Sposób na wenę według mnie ;)

3.4K 385 213
                                    

Czy wena istnieje? Czy to tylko wymysł pisarzy?  Albo czy brak weny jest wymówką autorów? Często początkujący autorzy uważają ją za mit, a weterani za kapryśną przyjaciółkę.

Według mnie jest tak: wena istnieje, jednak tworzy się już w trakcie pisania, a nie przed. 

Mieliście kiedyś takie coś, że pisaliście, pisaliście i nagle tracicie poczucie czasu? Sceny i dialogi z głowy same "przelewają" się na papier/do Worda? Nie chcecie przerywać pisania nawet na jedzenie? 

To właśnie jest ten magiczny moment... Pisarski haj. Dokładnie wtedy się pojawia. Ta legendarna Wena. Przez wielkie "W".

Wystarczy maleńka iskierka inspiracji, fragment piosenki, zachód słońca, jakiś zapach, słowo, szczekanie psa, albo fragment dialogu... Usiądziesz do pisania i rozpęta się prawdziwy pożar. Tym pożarem jest wena.

To jest MOJA definicja weny, ja tak to rozumiem i dokładnie tak ja to przeżywam. 

Wena jest błogosławieństwem, bo pojawia się nawet wtedy, kiedy jestem padnięta po całym dniu pracy, jestem chora albo zwyczajnie kolejny dzień z rzędu śpię 4 godziny. Wiem, że jestem na pisarskim haju, gdy odchodzi całe zmęczenie, a ja piszę. I piszę.  

A gdy pójdę spać, następnego dnia rano wstaję i nadal to czuję, ten przypływ chęci pisania. 

Im więcej dni pod rząd piszę, tym dłużej się utrzymuje. 

Jednak jeśli zrobię sobie na przykład dwa dni przerwy... Znika. I cała ta energia odpływa, a zmęczenie uderza we mnie ze zdwojoną siłą.  Bo na pisarskim haju mało sypiam (praca, studia i pisanie, trudno to wszystko pogodzić.)


Wena jest nagrodą dla autora, ale również chodzi własnymi ścieżkami, jak kot.

Nagroda, bo BARDZO, bardzo rzadko pojawia się przed pisaniem (wtedy zazwyczaj jest to tylko ta iskierka inspiracji). Natomiast bardzo często można ją poczuć po półgodzinie, godzinie pisania. Gdy już się wkręcimy w fabułę. I zazwyczaj zostaje tak długo, dopóki nią nie wzgardzimy... Czyli nie zrobimy kilkudniowej przerwy.

Jest jak kot, ponieważ nie pojawia się zawsze. Czasem trzeba pisać bez niej, idzie to toporniej, zdania są może bardziej kanciaste, opisy przypominają może lanie wody, ale trzeba i tak pisać. Kto wie... Może za chwilę się pojawi, znienacka? 

Podejdzie nagle, niczym żądny pieszczot zwierzak?

Bo wiecie: kot wie, że go wołacie, nie jest głupi... Ale przyjdzie tylko wtedy, kiedy to on tego chce ;)

Wiem co mówię, całe życie miałam koty, nawet teraz mam czarną jak noc kocicę :D

Wiem co mówię, całe życie miałam koty, nawet teraz mam czarną jak noc kocicę :D

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Wsparcie dla autorów:  porady i motywacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz