Rozdział 1

6 0 0
                                    

- Daj spokój, nigdzie nie idę - mruknęłam,kiedy tylko usłyszałam charakterystyczny chód przyjaciółki. Wiedziałam czego Mia chciała, w momencie,gdy poczułam zapach stajni.Odkąd straciłam wzrok, wyostrzyły mi się inne zmysły. Moi przyjaciele śmieją się, że w końcu mogę w pełni zrozumieć płochliwego konia. Często zdarzyło mi się odskoczyć, niczym spłoszony rumak, gdy ktoś dotknął mnie z zaskoczenia lub nieoczekiwanie wydał głośniejszy dźwięk.

- Nie przyszłam, by namawiać cię na powrót do stajni. Chciałam poprosić o pomoc. Zawsze miałaś podejście do koni i rozumiałaś o co im chodzi - poczułam uginający się materac. Domyśliłam się, że to Mia usiadła na łóżku obok mnie. Wyciągnęłam rękę przed siebie, by się upewnić. Położyłam dłoń na jej kolanie, czekając na dalsze słowa - No wiesz... ostatnio mam ogromny problem z Melkiem. Nie chce współpracować, atakuje każdego, kto zbliży się do boksu, próbuje mnie zrzucić za każdym razem - usłyszałam ciężkie westchnięcie przyjaciółki. Wiedziałam, jak bardzo kochała Melloni Cassio i dlatego postanowiłam jej pomóc.

- Sprawdzałaś zęby, plecy, sprzęt? Jak z jedzeniem, zmieniałaś paszę ostatnio? -zamyśliłam się, próbując znaleźć rozwiązanie

- Ostatnio był pan Ritter i stwierdził, że wszystko jest w porządku. Nic nie zmieniałam, więc strasznie mnie to dziwi. Przecież nigdy się tak nie zachowywał! - przytaknęłam, przygryzając wargę.

- Musiałabym go zobaczyć. Bez tego nie jestem w stanie ci pomóc - zasmuciłam się, tak samo jak Mia. Wiedziałam to, mimo że nie widziałam jej miny. Sama tego nie rozumiałam, ale niekiedy czułam się, jakbym czytała innym w myślach

- W takim razie ubieraj się - przyjaciółka podskoczyła na łóżku, wyraźnie uradowana.
- Odmawiam. I tak go nie zobaczę - prychnęłam, nieco zirytowana zachowaniem Mii.
- Wiem, że nie musisz go widzieć, żeby zrozumieć - złapała mnie za ręce. Nie dałam rady się oprzeć. Niestety Mia ma ogromną siłę. Podeszła do mojej szafy i otworzyła ją. Słyszałam każdy jej ruch. Po chwili podała mi ubrania. Przejechałam po nich dłonią. Poczułam delikatny bawełniany materiał, który później przeradzał się w zamsz. Wiedziałam co to jest, dlatego odrzuciłam bryczesy na łóżko.
- Corti... Błagam... - szept przyjaciółki zaskoczył mnie. - Nie możesz na zawsze siedzieć w domu, Lord na ciebie czeka
- Jak to?! Rodzice mówili, że go sprzedali - zmarszczyłam brwi. Nie mogłam uwierzyć, że mnie oklamali! Nigdy tego nie robili!
- Dali go w dzierżawę, ale wiem, że on wolałby, żebyś do niego wróciła - złapała mnie za dłonie - Proszę...
Wyrwałam jej ręce. Wiedziałam, że już zrezygnowała. Ja jednak miałam inne plany. Sięgnęłam po bryczesy i zaczęłam się przebierać. Mia wydała z siebie dziki pisk szczęścia.
Pół godziny później byłyśmy już w stadninie. "Jeździec to wojownik, w którego odwagę nie wolno zwątpić" głosił napis na drzwiami stajni. Nie widziałam go, a mimo to wiedziałam, że tam jest. Skąd? Znałam to miejsce jak nikt inny. Każdy zakamarek odwiedziłam tak wiele razy, że czułam się tu pewniej niż w domu. Wzięłam głęboki oddech, wciągając wspaniały zapach koni i siana.
- Nawet nie wyobrażasz sobie, jak tęskniłam - szepnęłam do Mii, która trzymała mnie za rękę. Jej odpowiedź zagluszyl przeciągły krzyk.
- Cooooorti! - poczułam silne ramiona, które uniosły mnie w górę.
- Jamie? - przytuliłam się do stajennego, którego rozpoznałam od razu.
- A któż inny? Przyjechałas do Lorda? - entuzjazm w jego głosie jeszcze bardziej powiększył uśmiech na mojej twarzy.
- Nie, jestem tu, by pomóc Mii z Melkiem - wyjaśniłam, ledwo utrzymując równowagę, gdy chłopak postawił mnie na ziemi.
- A co jest nietak z Melkiem? - zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc jego pytania
- Nic mu nie jest, skłamałam, byś wreszcie wróciła do nas - gdyby powiedział tak ktoś inny, wściekłabym się, ale Mia zrobiła to dla mnie. Westchnęłam cicho, przygryzając wargę.
- Gdzie Lord? - spytałam, nie mogąc zmarnować tej szansy. Musiałam działać, zanim straciłam odwagę. Po usłyszeniu odpowiedzi, ruszyłam w stronę hali. Liczyłam kroki pod nosem, a dłonią przejeżdżałam po drzwiach boksów. Kiedy odbiłam się od ściany, krzyknęłam "uwaga" i weszłam do środka. Zapach końskiego potu oraz wilgotnego piasku od przodu uderzył w moje nozdrza, a dźwięk kopyt w galopie wywołał uśmiech na mojej twarzy.
- Lord - szepnęłam, rozpoznając specyficzny krok mojego konia
- Mogłabyś nie przeszkadzać mi w trenowaniu mojego konia? - usłyszałam pełen jadu głos, gdy ogier zatrzymał się obok mnie
- Hej piękny - zignorowałam dziewczynę i dotknęłam cieplutkich chrap mojego konia
- Lord Sunshine nie jest twój, tylko Cortiny, więc złaź - prychnęła Mia, która na halę weszła tuż za mną. Wokół mnie zrobiło się zamieszanie. Po kilku sekundach rozmów szeptem między amazonką a Mią ktoś wepchnął mi wodze w dłonie.
- Boże, jak ja nienawidzę tej idiotki. Napusza się, że dzierżawi takiego konia, więc kazałam jej spadać - z dumą rzekła moja przyjaciółka - Siadasz?
Ostatnie słowo niesamowicie mnie przestraszyło. Cofnęłam się o krok. Kolejne argumenty zasypaly mnie jak grad. Dopiero na propozycję oprowadzanki postanowiłam się zgodzić. Jamie pomógł mi wdrapać się na grzbiet ogiera. Wygodnie usiadłam w siodle, jednocześnie głaszcząc szyję Lorda. Dziwnie się czułam, znów jeżdżąc. Mia w milczeniu prowadziła konia spokojnym stępem. Po chwili zaczęłam się rozluźnieniać. Wyprostowałam się, ustawiam łydkę w odpowiednim miejscu. Oldenburg od razu na to zareagował. Zaangażował zad, unosząc grzbiet.
- Spróbujesz sama? - Mia podała mi wodze, które niepewnie chwyciłam. Po chwili samodzielnego stępa nabrałam wodze, ruszając aktywniej. Z każdym krokiem czułam się pewniej. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Był tak wielki, że zaczęły boleć mnie policzki.
- A kogo to me piękne oczy widzą?
- Ben! - ucieszyłam się jeszcze bardziej i klusem pojechałam w okolice, skąd dobiegał głos mojego trenera
- Czyżby panienka Kraft planowała wrócić do jazdy? - spytał mężczyzna z nadzieją w głosie
- Raczej nie - nerwowo poruszyłam się, co spowodowało machnięcie głową przez Lorda
- Jeszcze zobaczymy. Na ścianę i kłus, będę Ci mówił kiedy skręcać - po chwili wahania wykonałam polecenie trenera, płynnie anglezując wzdłuż ściany.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 31, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Jeździectwo - największa pasjaWhere stories live. Discover now