☽ 23 ☾

4K 500 214
                                    

Jimin zawsze najpierw robił, a dopiero później myślał. Tak też było właśnie tego dnia, kiedy w ciągu może minuty zdecydował, że pora się trochę rozerwać i wrócić do starych, weekendowych nawyków. Ale przecież nie był tak lekkomyślny, no skąd. Nim w ogóle wziął się za szukanie odpowiedniego lokalu, napisał wiadomość do Taehyunga, żeby mieć zabezpieczenie w przypadku ewentualnego porwania.

Było około dwudziestej, kiedy narzucał na siebie skórzaną kurtkę gotowy do wyjścia. O dziwo nawet aż tak się nie stresował, ani nie obawiał tego, co może stać się tego wieczora. Psiknąwszy na siebie dość sporą ilość perfum, wyszedł z domu.

Sam nie wiedział, jaka siła nim zawładnęła, że wybrał dokładnie ten sam lokal, w którym „poznał" Agusta kilka tygodni temu, ale było to jego ulubione miejsce do spędzania wolnych weekendów i nie miał zamiaru z niego zrezygnować przez jeden incydent. W końcu już więcej na niego nie natrafi.

Wysiadł z taksówki zaraz przed wielkim budynkiem, a uczucie zimna od razu ogarnęło jego ciało. Szybko dostał się do bramkarza, nie chcąc dłużej marznąć, a ten wpuścił go bez wahania, pamiętając już te rude włosy.

Zapach alkoholu i potu od razu w niego uderzył, a że nie miał z nim styczności przez bardzo długi czas, poczuł lekki ból głowy już po kilku minutach. Nie przeszkodziło mu to jednak w dostaniu się do baru i zajęcia miejsca na jednym z wysokich krzeseł tuż obok obcego mu mężczyzny o ciekawym kolorze włosów.

– Californiacation proszę – powiedział płynnie do barmana, nawet nie zaglądając w kartę. Zamawiał tego drinka za każdym razem, kiedy odwiedzał to miejsce i można było powiedzieć, że stał się on nieodłącznym elementem sobotnich nocy.

– Californiacation? – Zdziwił się jednak, kiedy usłyszał to widocznie zaskoczone pytanie z ust siedzącego obok mężczyzny o włosach koloru miętowego. Odwrócił się w stronę Parka, który momentalnie zmarszczył brwi, przyglądając się twarzy mężczyzny. Cholernie mu kogoś przypominał.

– Eee, no – mruknął tylko, mając zamiar spławić mężczyznę swoim obojętnym tonem, jednak o dziwo ten aż zeskoczył ze swojego miejsca, o mało nie wylewając trzymanego w dłoni napoju i zbliżył się zdecydowanie za bardzo do Jimina.

– Cholera, w końcu cię znalazłem! – Nieznajomy praktycznie wykrzyczał, a rudowłosy zdezorientował się jeszcze bardziej. Przysiągłby, że nigdy nie miał do czynienia z kimkolwiek o takim kolorze włosów.

– Słucham? – zapytał, odchylając się nieco do tyłu, bo mężczyzna zdecydowanie naruszał jego przestrzeń osobistą.

– Nie pamiętasz? – Ton głosu miętowowłosego wskazywał na to, że słowa Parka w pewnym stopniu go zawiodły, a może i nawet zasmuciły, czego ten kompletnie nie rozumiał.

W tym momencie barman ustawił na blacie przed nim drinka w kolorze pomarańczowym jak zachód słońca nad morzem, a przynajmniej tak ów napój opisywano w karcie. I naprawdę chciałby w końcu zamoczyć wargę w słodkiej cieczy i ponieść się sobotniej nocy, ale stojący obok chłopak uprzykrzał jego plany.

– Co mam pamiętać? – Rzucił mu niezbyt przyjazne spojrzenie, którym miał nadzieję spłoszyć natręta, ale ten nawet nie zareagował.

– Trzy tygodnie temu. Jimin, jak możesz nie pamiętać? – Jego oczy momentalnie powiększyły się kilkukrotnie. Skąd znał jego imię? – Chociaż... miałem wtedy blond włosy, może dlatego...

I wtedy zaczęło mu świtać. Serce zaczęło bić nieco szybciej, a oddech stał się nierówny, zupełnie jakby przebiegł kilkaset metrów. Miał nadzieję go nigdy więcej nie spotkać...

carousel ❧ jjk · kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz