~Chapter Twelve~

617 66 17
                                    

*POV V*


Poczułem usta chłopaka na swoich, co mocno mnie zszokowało. On naprawdę mnie pocałował. Naprawdę przywarł swoimi ustami do moich. Naprawdę całowałem się z uczniem! Swoim uczniem! To popieprzone...

- YoonGi... - wyszeptałem w jego usta, samemu nie mogąc się oderwać.

A może po prostu nie chciałem tego robić...?

- Zamilcz. Niech to trwa. - mruknął w moje wargi, jeszcze bardziej mnie całując.

To była... Miła chwila, ale nie mogliśmy... Zebrałem w sobie odwagę i oderwałem się od niego, patrząc mu od razu prosto w oczy. 

- Suga... Dlaczego? - westchnąłem.

- Podobasz mi się, proste. - wzruszył ramionami.

- Myślisz w tym momencie o sobie. Mi nie musisz się podobać, tak? Dyrektor od razu to zaakceptuje? Jak i społeczeństwo, czy uczniowie? - przewróciłem oczami, a chłopak zrobił to samo.

- No dobra, może i pomyślałem tylko o sobie w tej chwili, ale proszę Cię, powiedz chociaż prosto z mostu, czy Ci się podobam. Jak pytałeś bez początkowego wstydu o to, jak być seksownym. - zaśmiał się, a ja spuściłem głowę, przypominając sobie ten dzień.

- Ech, do czego Ty doprowadzasz, YoonGi. - spojrzałem na niego.

- Chcę tylko tej jednej odpowiedzi. Tak lub nie. - patrzył na mnie uważnie.

- Nie umiem w takich tematach mówić prosto z mostu, wtedy z tamtym pytaniem... To było nie w moim stylu.

- To teraz też bądź nie w swoim stylu. - ponownie się zaśmiał.

Wziąłem głęboki oddech.

- Dobra, przyznam się. - spojrzałem ponownie w jego oczy. - Jesteś przystojny, owszem i... Podobasz mi się, ale nic z tego nie może być. 

- Pierdoły gadasz. - mruknął. 

- Przestań, postaw się w mojej sytuacji. Wyobraź sobie, że jesteś nauczycielem i zakochałeś się w uczniu ze wzajemnością. Co teraz zrobisz?

Chłopak zamilkł na chwilę.

- Ale nikt się nie dowie.

- YoonGi, proszę Cię. To będzie od razu widać. - patrzyłem na niego.

- A może nie? Może w jakimś stopniu uda się to ukryć?

- Będzie widać po zachowaniu. - westchnąłem. - Zakochany człowiek nie umie już tak samo reagować na tą samą osobę. Zawsze jest jakieś ryzyko, że ktoś to także zauważy i doniesie dyrektorowi.

Chłopak tylko przewrócił oczami, co zaczynało mnie dość mocno denerwować. 

- Pomyśl trochę. - mruknąłem już zirytowany. 

- Dobra. - westchnął i przyciągnął mnie do siebie.

- YoonGi...

- Zamilcz. - mruknął, zaczynając namiętnie całować.

Oddałem pocałunek, nie mogłem inaczej, ale naprawdę bałem się, że to wszystko się wyda, jak tylko spróbujemy. Nie wiem, czy byłbym zdolny do takiego związku. Ani wyjść gdzieś razem, ani nawet wyjechać na weekend, bo może być ktoś ze szkoły. To nie dla mnie, ale co zrobić, jak przy nim kieruję się nie rozumiem a sercem?

Chłopak po dłuższej chwili odlepił się ode mnie, ale dalej był twarzą blisko do mojej. Spojrzałem w jego brązowe oczy, wzdychając zaraz.

- Przemyśl to, proszę Cię. - spojrzał na mnie, zaraz biorąc swoją torbę, pakując się w moment i wychodząc z salonu, a potem mieszkania.

- Przemyślę, YoonGi. - wyszeptałem już do siebie, idąc po chwili do drzwi, by zaraz je zakluczyć.

Skierowałem się po tym na kanapę, siadając, chowając twarz w dłonie i głośno wypuszczając powietrze z płuc.

- To będzie ciężka noc. - wyszeptałem do siebie, zbierając rzeczy, a następnie udając się do swojej sypialni.

~~~*~~~

Patrzyłem od połowy godziny na wiadomość, którą dostałem w trakcie swojej drzemki. YoonGi. Chyba nic więcej mówić nie muszę. Byłem tylko ciekawy, dlaczego tak bardzo zależy mu na tym, żebym to przemyślał. Po wydarzeniach z... Moim byłym, jakoś nie wierzę już w miłość bez zdrady.

Po chwili dostałem kolejną wiadomość, ale od razu zamknąłem obie. Nie chciałem znowu czytać tego, co tam napisał. Naprawdę nie miałem na to najmniejszej ochoty. Skoro mam się zastanowić, niech da mi czas!

Odłożyłem telefon, zaraz kierując się do łazienki i biorąc jakieś wilgotne szmatki  oraz papier. Następnie poszedłem do pokoju, przebrałem się, zabrałem jeszcze plecak, wodę i zszedłem do garażu po rower. Nie miałem ochoty dzisiaj na biegnie.

Wystawiłem go, szybko wyczyściłem i uzupełniłem powietrze w kołach, następnie chowając wszystko do plecaka oraz zakładając go na plecy. Wsiadłem na rower i ruszyłem do lasu.

Po około czterech godzinach wróciłem do domu, będąc zmęczony. Za długo nie jeździłem, by teraz móc ruszać w kilkugodzinną trasę. Jest coraz bliżej lata, dzięki czemu niedługo z powrotem będę mógł systematycznie i z przyjemnością oraz bez obaw umilać sobie czas jazdą. 

W pewnym momencie poczułem wibracje telefonu, jednakże nie oznaczało to wiadomości, a raczej tego, że ktoś próbował się do mnie dodzwonić. Wyjąłem urządzenie, nawet nie patrząc na wyświetlacz i odebrałem. 

- Słucham?

- Nie mów tego słowa, mam wtedy ochotę bardzo sprośnie Ci odpowiedzieć, a nie chcę wychodzić z propozycją, skoro mam Tobie dać czas, który tak bardzo...

- Który tak bardzo dalej mi zabierasz, YoonGi. Tym sposobem nigdy nie uda mi się w spokoju pomyśleć, wiesz? To trochę... - teraz on nie dał mi skończyć.

- Czyli zastanawiasz się nad tym, wiedziałem, że nie będziesz mógł mi się...

- Przestań! - krzyknąłem do telefonu, zaraz próbując się uspokoić, a po chwili byłem już zdolny do dalszej rozmowy z uczniem. - Nie powinienem się nad tym zastanawiać, tylko surowo odpowiedzieć przecząco, ale widzisz, co zrobiłeś ze mną... - po tych słowach zamilkłem. 

Z jego strony usłyszałem ciężkie, długie i głośne westchnięcie. Przyznam szczerze, że w tamtym momencie bałem się tego, co mi powie albo z jaką propozycją znowuż wyskoczy. 

- Przestanę i dam Ci spokój. Widzę teraz, jak Cię to męczy i jak ja Ciebie męczę. - powiedział to jakby... Z wyrzutem...? - Nie będę dzwonić, pisać. W tym tygodniu ostatni raz widziałeś mnie na lekcjach, zmienię szkołę, od następnej klasy. 

- YoonGi, co Ty...

- Daj mi skończyć. - warknął, przez co od razu uciszyłem się i słuchałem uważnie kolejnych słów chłopaka. - Usuń mój numer, wiadomości i w sumie wszystko. Znamy się krótko, to tym lepiej dla nas. Miło Cię było poznać i cieszę się, że pomogłeś mi zrozumieć chemię. Dzięki, może do usłyszenia albo zobaczenia kiedyś, TaeHyung. - w tym momencie się rozłączył.

Odłożyłem telefon na kanapę, chowając twarz w dłoniach. Mój uczeń jest totalnym wariatem, co on wyrabia? Przeze mnie ma zamiar zmienić szkołę? Szczyt wszystkiego! To głupie... Ech, Obaj jesteśmy wielkimi idiotami.

Po tej dłuższej chwili spojrzałem na dzwoniący telefon. YoonGi. Zapomniał czegoś dodać? Odebrałem. 

- Żartowałem, idioto, nie pozbędziesz się mnie. - zaśmiał się, a mi delikatnie ulżyło, coś musiało być na rzeczy...

Zakazany Owoc || m.yg & k.thWhere stories live. Discover now