ROZDZIAŁ.4

237 19 23
                                    

ZA NIM ROZDZIAŁ: SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! ABY BYŁ LEPSZY NIŻ POPRZEDNI! (nawet jeżeli był dla was dobry ;D )

A teraz rozdział xd:

***2 LATA PÓŹNIEJ***

Dzisiaj sobota. Wstałem o świcie z łóżka rześki i gotowy na wszystko. Spojrzałem na ścianę na której przywiesiłem plakaty z legendami wyścigów. W mojej głowie pojawiła się tylko jedna myśl "Kiedyś będę mógł przyczepić tam swoje zdjęcie!" Wyjechałem z domu i ruszyłem na tor. Znalazłem krótszą drogę do ośrodka sportowego za miastem i jechałem nią nabierając coraz to większej prędkości. Byłem przed budynkiem, gdy na torze dostrzegłem już Matta i kilku innych chłopaków. Przyspieszyłem i wjechałem na parking przed torem podjeżdżając do naszego opiekuna.

-Spóźniłeś się McQueen...-warknął.

-Wiem. Niech się pan nie denerwuje bo uszczelka panu pęknie. Już nadrabiam!- powiedziałem rozgrzewając się w miesjcu.

-Jesteś tak bardzo bezczelny! I za to Cię lubię. Już! Na tor!- rozkazał.

-Twoje życzenie, jest dla mnie rozkazem.- odparłem wjeżdżając na tor. Zrobiłem kilka szybkich kółek po czym zwolniłem wyrównując do Matta.

-Witam przyjaciela!

-Już myślałem, że cykorek złapał.

-Mnie? Przed czym? Przed tym telepiącym się błotnikiem?- zapytałem Matta patrząc na jego tył. Ten również się obejrzał, a ja przyspieszyłem wyprzedzając go. Jechałem szybko, lecz i pędząc jak szalony mam chwilkę, aby mrugnąć, czy zawładnąć sercem dziewczyn siedzących na widowni. Padają jak ćmy na mój widok, a jak zapuszczę silnik...

Jechałem po torze szybko, zwinnie i z gracją. Jak ja kocham jeździć! Tyle radości i przyjemności ze zwykłej jazdy- nie do pomyślenia. Mimo, że ojciec codziennie ostrzegał mnie, że kiedyś, przez moją głupotę zrobię sobie krzywdę, jak nie zginę-nie czułem tego niebezpieczeństwa. Nie powinienem go słuchać ze względu na to, że ten nigdy nie wrzucił 4 biegu- aż żałosne. Z dnia na dzień denerwuje mnie on coraz bardziej. Matka ma gdzieś co robię, a moja siostra jest chyba jedyną w tej rodzinie co szanuje moje zainteresowania. Jak ojciec za parę lat zobaczy mnie z tłokiem na koncie wtedy pogadamy, tymczasem mam zamiar wylewać z siebie siódme poty.

-Chłopaki! Zjeżdżamy!- krzyknął opiekun, a cała nasza czwórka zjechała.

-O co chodzi kierowniku?- zapytałem.

-Ogłoszenie! Jutro przyjeżdżają tu różni sponsorzy i...

-...i co nas to obchodzi?- zaśmiał się Matt.

-Renault!- zganił go.-...i będzie to dla was okazja wbić się na zawody dla początkujących, a z nich już gładka droga do zaawansowanych i...

-Złotego Tłoka!- krzyknąłem podekscytowany. Bramka do spełnienia marzeń zaczyna się otwierać!

-Dokładnie McQueen. Jutro chętni o 10 zjawiają się na torze i pokazują co potrafią. Zrozumiano?

-Zrozumiano!- odparła nasza grupka.

******

-Jesteś dziś trochę później.- przywitała mnie tymi słowami siostra, gdy wróciłem do domu

-Trenowałem.-zaśmiałem się.- Jutro przyjeżdżają sponsorzy i to moja okazja, żeby dostać się do kadry amatorów!

-To świetnie Zigi!

-Czyż nie! Muszę odpocząć i jutro pokazać co potrafię!

-Pokażesz!- zapewniła mnie moja siostra.

YOUNG MCQUEEN- AUTA (CARS)Where stories live. Discover now