Uraza ciągle mi gada, że wyglądam jakbym się zakochał ale to czysta nie prawda. Raven jest młoda i ma jeszcze czas. Nie chcę się do niej zbliżyć. To już za daleko idzie. Muszę to przemyśleć. Jak tak dalej będzie ja... Na prawdę się w niej zakocham... Nie wolno mi, Snoke mówił mi tyle razy, że jako jego uczeń nie mogę lokować swoich uczuć do dziewczyny. To zaburzy moje myślenie i sposób działania. Rozproszyć mnie i widzę że ma rację. Tak właśnie działa na mnie znajomość z Raven. Powinienem to zakończyć. Muszę porozmawiać o tym ze Snoke'iem. Jeśli się zgodzi, odeślemy Raven do zakonu Ren gdzie z całą pewnością ktoś ją weźmie na ucznia. A jak nie, może przyłączy się do rebeliantów. Niestety wtedy będziemy wrogami... Nie chcę jej krzywdzić. Nawet jak będzie moim wrogiem. Za dużo mnie z nią łączy. Ja... Podjąłem już decyzję. Raven musi zniknąć z mojego życia.

 Raven musi zniknąć z mojego życia

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Hej kochani. Był u was Mikołaj? Jak minął dzionek? U mnie całkiem przyjemnie i proszę, oto nowy rozdział. Oj dzieje się. Czyżby to co się rodziło między Raven i Kylo było skazane na niepowodzenie? Czy aby na pewno?~ Volpisia

Star Wars: Potęga zakonu RenWhere stories live. Discover now