- No, no, Snape. Jak tak dalej pójdzie to za kilka lat zostaniesz Mistrzem Eliksirów.
Harry i Severus stali teraz nad gotowym eliksirem całkowitego paraliżu o zmienionej przez ślizgona recepturze.
- Niech pan nie żartuje. Nawet nie wiemy czy to działa tak jak pan tego oczekuje.
- Wierzę, że tak jest. A ty, Snape, masz za mało wiary w siebie.
Potter nawet nie wiedział jak wiele dla chłopaka znaczyła ta opinia. W głębi duszy skakał z radości. Brakowało mu tego typu pochwał, a nauczyciel, którego tak niedawno poznał stał się jego mentorem. To było dla niego coś więcej niż zwykłe lekcje odbywające się na codzień w Hogwarcie. Zaszczytem było więc to, że sam może odwdzięczyć się za wszystkie rady, które uzyskiwał od Milesa, nawet jeśli miały one nietypową dla sposobu wypowiedzi nauczyciela formę.
- No? Na co czekasz? Musimy to wypróbować, więc nabieraj chochlę i do dzieła!
Severus zamrugał w szoku.
- Żartuje pan?!
Harry klępnął go mocno po plecach i zaśmiał się.
- Idioto, nie miałem na myśli ciebie! Idziemy do Zakazanego Lasu oczywiście.
Mężczyzna dostrzegł uczucie ulgi odmalowane na twarzy chłopaka. Natykając się na pierwsze lepsze zwierzę, a był to akurat Lelek Wróżebnik, wyjątkowo paskudny o wyglądzie marnego sępa ptak, unieruchomili je i wlali do dzioba odrobinę eliksiru. Zaraz potem udali się do zamku i rozsiedli w gabinecie profesora, obserwując zdobycz w klatce. Po chwili ciszy Snape odezwał się pierwszy.
- Nie wiem na ile udało się wydłużyć działanie eliksiru.
Harry parsknął.
- Właśnie po to tu jesteśmy. Żeby to sprawdzić, kretynie – pokręcił głową i sięgnął po książkę „Eliksiry – najbardziej zadziwiające wykorzystania ingrediencji", którą swoją drogą polecił mu chłopak siedzący obok niego.
- Doszedł pan już do rozdziału o zastosowaniu pazurów Hipogryfa?
Nauczyciel zerknął na niego znad lektury.
- Nie, a co?
- Są tam zastosowania, których pan sobie nawet nie wyobraża, ale nie będę zdradzał – uśmiechnął się do siebie i rozejrzał po pomieszczeniu. - Widzę, że ma pan kilka ciekawych pozycji. Czy mógłbym na nie zerknąć?
- Częstuj się, pewnie i tak spędzimy tu trochę czasu, o ile twój eliksir nie okaże się porażką.
Snape skrzywił się, ale podszedł do regału z książkami.
- Nie obiecywałem, że to zadziała.
Nastała cisza podczas, której dało się słyszeć szelest kartek. Chłopak znajdując dla siebie lekturę rozsiadł się w fotelu, głowę opierając na jednym podłokietniku, a nogi na drugim.
- Nie za dobrze ci?
Severus zerknął na profesora, który wyraźnie mrużył oczy.
- Skoro i tak spędzimy tu trochę czasu – wzruszył ramionami.
Pogrążeni z powrotem w lekturach nie zwracali uwagi na upływający czas, aż w brzuchu młodszego rozległo się głośne burczenie. Harry pstryknął palcem, a zaraz potem pojawił się skrzat, którego poprosił o przyniesienie dwóch porcji obiadu. Gdy już siedzieli przy stole, zajadając się pieczenią, chłopak zdecydował się przerwać milczenie.
CZYTASZ
Believe in Destiny
FanfictionWojna trwa. Harry dostaje od Zakonu Feniksa zadanie. Wybraniec ma cofnąć się w czasie by sprowadzić nieżyjącego już Albusa Dumbledora. Nikt jednak nie przewidział, że Potter postanowi wykonać misję okreżną drogą. Co z tego wyniknie? Na pewno nic do...