Rozdział 2 - Nowa dziewczyna

2.9K 207 8
                                    

Podróż do kościoła, gdzie znajdował się klub książki, składa się głównie z wielokrotnego powtarzania mojej mamy, że mam zdjąć nogi z deski rozdzielczej i jej ciągłego marudzenia odnośnie rodzaju muzyki, rozbrzmiewającej z głośników.

- Mogłabyś przynajmniej zrobić coś z włosami. – mówi.

Bawię się końcówkami moich miękkich, brązowych włosów, opadających na ramiona.

- Rozczesałam je… - odpowiadam.

Próbuje zbliżyć swoje palce do kołtuna niedaleko końcówek, ale ja odtrącam jej ręce z dala od moich włosów.

- Mamo, mam 17 lat. Nie jestem już 5 letnią dziewczynką, którą możesz wziąć do kościoła, ubierając jak najładniej. Zabijasz moją aurę. – uskarżam się.

Marszczy brwi i krzywi się.

- Jaką aurę? Jesteś hipisem? – pyta.

- Tak, mamo, jestem hipisem. Przez cały ranek paliłam trawkę i czilowałam do Boba Marley’a. A idąc dalej, nie goliłam się od dobrych dwóch miesięcy. – mówię.

- Nie bądź śmieszna. – ostrzega mnie.

- Nic nie mogę na to poradzić. – wzruszam ramionami.

Kiedy docieramy na miejsce, przed szeroko otwartymi drzwiami kościoła stoi mężczyzna. Ma na sobie zieloną koszulkę, spodenki khaki i brązowe sandały. Włosy sięgają mu do ramion, a jego ręce pokryte są plecionymi bransoletkami. Hipis. Zdecydowanie.

- Witajcie! – wrzeszczy mężczyzna.

Nurkuję, chowając się za samochodem, a moja mama krzywi się na moje zachowanie.

- Cześć, musisz być Jaxson. To jest moja córka, Lea. Jesteśmy nowe w mieście. – mówi ciepło.

Mężczyzna rozkłada ramiona, jakby zapraszał mnie do uścisku, ale ja nie ruszam się z miejsca i wpatruję się w niego z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej.

- Lea, przywitaj się. – odzywa się moja mama. Linia jej szczęki jest napięta, kiedy dźga mnie łokciem w brzuch.

- Ow. Ta, cześć, mam na imię Lea, a ty masz na imię Jaxson. Idę do środka. – burczę.

Moja mama kontynuuje paplaninę z tym hipisem, a ja wchodzę do drewnianego kościoła. To był zły pomysł i powinnam uciec, kiedy miałam na to szansę. Pięć głów i dziesięć par oczu obraca się, aby na mnie spojrzeć. Jest chłopak z rudymi włosami, dziewczyna z blond loczkami, okalającymi jej twarz, jeszcze jedna dziewczyna z czarnymi, prostymi włosami, krótko ostrzyżony chłopak i ostatnia osoba z roztrzepanymi, brązowymi lokami, schowanymi pod snapbackiem, na której zatrzymuję swój wzrok.

- Cześć kochanie, jak masz na imię? – pyta Loczek.

Krzywię się na to zdrobnienie i trącam jego czapkę, która ląduje na podłodze.

- Mam na imię Lea. – odpowiadam obojętnie.

- Lea… Musisz być tą nową dziewczyną.

book club ✑ styles - tłumaczenieWhere stories live. Discover now