.13.

473 30 12
                                    

Newt doskonale pamiętał dzień, w którym otworzył oczy. Stała nad nim, czerwone skrzydła przywodziły mu na myśl ciepło i długi sen. Powiedziała jego imię, więc podszedł do niej, łapką zaczepiając zimne dłonie Stworzycielki. Wzięła go na ręce, zauważył kilka drobnych łez na jej policzkach, więc zaczął mruczeć, nie mógł pozwolić, żeby była smutna. Delikatnie otarł się o jej twarz, miękka skóra stanowiła termiczny kontrast z zimnymi dłońmi, lecz mimo wszystko wtulił się w Stworzycielkę mocniej, kiedy ta niosła go przez korytarze.

- Przywitasz się z Samem? - spytała wtedy, wskazując chudą ręką na mężczyznę przy stole.

Zeskoczył lekko na podłogę, ona zawołała coś, a mężczyzna spojrzał na niego w chwili, w której Newt stał przed nim. Nie wyczuł wrogości, tylko ciekawość, więc przywitał się, jak prosiła Stworzycielka. Wielki mężczyzna podrapał go za uchem, uśmiechał się, co wprawiło kota w zadowolenie. Kiedy oboje ludzi zaczęło rozmawiać, poszedł obejrzeć resztę domu. Mieszkał tu również inny człowiek, czuł jego zapach, oraz istota w pewnym stopniu podobna do Stworzycielki.

Kilka godzin później niechcący przestraszył ją, kiedy spadł z blaszanego żyrandola w kuchni. Wyczuł nagły skok ciśnienia w jej organizmie, jednak po chwili jego uwagę zajęła miska z jedzeniem, która nagle pojawiła się pod ścianą. Pierwszy raz poczuł głód. Tego dnia spał w pokoju wielkiego człowieka, na jego telefonie, który okazał się bardzo ciepły.

Niski mężczyzna o dłuższych włosach, definitywnie mający coś wspólnego ze Stworzycielką, pojawiał się kilkakrotnie. Dostał od niego kocimiętkę, potem bawił się z nim przez dłuższy czas, nawet pozwolił mu spać na swoich złotych skrzydłach. Leżeli razem na fotelu w głębi biblioteki, otoczeni przez stosy książek po enochiańsku, które zebrała tam Stworzycielka, otuleni ciepłem miękkich piór i cichym mruczeniem obojga. Byli wspólnie, wraz z czarnowłosym mężczyzną, w pokoju, w którym leżała jego pani. Drugi przybysz nie widział towarzysza Newta, który siedział przy łóżku, delikatnie głaszcząc policzek kobiety. Trącił łapką jej twarz, jednakże ona się nie poruszyła.

Stworzycielka wyglądała jak martwa. Wpadł w panikę, na zmianę mruczał i miauczał żałośnie, przytulając się do jej ciała, chcąc tylko tego, aby się obudziła. Po dłuższej chwili zasnął, nadal mrucząc i zaczepiając zimną skórę kobiety.

》|||《

- Newt musiał się do niej bardzo przywiązać. Nie odstępuje jej na krok - rzekł zamiast powitania Dean, kiedy do kuchni wszedł wiedziony zapachem kawy Sam. - Według Casa powinna się niedługo obudzić.

Młodszy z braci kiwnął ospale głową, nalewając sobie kawy. Ziewnął szeroko, wykręcił głowę w drugą stronę, jego kark trzasnął satysfakcjonująco. Spał całkiem dobrze, uspokojony wizerunkiem spokojnie śpiącej Sevil. Miała już praktycznie normalną skórę, zaś kocur, wbrew słowom Deana, kursował z jej pokoju do biblioteki, potem zahaczał o sypialnię Sama, aż w końcu wpadał do kuchni, skąd wracał szybkim krokiem tam, skąd przybył.

- Sevil wytropiła zaginięcia kobiet kilka mil stąd. Nadal sprawdzam tropy, ale jestem prawie pewien, że to smok - mruknął, kiedy informacje w jego mózgu zaczęły krążyć trochę szybciej. - Masz jeszcze ten kawałek miecza, więc pewnie jakoś sobie poradzimy, tylko wytropienie pieczary zajmie nam jeszcze chwilę - dodał, wyjmując z lodówki kilka jajek.

Dean spojrzał ze zdziwieniem na młodszego brata, który rozgrzewał właśnie ceramiczną patelnię. Ten odpowiedział pytającym wyrazem twarzy.

- Sam, nie przypominam sobie, żebyśmy mieli sprzęt restauracyjny - wyznał, zaglądając do szafek.

Ku jego ogromnemu zdziwieniu, stare garnki Ludzi Pisma zniknęły z zakurzonych wcześniej półek, które teraz lśniły czystością i były zastawione nowymi naczyniami. Nawet w szufladach, do tej pory pełnych różnych śmieci, był porządek. Coś go tknęło, poszedł sprawdzić spiżarkę, gdzie żaden z nich nie odważył się wejść bez kasku, w obawie przed dostaniem w głowę zardzewiałą puszką szwedzkich śledzi typu sarströming*. Teraz konserwy i produkty sypkie stały odpowiednio posegregowane, zaś straszący niegdyś pod przeciwległą od wejścia ścianą worek wiekowych ziemniaków znikł z pola widzenia. Zamiast tego w tym samym miejscu wisiała karteczka z odręczną notatką: "Korzenie i pędy na dwie stopy. Posadziłam je w donicy na poddaszu, gdyby ktoś szukał".

- Sevil zaczęła sprzątać i trochę się załamała, kiedy jeden garnek stracił dno w czasie przestawiania - wyjaśnił Sammy, wzruszając lekko ramionami. - Powiedziała, że systematycznie oczyści cały bunkier, zaczęła tutaj, pralnia też już inaczej wygląda. Poza tym, widziałeś jej pokój.

Starszy Winchester pokiwał głową ze zrozumieniem. Sypialnia Serafinki przypominała nieco TARDIS - była większa w środku niż na zewnątrz. Poza tym, Sevil zamontowała listwy LEDowe na podłodze wzdłuż ścian, co wytłumaczyła lepszym relaksem w nocy.

- Ale do magazynu artefaktów idziemy wszyscy! - krzyknął nagle, uświadamiając sobie ogrom mocy, którą posiadały wszystkie zebrane tam przedmioty. - Jeszcze otworzy przez przypadek jakieś wrota do zła pierwotnego i znów coś spróbuje skopać nam tyłki.

Młodszy z braci parsknął krótkim śmiechem, nakładając jajecznicę na dwa talerze. Nie wspomniał Deanowi o tym, że z talentem Sevil przejście do jakiejś nieznanej części piekieł mogłoby zostać stworzone choćby poprzez ułożenie książek w odpowiedniej kolejności. Zamiast tego podał bratu jedzenie, usiedli na przeciw siebie i zjedli w spokoju, który w pewnej chwili został przerwany przez Serafinkę i kota, którzy wmaszerowali sennie do kuchni.

- Sevil, jak się czujesz? Potrzebujesz czegokolwiek? - spytał Sam, gotów do natychmiastowego zerwania się z miejsca w razie jakiegoś wypadku.

Dziewczyna spojrzała na niego zamglonym wzrokiem, poprawiając zsuwającego się kota w ramionach, żeby nie spadł.

- Zdecydowanie spałam zbyt długo - mruknęła, pocierając szybko twarz wolną dłonią. - Łeb mi pęka, plecy bolą, a przez waszą wodę święconą w rurach nie mogę nawet wziąć prysznica. Newt mnie obudził, a tak przy okazji, to macie jakąś aspirynę i kawę? Bo padam na twarz.

Zanim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć, do kuchni wszedł Castiel.

- Najpierw kąpiel - zaczął, podchodząc do niej. - Oczyściłem wodociąg, nie będzie już w nim wody święconej. - Odgarnął ciemne strąki włosów z jej czoła, uważnie obserwując wielokolorowe oczy Sevil. - Potem przyjdź do biblioteki, musimy porozmawiać o ostatnich wydarzeniach.

- Hola, hola, Cassie! - warknął zirytowany głos od progu. - Mogłem zrozumieć twoją wartę przy niej, ale od jej wychowania wara!

Cztery głowy odwróciły się w stronę drzwi, patrząc na przybysza w niemym szoku. Po kilku sekundach bracia Winchester wycelowali w niego dwa pistolety, zaś Castiel wyciągnął swoje anielskie ostrze.

- Kim jesteś? - Pytanie zabrzmiało w nagłej ciszy jak rozkaz. - Bo nie możesz być moim bratem!

Blondyn pstryknął palcami, pozbawiając wszystkich broni, potem powtórzył gest, przywołując piłeczkę Newta.

- Jeśli to was nie przekonuje, to mamy problem, chłopcy - rzucił z zaczepnym uśmiechem. - Ale skoro już tu jestem, to chciałbym w końcu poznać się z córką - dodał, patrząc na zdezorientowaną Sevil, która kurczowo trzymała kocura, ledwo oddychając ze strachu.

Cas podszedł do intruza, jego mina stopniowo się zmieniała, było jasne, że rozmawiają przez anielskie radio. Po chwili uśmiechnął się i uścisnął blondyna z całych sił.

- Dobrze mieć cię z powrotem, Gabrielu - szepnął, klepiąc archanioła po plecach.

W tej samej chwili Sevil szturmem wybiegła z kuchni, nadal trzymając kota na rękach. Zdołali tylko usłyszeć trzask drzwi do łazienki.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - -
*sarströming

Szwedzkie śledzie poddane długiemu procesowi fermentacji. Przysmak rodowitych Szwedów i niektórych szalonych turystów.

Kiedy mój chrzestny otwierał taką puszkę, nieźle już wydętą, przez cały dzień na podwórku nie pojawił się ani jeden pies. Smród na całą okolicę.

__________________

Houk!

Wiecie doskonale, że Gabriel to najlepsza postać, która nie zasłużyła na śmierć. Musiałam go przywrócić.

Dajcie znać, co myślicie o jego pojawieniu się, możliwych plot twistach oraz o całym rozdziale. I pamiętajcie, że choć rzadko odpisuję na komentarze [moje łącze internetowe to zło pierwotne], to zawsze mogę je nadrobić po jakimś czasie.

Tradycyjnie przesyłam życzenia, uściski, całusy i wyrazy uwielbienia dla moich Czytelników.

Branoc,
J.M.Vector ♡.♡.♡

See Evil //SPN ff//✅Where stories live. Discover now