Tygodnie mijały, leniwe, wakacyjne dni spędzone w towarzystwie Harry’ego i pól pełnych stokrotek.
Leżymy na podłodze w moim pokoju, wpatrując się w gwiazdy naklejone na sufit. Chłodny wietrzyk wlatuje przez otwarte okno, wznosząc pyłki kwiatów w powietrze.
- Wiesz… - podpieram głowę na ramieniu. – Nigdy nie widziałam wszystkich twoich tatuaży. Co one oznaczają?
Harry wystawia język, aby oblizać swoje wargi.
- Każdy ma inne znaczenie. – mówi.
- Powiesz mi? – pytam.
Zerka na mnie z ciekawością.
- Chcesz zagrać w grę? – pyta.
Marszczę brwi.
- Może. Ale nie rozumiem co to ma wspólnego z twoimi tatuażami.
Przetacza się na bok i staje na nogach, pomagając mi się podnieść.
- Dobra, więc oto zasady… Gotowa? – pyta Harry.
Przewracam oczami i kiwam głową.
- Tak, jakie są zasady?
- Zasady brzmią: W zamian za każdy tatuaż o który zapytasz, zdejmujesz z siebie jedno ubranie. – mówi.
Opada mi szczęka.
- Nie ma mowy, zboczeńcu. – pacam go w głowę, a on się śmieje.
- Nie, Lea. Nie to miałem na myśli. Moje tatuaże są osobiste, ważne dla mnie. Jeśli ja ci zaufam, ty musisz zaufać mi. – wpatruje się we mnie, a w jego oczach widać szczerą prawdę.
- Nie wiem. – wykręcam dłonie, unikając jego wzroku.
- Spokojnie, to tylko ja. Pamiętasz? To tylko ja. – jego głos jest delikatny i znajomy.
Jak mogłabym mu nie ufać?
- Zgoda. – poddaję się, nie dlatego, że mnie o to prosi, ale dlatego, że wiem, że jestem w stanie to zrobić.
Zdejmuje koszulkę przez głowę w możliwie najbardziej pociągający sposób, jak robią to chłopcy, z gifów, które rebloguje na moim tumblrze.
Nie, żebym miała zamiar podzielić się z nim tym przemyśleniem.
Jego mięśnie są napięte pod jego opaloną skórą, a czarne tatuaże tworzą idealną równowagę między niebem a piekłem. Anioł i demon.
Moje palce podświadomie sięgają, aby dotknąć znajomego motylka na jego brzuchu.
- Co oznacza ten? - pytam, w moim głosie słychać wahanie, kiedy przytrzymuje moją dłoń przy swojej skórze.
Jego źrenice są powiększone, a mnie otacza blask zieleni jego spojrzenia.
- Nigdy ci o tym nie mówiłem, ale zrobiłem go tydzień po tym jak się poznaliśmy. Jest dla ciebie. Za każdym razem, gdy cię widzę, sprawiasz, że mam motyle w brzuchu. To dlatego zatrzymałem twój rysunek. Motyl, którego narysowałaś został odtworzony na mojej skórze. Dla ciebie.
Jestem w transie, kiedy sięga do brzegu mojej koszulki, aby zdjąć ją z mojego ciała. Obydwoje śmiejemy się nerwowo, kiedy zahacza się o mój naszyjnik.
- Już. – mówi z wydechem, odrzucając ubranie na podłogę.
Zostały mi dwie rzeczy. Podkoszulek i szorty.
- Co z tym? – przesuwam palce po jaskółkach u podstawy jego szyi.
- Oznaczają wolność. Albo to jak bardzo jestem w stanie się do niej zbliżyć. Utknęły tutaj tak samo jak i ja.
Sięgam do skrawka mojego podkoszulka, tylko po to, aby powstrzymały mnie dłonie Harry’ego.
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? – pyta.
Posyłam mu uspakajający uśmiech.
- Ufam ci.
Zdejmuję koszulkę przez głowę, a jego spojrzenie zsuwa się z mojej twarzy do różowej kokardki pomiędzy białymi miseczkami mojego stanika.
- Urocze. – szczerzy zęby.
Moje policzki i szyja przybierają purpurowy odcień, kiedy jego palce muskają moje ciało w okolicy żeber, a potem bioder.
Gorączkowo próbuję zdecydować o jaki teraz zapytać tatuaż, aby mieć to wszystko już za sobą.
Wskazuję na gwiazdy rozproszone po jego ramieniu.
- Tak jak wielki Augustus Waters kiedyś napisał: ‘Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje.’ – mówi Harry.
- To był ostatni. – przypomina mi.
Zerkam w dół na moją pół nagą sylwetkę i wzdycham.
- Cóż.
- Nie musisz. – przypomina mi, składając uspokajający pocałunek na moich ustach.
Bycie częściowo nagim przed Harry’m brzmi dziwnie pociągająco.
- Zaufanie, zaufanie, zaufanie. – droczę się.
Uśmiecha się i sięga do guzika moich szortów, łagodnie ściągając je przez moje biodra i pozwalając, aby opadły na podłogę.
- Koronka. – uśmiecha się łobuzersko. – Spodziewałem się kwiatków i chmurek.
Śmieje się i opieram głowę o jego klatkę piersiową. Jego ręce spoczywają na moich biodrach, jego twarde palce są szorstkie w porównaniu do mojej bladej skóry.
- To jest bardzo dziwne. – kręcę głową.
Wzrusza ramionami.
- Dziwne rzeczy czasami się zdarzają. Chyba wiemy o tym więcej, niż ktokolwiek inny, prawda?
Przeczesuje palcami końce moich włosów, później przenosi je na naszyjnik wiszący w okolicy moich obojczyków i kończy na ramiączkach stanika na moich ramionach.
- Kocham cię. – uśmiecha się.
Wychylam się, aby pocałować go w policzek, ale kończę stając mu na palcach.
- Jesteś dziwna, ale kocham cię tak bardzo. – Harry zakłada pasmo moich włosów za ucho i ciągnie mnie na łóżko.
Spadamy na białe poduszki i puchową kołdrę, jako plątanina śmiechów i ciał. Harry naciąga koc na nasze głowy i oplata mnie ramieniem.
- Widzisz, nie jest tak źle. – mówi.
- Tylko dlatego, że wciąż masz na sobie jeansy. – odpowiadam.
- Wolisz, żebym je ściągnął? – pyta.
- Możesz.
Próbuję nie patrzeć jak przeciąga jeansy przez swoje ostro zarysowane biodra, ale jest to niemożliwe.
- O mój boże, powiedz mi, że mam halucynacje. – śmieję się, dopóki moje ciało nie zaczyna drżeć.
- Co? – pyta niewinnie Harry.
- Masz na sobie bokserki z tej kreskówki ‘Pora na przygodę’. – z trudem łapię powietrze, ściskając się za brzuch i chichocząc.
Chowa twarz w mojej poduszce.
- Zapomniałem zrobić pranie. – mamrocze.
______
Jak Wam się podoba? Muszę przyznać, że to jeden z moich ulubionych rozdziałów! :D
![](https://img.wattpad.com/cover/16120914-288-k632517.jpg)
YOU ARE READING
book club ✑ styles - tłumaczenie
FanfictionKlub książki. W którym dwoje nastolatków, w przeciwieństwie do Hazel Grace i Augustusa Watersa, zakochują się w sobie podczas czytania książki 'Gwiazd naszych wina'. © bleached