Rozdział 1

19 3 1
                                    

Najpierw było czuć uderzenie, a potem słychać hałas.  Dopiero po kilku minutach w samochodzie rozległ się płacz sześcioletniego chłopca.

- Mamo!-krzyknął wystraszony i się rozejrzał dookoła. Wszędzie było pełno krwi lub części samochodu, po chwili zauważył parę wydobywającą się spod zmiażdżonej maski. Nie słysząc odpowiedzi mamy,która była nieprzytomna, chłopiec rozpłakał się m.in. z bólu,który dopiero teraz poczuł. Wszystko naprawdę przeraziło chłopca i nie wiedział co ma robić. W sumie nikt nie powinien się tutaj dziwić- to było sześcioletnie dziecko.Spojrzał na swoją rękę, która była rozcięta i, z której leciała krew.

-Ała...-powiedział dziecięcym, zapłakanym głosem. Następnie wzrok przeniósł na brata, którego głowa była oparta o szybę, na której znajdowała się jego krew. Gdy spojrzał na tę ze swojej strony zauważył karetkę i policję. Drzwi się otworzyły, a kobieta w czerwonym stroju się do niego uśmiechnęła.

-Cześć mały. Chodź, pomogę Ci stąd wyjść.-powiedziała miłym, spokojnym głosem.
-A co z Sehunem?- zapytał chłopiec odpinając pasy, a następnie wyciągnął do niej rączki, ponieważ jego nóżka była przygnieciona przez odłamki samochodu.
- Zaraz się ktoś nim zajmie. Boli Cię ta noga?- zapytała funkcjonariuszka zbierając powoli przedmioty, a dopiero później zauważyła, że kilka drobnych kawałków jest wbite w kolano młodszego.
-Tak, ręka też mnie boli.-odpowiedział cicho chłopiec,a kobieta wyjęła poszkodowanego z samochodu. Wzięła go na ręce i zaczęła powoli iść z nim do karetki.
-Zaraz dostaniesz takiego,fajnego cukierka i przestanie,- puściła mu oczko, następnie sadzając chłopca na fotelu w karetce. Wskazała na młodego ratownika, który okurat czegoś szukał.- a to jest Baekhyun. On opatrzy twoja rączkę, a ja pójdę zobaczyć co u Twojego brata.- posłała mu uśmiech i odeszła. Chłopiec popatrzył zaciekawiony na ratownika, który kucnął przed nim. 

-Powiesz mi co Cię boli?- zapytał równie miłym i spokojnym głosem co kobieta.
- Boli mnie ręka i noga, a dokładniej kolano.- powiedział dzielnie chłopiec chcąc pokazać, że nie jest już takim dzieckiem.
-Dobrze...a powiedz...Boli Cię główka albo plecy? -zapytał ratownik pokazując na kręgosłup.
- Nie.- chłopiec pokręcił głową.
- A chce Ci się wymiotować?- mały znów odpowiedział to samo. Baekhyun skinął głową i zaczął opatrywać rękę młodszego i starał się jakoś zabezpieczyć odłamki, żeby nie wyrządziły mniejszemu większej krzywdy.
- No to, skoro Ty wiesz jak mam na imię... jak się nazywasz?- zapytał ratownik, podczas wykonywania swojej pracy.
- Mam na imię LuHan.- odpowiedział pełnym zdaniem poszkodowany.
- A dokąd jechaliście? -zapytał znowu funkcjonariusz chcąc odwrócić jego uwagę od bólu i tego co robił.
-Wracaliśmy do domu. Byliśmy na wakacjach nad jeziorem.- powiedział rozmarzony chłopiec i zaczął opowiadać co tam robili. Baekhyun słuchał wszystkiego z uwagą, podczas opatrywania ręki mniejszego, usztywniania kolanka oraz zabezpieczania odłamków samochodu. Ratownik bardzo szybko stwierdził, że maluch jest naprawdę uroczy, natomiast Lu bez przerwy opowiadał o wyjeździe. Zamilkł dopiero gdy w kartce pojawił się jego starszy brat.

-Hunnie!- krzyknął i wstał, ale nie na długo, ponieważ został złapany przez ratownika, gdyż nie powinien i nie mógł sam stać na nogach.
-Luli, wszystko okey? Jak się czujesz? - zapytał przejęty brat, który zdążył już się obudzić.  Chłopak leżał na noszach, a na jego ubraniach było pełno krwi.
- Boli mnie noga i... ręka, ale jest w miarę dobrze, a Ty? - odpowiedział chłopiec podtrzymywany przez ratownika- Patrz jaki ładny opatrunek zrobił mi Baekhyun! - podniósł rękę do góry tak, aby starszy brat mógł zobaczyć. Ratownik się zaśmiał i lekko zarumienił. Dzieci zazwyczaj bały się tego co on robił, zatem zawsze siedziały, bądź leżały w zależności od wypadku przerażone, a ten oto mały wyjątek chwalił się samym opatrunkiem. W sumie to było całkiem słodkie, a Hyunowi zrobiło się naprawdę miło. Po chwili posadził znów chłopca na fotelu i zaczął się zajmować bratem młodszego,a w tym czasie karetka ruszyła. Chwilowo Sehun całkiem dobrze wyglądał i nikt nie wiedział co się stanie za chwilę. LuHannie siedział cichutko na fotelu nie chcąc przeszkadzać ratownikowi oraz przemęczać swojego brata, ponieważ widział, że dzieje się coś złego. 

W jednej chwili Hun pobladł i zrobiło mu się strasznie słabo. Wiedział, że niestety nie da rady dłużej i będzie musiał zostawić swojego małego braciszka samego. Nie chciał tego robić, ponieważ bardzo mocno go kochał, znał prawdę na jego temat i wiedział jak prawdopodobnie będzie wyglądać przyszłość Lu. 
-Luli...-zaczął słabym głosem Sehun, wynikającym przez sporą utratę krwi- nieważne co się stanie masz być dzielny, dobrze?- zaraz po tych słowach chłopak stracił przytomność, a młodszy prawie rzucił się na niego.
- Nie... Hunnie!- krzyknął chłopiec,a Baekhyun nie wiedział czy ma trzymać mniejszego czy pomóc starszemu.

-Chodź tu ktoś, do cholery!- tym razem krzyknął funkcjonariusz. Karetka się zatrzymała, a do tyłu wbiegła ta sama kobieta, co wyciągała Hana z samochodu.
- Co się dzieje? -zapytała, a Baek spojrzał na nią prawie z mordem w oczach. Dobrze wiedziała, że z tyłu w takich wypadkach musi być dwójka ratowników.

- Trzymaj go.- powiedział wściekły i puścił chłopca, a sam zaczął się zajmować starszym, najpierw upewniając się czy jego serce bije, czy oddycha i jaka była przyczyna utraty jego przytomności. 

-Już, spokojnie... nic mu nie będzie, maluchu.- zapewniała go funkcjonariuszka, chociaż mały nie do końca jej wierzył.

- Nie prawda, nie kłam!!!- zaczął krzyczeć,a kobieta zaraz mu podała środki uspokajające. Kilka minut po ich podaniu chłopiec siedział jedynie cichutko na fotelu smutno popłakując.

AccidentWhere stories live. Discover now