/48\

1.9K 115 43
                                    

Oczami Hailee:
Wychodząc z centrum handlowego, szybkim krokiem kieruję się w stronę samochodu. W jednej ręce trzymam torbę z zakupami, natomiast w drugiej parasol, ponieważ akurat teraz zgromadziły się nade mną ciemne chmury. Od rana pogoda nie dopisuje, ale najwidoczniej matka natura ma gorszy dzień. Wzdycham głęboko, gdyż nie przepadam za zimnym i mokrym deszczem. Kiedy na horyzoncie widzę moje autko, jeszcze bardziej przyspieszam. Chcę już znaleźć się w ciepłym i suchym miejscu, a przy okazji pokazać Laurze, jaką słodką sukienkę dla niej kupiłam. Będzie idealna dla siostry. Szukając kluczyków, które oczywiście musiały się gdzieś zapodziać, słyszę dźwięk telefonu, informujący o nowej wiadomości z Twittera. Nie muszę nawet zgadywać kto to. Zanim jednak rzucę wszystko i odpowiem chłopakowi, kładę zakupy na tylnym siedzeniu i sama wsiadam na miejsce kierowcy. Wyjmuję telefon i sprawdzam aplikację :

Shawn: Hej księżniczko! Jak mija ci dzień?
Hailee: Byłby o wiele lepszy bez wody spadającej z nieba.
Shawn: Czyli u was też pada :/
Hailee: Niestety, ale jest już lepiej, bo obecnie znajduję się w suchym miejscu.
Shawn: Jeszcze nie w domu?
Hailee: Prawie. Skończyłam właśnie małe zakupki i będę wracać. Muszę tylko odpalić moją maszynę i za 20 minut będę, o ile korki nie zatrzymają mnie na kolejne 20.
Shawn: Trzymam kciuki!
Hailee: Mam nadzieję, że to pomoże.
Shawn: I koniecznie daj znać, jak dojedziesz, bo będę się martwił.
Hailee: Jasne słodziaku :*
Shawn: Jedź ostrożnie!
Hailee: Tak jest!
Shawn: Nie będę cię dłużej zatrzymywał :P
Hailee: Dzięki xd
Shawn: Do później!
Hailee: Pa!

Z uśmiechem na twarzy odkładam telefon i włączam silnik. W końcu po długim i ciężkim dniu mogę wrócić do domu.

Oczami Laury:
Zamykam zeszyt od matematyki, kończąc pracę domową zadaną na dzisiaj. Przez to, że na siebie nałożyło się kilka przedmiotów, trochę mi z tym zeszło. Patrzę na zegar ścienny, który wskazuje dwudziestą pierwszą trzydzieści. Rozwiązując zadania, całkowicie straciłam poczucie czasu. Nie słyszałam nawet Hailee wchodzącej do domu. Chociaż zawsze krzyczała, że wróciła. Dziwne. Pospiesznie opuszczam pokój, by sprawdzić, czy siostra nie śpi już u siebie. Pewnie była bardzo zmęczona. Niestety w jej sypialni zastaję pustkę tak samo jak i w innych częściach mieszkania. Przecież powinna być już godzinę temu. Chyba zaczynam się martwić. Może się jej  coś stało? Albo to przez duże korki? Tylko dlaczego nie daje znać? Rozładował się jej telefon? Poczekam jeszcze trochę i zadzwonię. Z nudów włączam przypadkowy kanał w telewizji i staram się odgonić złe myśli. Wystukuję właśnie rytm piosenki z reklamy i nucę ją pod nosem. Nagle rozbrzmiewa dźwięk mojego dzwonka, a ja podskakuję przestraszona. Zdecydowanie jestem zbyt strachliwa. Widząc na wyświetlaczu zdjęcie Hail, staję się spokojniejsza. Pewnie zaraz tu będzie. Odbieram bez wahania.
- Cześć siostruś! Wiesz jak się martwiłam! Mogłaś chociaż zadzwonić! - oskarżam ją, czekając na wyjaśniania. Bez nich się nie rozłączę i oby były dobre.
- Dobry wieczór. Pani Laura Steinfeld? - Jestem zaskoczona, kiedy w telefonie słyszę męski głos. O co chodzi? Nie przypominam sobie, żeby Hailee kiedykolwiek zgubiła komórkę.
- Taa...tak - odpowiadam niepewnie. Nie mam pojęcia, co się dzieje. To jakiś żart?
- Niestety muszę poinformować, iż Pani siostra... - Mój telefon upada na podłogę, a ja nie jestem w stanie nic zrobić, tylko wpatrywać się w białą ścianę przed mną.

Oczami Shawna:
Po raz kolejny odświeżam czat na Twitterze, sprawdzając, czy Hail odpisała. Rozumiem, że po dotarciu do domu musiała coś zjeść i odpocząć, ale ponad trzy godziny to chyba za dużo czasu nawet jak na nią. Szczerze to wystarczyłaby jedna głupia kropka. Na pewno nie myślałbym o tej całej sytuacji tak bardzo jak teraz. W akcie desperacji napisałem nawet do Laury. Jak na złość żadna nie odpowiada. Jutro z rana mam wywiad i w sumie powinienem się wyspać, lecz pod żadnym pozorem nie zasnę spokojnie bez wiedzy, że z Hailee wszystko w porządku. Dochodzi północ, a ja siedzę na kanapie i wpatruję się w telefon. Próbowałem zadzwonić, ale za każdym razem włącza się poczta głosowa. Co jest do licha?! Po kilku godzinach ciszy w końcu słyszę upragniony sygnał dźwiękowy. Okazuje się on wiadomością wysłaną z telefonu Laury. Widząc ją wstrzymuję oddech i błagam, abym jednak śnił. Obudź się Shawn! Obudź się!
"Hailee walczy o życie."

Od autorki:
Taaa daam! Zaskoczeni? A może nie? Ktoś obstawiał taką wersję wydarzeń? Wiecie, że ze mną nie jest łatwo :D To ff po prostu nie może być takie oczywiste i trzeba wprowadzić mały  zwrot akcji. Przestawiamy się kochani na "normalne" rozdziały, czyli bez wiadomości. DWA DO KOŃCA!! O.O Trzymajcie się ciepło w tę zimową pogodę :*

Just FOLLOW | S.M.Where stories live. Discover now