XI

272 68 6
                                    



Po długim czasie wahań w końcu to zrobiłem i teraz, kiedy po raz dziesiąty czytałem ostatnią zapisaną stronę w dzienniku Hyungwona. Moje serce zdawało się nienaturalnie kurczyć. Data zapisana czarnym tuszem na białej kartce wskazuje na przeddzień wypadku i choć byłem pewien, że chłopak z najdrobniejszymi szczegółami opisał ten dzień, to... Mnie nie uwzględnił nawet w jednym słowie, to było dla mnie zaskakujące, ponieważ w tamtym okresie było przecież między nami naprawdę dobrze, znowu się w sobie zakochaliśmy i w ogóle.

-Dlaczego to zrobiłeś?- Cicho zapytałem sam siebie, mojego współlokatora nie było akurat w pokoju, więc nie wyszedłem na takiego wielkiego wariata na jakiego mógłbym.

Kiedy Kihyun pojawił się w domu. Ja już leżałem plecami odwrócony do drzwi, byłem pewien podziwu ile chłopak wkładał pracy w to, by przypadkiem nikt z domowników go nie usłyszał i choć mogłem się łudzić, że po prostu nie chce mnie zbudzić, to wiedziałem, że podłoże tego zachowania się zupełnie inne.

Zadzwonił telefon, który Kihyun niemalże natychmiast odebrał. Jakbym się przysłuchał, to na pewno usłyszałbym bijące w panice serce chłopaka, wyobraziłem sobie jak czujnie rozgląda się po pokoju i odbiera.

-Hyungwon...to nie najlepszy moment- Mruknął cicho-Nie, kiedy wróciłem to już spał

Na dźwięk tego imienia, natychmiast otworzyłem oczy, a moje ciśnienie mimowolnie skoczyło do góry

-Dzisiaj się przy mnie popłakał, a potem udawał, że nic mu nie jest

Czy on... Opowiada Chae przebieg naszego spotkania...?

-Nie, nie wiem dlaczego to zrobił- Westchnął cicho- Kiedy z nim rozmawiałem, to w pewnej chwili jakby kompletnie wyłączył się z rozmowy, jego wzrok mnie nawet przeraził, był taki obojętny i pusty, a gdy się ocknął, to czułem, że rozmawiam już z zupełnie inną osobą

Chłopak zdecydowanie opowiada o naszym dzisiejszym spotkaniu

-Huh?- Wydawał się być zaskoczony- Skąd wiedziałeś, że ta kawa jest od niego? Widziałeś go?

Chwila ciszy, a następnie krótki chichot Kihyuna

-W sumie to masz racje- Ledwo tłumił śmiech- Trudno nie zauważyć faceta z poharataną twarzą, który wypala ci dziurę w brzuchu

Przysięgam, że go zabije! Albo zabije po prostu ich obydwu, choć w sumie Hyungwon i tak już nie żyje, więc zabije ich teraz, a potem sam skoczę z jakiegoś ładnego budynku. Od kiedy wymieniają się informacjami? Obawiałem się, że Kihyun mógł zdradzić Chae wszystkie moje plany względem niego.

-A właśnie- Zaczął w pewnej chwili- Pisałeś może jakiś dziennik?

O nie! No to są chyba jakieś żarty! Czy Kihyun ma jakieś granice przyzwoitości i przyjacielskiej solidarności? (Choć w sumie to Hyungwonem też znali się bardzo dobrze) Mógłby się już zamknąć. Musiałem to wszystko przerwać, więc najzwyczajniej w świecie udawałem, że się nagle przebudziłem, w co było bardzo łatwo uwierzyć, gdyż chwile temu chłopak chichrał się jak szalony

-Kuhyun...?- Mruknąłem udając sennego

-Tak to ja, śpij dalej- Uspokoił mnie- Muszę już kończyć, chyba się obudził, odezwę się jutro

Jeden kryzys zażegnany, może do jutra zapomni o tym pytaniu.

Następnego poranka zmagałem się z nieopartą ochotą uduszenia Yoo własnymi rękami i prawie bym do zrobił, gdyby nie fakt, że moja ofiara akurat się obracała lub zmieniała położenie. Trudno nie było wyczuć tej ciężkiej aury, która pojawiła się w około nas.

-Wybierasz się gdzieś dzisiaj?- Zagadnął w pewnej chwili

-Tak

Moja krótka odpowiedź nieco zbiła go z tropu, ale nie dawała wygraną

-A gdzie?

-Na miasto

-Po co?

-A tak sobie

-Wonho!

-Kinhyun!

-Dlaczego się tak zachowujesz?

-Tak, czyli jak?

-Jakbyś się na mnie obraził czy coś...

Już miałem mu ochotę wszystko wygarnąć i może faktycznie powinienem, to w tamtej chwili zrobić, bo jakby nie patrzeć chłopak działał za moimi plecami, wówczas gdy ja z całych sił starałem się złapać kontakty z Hyungownem nie przyprawiając go przy tym o zawał.

-Wydaje ci się

-Tak... pewnie- Mruknął skruszony

Wziąłem swoje rzeczy i skierowałem się w stronę wyjścia, by bez pożegnania wyjść z mieszkania. Teraz rozumiem, dlaczego ten drugi ja pobił Minhyuka. Sam w tym momencie byłem tak zdenerwowany, że miałem ochotę kogoś udusić. Choć naprawdę daleko mi było, by zrobić to naprawdę, ale wtedy byłem pod wpływem, prawda? Zagadka rozwiązana! Według dziennika Hyungwon niedługo pójdzie do tej samej kawiarni, co wczoraj by zająć jakoś swój czas między zdjęciami i właśnie wtedy zamierzam się z nim spotkać. Nic innego mi nie zostało jak ujawnienie się, bo i tak przecież wie, że się koło niego kręcę. Nie było sensu się ukrywać. Modliłem się w duchu, by Chae był gotowy na tą rozmowę.

For one minute #HyungwonhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz