Rozdział 21 - Zaufanie: naga prawda

1.5K 207 15
                                    

Tygodnie mijały, leniwe, wakacyjne dni spędzone w towarzystwie Harry’ego i pól pełnych stokrotek.

Leżymy na podłodze w moim pokoju, wpatrując się w gwiazdy naklejone na sufit. Chłodny wietrzyk wlatuje przez otwarte okno, wznosząc pyłki kwiatów w powietrze.

- Wiesz… - podpieram głowę na ramieniu. – Nigdy nie widziałam wszystkich twoich tatuaży. Co one oznaczają?

Harry wystawia język, aby oblizać swoje wargi.

- Każdy ma inne znaczenie. – mówi.

- Powiesz mi? – pytam.

Zerka na mnie z ciekawością.

- Chcesz zagrać w grę? – pyta.

Marszczę brwi.

- Może. Ale nie rozumiem co to ma wspólnego z twoimi tatuażami.

Przetacza się na bok i staje na nogach, pomagając mi się podnieść.

- Dobra, więc oto zasady… Gotowa? – pyta Harry.

Przewracam oczami i kiwam głową.

- Tak, jakie są zasady?

- Zasady brzmią: W zamian za każdy tatuaż o który zapytasz, zdejmujesz z siebie jedno ubranie. – mówi.

Opada mi szczęka.

- Nie ma mowy, zboczeńcu. – pacam go w głowę, a on się śmieje.

- Nie, Lea. Nie to miałem na myśli. Moje tatuaże są osobiste,  ważne dla mnie. Jeśli ja ci zaufam, ty musisz zaufać mi. – wpatruje się we mnie, a w jego oczach widać szczerą prawdę.

- Nie wiem. – wykręcam dłonie, unikając jego wzroku.

- Spokojnie, to tylko ja. Pamiętasz? To tylko ja. – jego głos jest delikatny i znajomy.

Jak mogłabym mu nie ufać?

- Zgoda. – poddaję się, nie dlatego, że mnie o to prosi, ale dlatego, że wiem, że jestem w stanie to zrobić.

Zdejmuje koszulkę przez głowę w możliwie najbardziej pociągający sposób, jak robią to chłopcy, z gifów, które rebloguje na moim tumblrze.

Nie, żebym miała zamiar podzielić się z nim tym przemyśleniem.

Jego mięśnie są napięte pod jego opaloną skórą, a czarne tatuaże tworzą idealną równowagę między niebem a piekłem. Anioł i demon.

Moje palce podświadomie sięgają, aby dotknąć znajomego motylka na jego brzuchu.

- Co oznacza ten? - pytam, w moim głosie słychać wahanie, kiedy przytrzymuje moją dłoń przy swojej skórze.

Jego źrenice są powiększone, a mnie otacza blask zieleni jego spojrzenia.

- Nigdy ci o tym nie mówiłem, ale zrobiłem go tydzień po tym jak się poznaliśmy. Jest dla ciebie. Za każdym razem, gdy cię widzę, sprawiasz, że mam motyle w brzuchu. To dlatego zatrzymałem twój rysunek. Motyl, którego narysowałaś został odtworzony na mojej skórze. Dla ciebie.

Jestem w transie, kiedy sięga do brzegu mojej koszulki, aby zdjąć ją z mojego ciała. Obydwoje śmiejemy się nerwowo, kiedy zahacza się o mój naszyjnik.

- Już. – mówi z wydechem, odrzucając ubranie na podłogę.

Zostały mi dwie rzeczy. Podkoszulek i szorty.

- Co z tym? – przesuwam palce po jaskółkach u podstawy jego szyi.

- Oznaczają wolność. Albo to jak bardzo jestem w stanie się do niej zbliżyć. Utknęły tutaj tak samo jak i ja.

Sięgam do skrawka mojego podkoszulka, tylko po to, aby powstrzymały mnie dłonie Harry’ego.

- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? – pyta.

Posyłam mu uspakajający uśmiech.

- Ufam ci.

Zdejmuję koszulkę przez głowę, a jego spojrzenie zsuwa się z mojej twarzy do różowej kokardki pomiędzy białymi miseczkami mojego stanika.

- Urocze. – szczerzy zęby.

Moje policzki i szyja przybierają purpurowy odcień, kiedy jego palce muskają moje ciało w okolicy żeber, a potem bioder.

Gorączkowo próbuję zdecydować o jaki teraz zapytać tatuaż, aby mieć to wszystko już za sobą.

Wskazuję na gwiazdy rozproszone po jego ramieniu.

- Tak jak wielki Augustus Waters kiedyś napisał:  ‘Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje.’ – mówi Harry.

- To był ostatni. – przypomina mi.

Zerkam w dół na moją pół nagą sylwetkę i wzdycham.

- Cóż.

- Nie musisz. – przypomina mi, składając uspokajający pocałunek na moich ustach.

Bycie częściowo nagim przed Harry’m brzmi dziwnie pociągająco.

- Zaufanie, zaufanie, zaufanie. – droczę się.

Uśmiecha się i sięga do guzika moich szortów, łagodnie ściągając je przez moje biodra i pozwalając, aby opadły na podłogę.

- Koronka. – uśmiecha się łobuzersko. – Spodziewałem się kwiatków i chmurek.

Śmieje się i opieram głowę o jego klatkę piersiową. Jego ręce spoczywają na moich biodrach, jego twarde palce są szorstkie w porównaniu do mojej bladej skóry.

- To jest bardzo dziwne. – kręcę głową.

Wzrusza ramionami.

- Dziwne rzeczy czasami się zdarzają. Chyba wiemy o tym więcej, niż ktokolwiek inny, prawda?

Przeczesuje palcami końce moich włosów, później przenosi je na naszyjnik wiszący w okolicy moich obojczyków i kończy na ramiączkach stanika na moich ramionach.

- Kocham cię. – uśmiecha się.

Wychylam się, aby pocałować go w policzek, ale kończę stając mu na palcach.

- Jesteś dziwna, ale kocham cię tak bardzo. – Harry zakłada pasmo moich włosów za ucho i ciągnie mnie na łóżko.

Spadamy na białe poduszki i puchową kołdrę, jako plątanina śmiechów i ciał. Harry naciąga koc na nasze głowy i oplata mnie ramieniem.

- Widzisz, nie jest tak źle. – mówi.

- Tylko dlatego, że wciąż masz na sobie jeansy. – odpowiadam.

- Wolisz, żebym je ściągnął? – pyta.

- Możesz.

Próbuję nie patrzeć jak przeciąga jeansy przez swoje ostro zarysowane biodra, ale jest to niemożliwe.

- O mój boże, powiedz mi, że mam halucynacje. – śmieję się, dopóki moje ciało nie zaczyna drżeć.

- Co? – pyta niewinnie Harry.

- Masz na sobie bokserki z tej kreskówki  ‘Pora na przygodę’. – z trudem łapię powietrze, ściskając się za brzuch i chichocząc.

Chowa twarz w mojej poduszce.

- Zapomniałem zrobić pranie. – mamrocze.

______

Jak Wam się podoba? Muszę przyznać, że to jeden z moich ulubionych rozdziałów! :D

book club ✑ styles - tłumaczenieWhere stories live. Discover now