|prolog|

338 24 10
                                    


    Blask, ogromnie jasny blask, potem dym, a na koniec pojawił się ten ktoś - kolejna osoba potrzebująca pomocy. Ciekawe dlaczego to zrobił... Patrzył się na mnie przerażony i rozglądał się. Zerknęłam na jego nadgarstek. Miał blizny. Tak wiele ich było. Szrama na szramie, rana na ranie. Podniosłam głowę by spojrzeć mu w oczy, jednak ten unikał mojego wzroku jak ognia. Mimo tego poznałam go. Malfoy. Nie, niemożliwe. On? Ten chłopak zadufany w sobie? Chłopak, z którego kieszeni galeony po prostu się wysypują. Chłopak, który zawsze był arogancki. Poznał mnie. W końcu podniósł głowę, a ja spostrzegłam, że oczy miał opuchnięte od płaczu, ale już nie łkał. Żal mi go było. Tak jak wszystkich skrzywdzonych przez los. Ale tylko jego znam, więc patrzę na niego trochę inaczej. Postanowiłam, że i mu pomogę, żeby wciąż był wśród nas. Uśmiechnęłam się krzywo i zachęciłam go do opowiedzenia swojej historii:

- Więc... co się stało?

- Nic, nie twoja sprawa - powiedział cierpko.

- Może i nie moja, ale chcę ci pomóc. Na tym polega moja... - w tym momencie zrobiłam cudzysłów z palców - "praca". Widzę aniołów. Chcę im pomóc. Chcę ci pomóc. To, że akurat ty mi się trafiłeś nie ma nic do rzeczy. Ode mnie zależy czy dalej będziesz egzystował - rzekłam szczerze - a teraz, nie martw się, nie powiem nikomu, samą mnie by mnie wyśmiali... Dlaczego to zrobiłeś?

- Skoro tak bardzo ci na tym zależy... To przez nich, nich wszystkich. Uważają mnie za kogoś wrednego, chamskiego i nieskorego do uczyć. Ojciec wymaga ode mnie za wiele. Nie daję rady, to dla mnie po prostu za dużo - przyznał. 

   Wzruszyłam się i oto właśnie chodziło. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, a ja podeszłam do zdezorientowanego blondyna. Możliwe, że to nie są łzy wywołane jego krótką opowieścią, a raczej na pewno, jednakże krople po moich przyrumienionych policzkach musiały popłynąć.

 - Podaj mi rękę, tą z ranami.

Wyciągnął powoli dłoń, złapałam za nią i przekręciłam tak by widzieć rany. Nachyliłam się nad nimi. Krople łez z moich policzków spływały na przedramiona Dracona. Rany się goiły. Został tylko ślad, jakby tatuaż. Obręcz, jakby aureola. To jest ślad znaczący, że przeżył taką sytuację. Zostanie z nim do końca życia. Gdy umrze, znak ten po prostu zniknie. 

- I nie rób już tego więcej - spojrzałam na niego ciepło, a on nieznacznie przytaknął. 

   W tym momencie zniknął.



395 słów

Angel's Tears | Draco Malfoy | D.MWhere stories live. Discover now