☽ 31 ☾

4K 500 111
                                    

Tego dnia Gahyeon również zasnęła bardzo szybko. Zmiana klimatu (nie tak duża, ale jednak) widocznie miała na nią bardzo dobry wpływ albo to po prostu wynik dziecięcego podekscytowania swoją pierwszą wycieczką.

Drugiej nocy spędzonej nad jeziorem Taehyung i Jungkook kolejny raz odkryli się przed sobą, biorąc wspólnie kąpiel. Od ścian zaparowanego pomieszczenia odbijały się ich wesołe śmiechy, kiedy piana lądowała na brodzie młodszego, imitując brodę. Zachowywali się jak małe dzieci, które odkryły, jak świetna może być zabawa w wannie.

Poranek dnia drugiego wcale nie różnił się dużo od poprzedniego, jednak tym razem to Taehyung przygotowywał śniadanie, kiedy Jeon spał z małą Gahyeon obok, która oglądała poranne bajki na telewizorze.

Kiedy wszystkie potrzebne rzeczy były gotowe, blondyn chwycił za dużą tackę, aby zanieść ją do ich tymczasowej sypialni i ułożyć na stoliku nocnym. Lepiej było nie ryzykować i nie kłaść jej na łóżku, kiedy Jungkook jeszcze nie wstał.

Delikatnie ucałował jego czoło, odgarniając przed tym czarne kosmyki, a uśmiech jak na zawołanie pojawił się na ustach bruneta.

– Mmm... – wymruczał, błądząc gdzieś dłonią, aż w końcu po omacku dotarł nią do uda starszego, które zaczął delikatnie gładzić. – Śniło mi się, że wnosiłem was na Mount Everest na moich ramionach. Ale ta głupia koza mnie zepchnęła...

Taehyung roześmiał się dźwięcznie, widząc powstałą na ustach swojego ukochanego smutną podkówkę. Zła koza.

– Wstawaj, Jungkookie, zrobiłem śniadanie – wymruczał i tyle wystarczyło, żeby ten otworzył oczy w ciągu jednej sekundy.

Jednak kiedy tylko Kim miał sięgnąć z powrotem po tackę i ustawić ją na środku łóżka, aby każdy mógł zjeść tyle, ile tylko by chciał, zauważył, że brakowało jednej miseczki z pokrojonymi owocami. Już miał wrócić się po nią do kuchni, bo zapewne po prostu jej zapomniał, ale śmiejąca się nagle z zabawnej sytuacji z bajce Gahyeon zwróciła na siebie jego uwagę. I już wiedział, że nie musi się nigdzie wracać, bo ta siedziała po turecku na materacu, zajadając się świeżymi owocami.

Rosła im mała ninja.

***

– Tato pada deszcz! – smutny głos szatynki rozniósł się po całej sypialni, kiedy tylko ta do niej wbiegła. Oboje rodziców od razu spojrzeli w okno, aby zauważyć, że faktycznie pogoda diametralnie się pogorszyła, a z tego pięknego słońca, które widniało na niebie przed kilkoma minutami, nie pozostało nic. – I co my teraz zrobimy?

Usiadła z założonymi ramionami na łóżku, wydymając dolną wargę. Jungkook obiecał jej, że pójdą polować na leśne stworzonka, a jak mają to zrobić, kiedy pada?

– Chyba musimy zostać dzisiaj tutaj – westchnął starszy, chowając do szafki koszulkę, którą dopiero co wyciągnął, aby się przebrać. Nie było potrzeby brudzenia nowych ubrań, kiedy nigdzie się nie ruszali.

– Ale co mamy tu robić? – jęknęła. – Przecież nawet nie ma tu cartoon network!

Jungkook usiadł obok niej, zaczesując jej długie włoski za ucho i delikatnie pogładził palcem dalej widoczną, choć już nie tak jak kilka tygodni temu, bliznę na czole. Wyglądała trochę jak Harry Potter, ale nie powie tego głośno, bo może jej się jeszcze zrobić smutno, a przecież Jeon bardzo lubił tego czarodzieja i nie chciał go w żaden sposób narażać na nienawiść swojej córeczki.

– Możemy pograć w różne fajne gry. Kiedyś nie było w ogóle telewizji i nikt się nie nudził, wiesz?

Młodsza spojrzała na niego jak na dziwaka.

carousel ❧ jjk · kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz