f o u r :: infinity and beyond

8 1 1
                                    

Minął rok. Rok poety i kosmicznego chłopca.
Rok wypadających z szafki notek, skradzionych buziaków i splecionych ze sobą palców. 
Powietrze pachniało kwiatami, gdy wszedłem do szkoły.
Otworzyłem szafkę i notka jak zwykle powoli spadła na posadzkę.

'od: baekhyuna
do: kosmicznego chłopca'

Zostawiał je tam każdego poranka, a ja nadal kochałem je otrzymywać, czuć poniszczony papier w dłoniach.
Te niby wadliwe skrawki papieru, czasami podarte i umazane tuszem, dla mnie były perfekcyjne.
To były skrawki Baekhyuna. Małe kawałki "ironicznej" sztuki. Piękne rzeczy w brzydkiej otoczce. Tak właśnie je określił, gdy jednej nocy leżeliśmy w moim łóżku z szybko bijącymi sercami.
Notka zawierała wiersz. Tak jak pozostałe. W końcu były od poety.

Kroczymy po zbitym szkle, udając, że to lśniące kryształy.

Jedno zdanie wystarczyło bym się zakochał, tak jak zakochałem się w ich autorze.
Była jeszcze mała notatka na spodzie kartki. Miał pismo staranne i niechlujne na raz. Sztuka, taka jak on cały.

Chanyeol, szczęśliwej rocznicy! Spotkajmy się na dachu, kosmiczny chłopcze. Mam dla ciebie niespodziankę. Z miłością - poeta.

Znów wszedłem na dach, ale powietrze było jakieś inne.
Świat żył wolniej, jakby chcąc dać mi więcej czasu z moim ukochanym poetą. Trochę więcej czasu na podziwianie gwiazd w jego oczach.
Pchnąłem betonowe drzwi, o których Baekhyun też zwykł pięknie mówił.

"Obrzydliwe wrota do pięknego miejsca. Paskudny szkic ludzkiego życia."

Wypowiedział te słowa kilka miesięcy wcześniej, gdy szliśmy tu razem. Pamiętam, że się z niego śmiałem. Mój głos był wypełniony zachwytem:

- Masz w sobie to coś, Baekhyun. Mój poeto.

Siedział na betonie, patrząc w chmury.
Usiadłem obok niego, a on się do mnie uśmiechnął.
Splótł nasze palce, wkładając mi za ucho mały kwiatek.

- Wiesz co? Wierzę, że pod tymi płatkami skrywa się nieskończoność, Yeol.

- Oczywiście, że tak - uśmiechnąłem się.

- Znajdziemy nieskończoność razem, kosmiczny chłopcze. Po prostu poczekaj.

I cholera kochałem te słowa. Cholera, kochałem w jaki sposób Baekhyun istniał w tych ulotnych momentach, patrząc w niebo i trzymając moją dłoń.

- Kocham cię.

Te słowa opuściły moje usta niespodziewanie. Spojrzał na mnie.
Zestresowałem się, ale on pochylił się i mnie pocałował.

- Też cię kocham. A razem pójdziemy na koniec świata i jeszcze dalej.


space boy | chanbaekWhere stories live. Discover now