♦ 1. Przeszłość ♦

2 0 0
                                    

Nienawidzę początku roku szkolnego. Sama myśl że znów muszę wychodzić do ludzi i udawać osobę z chęciami do życia, przyprawia mnie o mdłości. Nie mam siły. Wolałabym zostań pod kołdrą i nie wychodzić z pokoju. Eh.. Ale jeśli tak zrobię, matka zrujnuje mi życie do reszty. Z wielką nie chęcią, wstałam z łóżka. Uczesałam byle jak włosy i założyłam białą bluzkę oraz czarną spódnicę. Ah! i oczywiście do tego, brązowe rajstopki. W końcu... Ubiór ucznia na rozpoczęcie roku szkolnego - starter pack. Zeszłam na dół i pierwsze co usłyszałam to krzyczącą po mnie rodzicielkę. Oczywiście klasyk ,, Czemu ubrałaś już koszule!? Pobrudzisz się''. Jasne! Bo przecież jestem trzyletnim dzieckiem, które nawet zjeść kanapki nie umie. Oczywiście na początku chciałam to zignorować, ale ciągły hałas nie dawał mi spokoju. Wyszłam do pokoju i odpięłam guziki koszuli, Po czym założyłam pierwszą lepszą koszulkę. Znów dół, znów krzyk mamy, szybkie śniadanko, znów góra i znów ubieranie koszuli. Po tej co rocznej rutynie, zeszłam na dół i ubrałam baletki. Matka oczywiście za mną. Po raz kolejny zaczyna drzeć jape. To już naprawdę denerwujące. Piękny słoneczny poranek. Promienie słońca lekko ogrzewają moją twarz, a przyjemny wiatr plącze mi włosy. W takie dni mam ochotę usiąść bo jabłonią. Mieć święty spokój i wsłuchiwać się w wiejący wiatr i śpiew ptaków. Jednak marzenia marzeniami, trzeba jechać do szkoły. Skoro mama zadała sobie tyle trudu aby za mną zbiec, poproszę ją o podwózkę. Odczekałam z trzy minut i spytałam:

-Chcesz mnie podwieźć?

-Jak tego nie zrobię to się spóźnisz, więc nie mam innego wyboru

Co z tego że gdyby mi nie truła przez te ostatnie dziesięć minut, to zdążyłabym na autobus i nie musiała by mnie wieźć...Zacnie.. Wsiadłam do auta. Jak zawsze podczas jazdy, nie wypowiedziałam ani jednego słowa. Po mojej głowie plątało się tysiące myśli. Zastanawiałam się jaki charakter przybrać w tym roku. Cichy i spokojny jak w podstawówce? Nie.. To się źle skończyło. Nie chce znowu być wyrzutkiem... Chyba że to wina klasy.. Ale skąd mam wiedzieć jaka będzie ta? To może... Wredna suka!? Taka nie ustraszona, wredna, chamska i wszędzie wchodzi ze swoją gadką? Hmm... To mogła by być dobra postać... Dobre. Szkoda że jestem osobą która boi się nawet konika polnego. W sumie mogę też być klasowym śmieszkiem. To też dobra postać. Przeważnie bardzo lubina i w ogóle. Jednak kończy się to na robieniu z siebie pośmiewiska. Z tego strachu... Dopiero teraz zauważyłam jak chamsko myślę... Meh... Jestem okrutna. Z zamyślenia wyrwała mnie matka, oznajmiając iż jesteśmy na miejscu. Podziękowałam i pożegnałam się z nią. Po czym ruszyłam w stronę szkoły. Pierwsze - Baaaardzo nudna ceremonia otwarcia roku szkolnego. Z początku chciałam usiąść z góry, gdzieś w tylnich rzędach, ale oczywiście wygonił nas do pierwszego rzędu na dole. Tak bardzo chciałam wtedy zapaść się pod zimę. Po wywołaniu każdego ucznia z pierwszej klasy i powiedzeni jakich to nie mają nadziei że ten rok będzie cudny, kazano nam przejść do klas. Oczywiście nie miałam pojęcia co mam ze sobą zrobić, ale podpatrzyłam moją znajomą z podstawówki. Swego czasu miałyśmy bardzo dobry kontakt. A z tego co pamiętam chodziłyśmy razem nawet do przedszkola. Wracając, była ze mną w klasie. ZACNIE. Ona była wspaniała... miała najpiękniejszy głos, wielki talent do rysowania, oraz potenciał do gry aktorskiej. Interesowała się także kosmosem, krajami azjatyckimi, świetnie szedł jej angielski oraz pisała niesamowite opowiadania. Ja - marzenia o zostaniu piosenkarką - bardzo zryty głos, jakieś niewielkie osiągnięcia w malarstwie, uwielbienie do teatru - zbyt wielki wstyd aby wystąpić, zero zainteresowania innymi przedmiotami, ledwo zdawany na trzy angielski i jakaś minimalna wiedza o Japonii i to tylko z filmików na Youtubie. Jednym słowem porażka. Nie wydaje mi się aby w jaki kolwiek sposób się mną zainteresowała... Ryzyk fizyk.

-Hej...- Powiedziałam to tak cicho że prawie nie możliwym było by usłyszenia

-O! Sara! Hej!! Wiesz gdzie mamy iść?

-Nie

-Ja też - Powiedziała ze śmiechem. W pewny sensie, podziwiałam ją za ten optynizm.

Jakimś cudem znalazłyśmy klase. Wszedłyśmy szybko i zajełyśmy wole miejsca. Podczas gdy nauczycielka omawiała wszytko, ja zastanawiałam się nad osobowością i resztą klasy. Obleciałam wszystkich wzrokiem. Z nie znanych mi powodów ich widok wywołał u mnie przerażenie i obrzydzenie. Bardzo chciałam już wrócić do pokoju i zamknąć się w nim. Meh.. Jeszcze kilka minut. Pod koniec oczywiście trzeba walnąć sobie zdjęcie. Bo w końcu trzeba zobaczyć jak się zmieniacie... Po tej procedurze, wyszliśmy z klasy. Ja oczywiście czym prędzej wróciłam do domu i zamknęłam się w pokoju.

Doberek! To taki pierwszy dzień w szkole. Mimo iż bohatera wydaje się być dość zakłamana, to mam nadzieje że się wam spodoba. Historia ma pokazywać nie doskonałości ludzie i kształcenie się. Samo myślenie będzie się codziennie zmieniać. Jesteśmy jeszcze w pierwszej klasie, ale są tu ważne wydarzenia które budują jakoś sytuacje i obecny punkt bohaterki. Uważam że to bardzo ważny element. Opowiadań z przeszłości będzie około 10, a potem będziemy w drugiej klasie. Jej

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 13, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Codzienne życieWhere stories live. Discover now