19. Prawdziwa miłość

821 65 21
                                    

Nie zadawałam zbędnych pytań, zdając się tylko i wyłącznie na niego. Z ufnością ściskałam jego dłoń, kiedy prowadził mnie przez las. Był najszybszy w rodzinie, dostosował się jednak do mojego tempa, kiedy pędziliśmy przed siebie, pokonując kolejne kilometry. Im dalej zagłębialiśmy się między drzewami, tym lepiej orientowałam się w przemierzanej trasie, choć pokonywałam ją zaledwie dwa razy w życiu – raz jako człowiek na jego plecach, drugi raz po przemianie, pod osłoną nocy. Za każdym razem z innego powodu.

Uciec... Mogłam przewidzieć, że zabierze mnie właśnie tutaj, na tę symetryczną polanę. Miałam mieszane uczucia, kiedy wkroczyliśmy na zalaną wątłym blaskiem poranka wolną przestrzeń. Trawa skrzypiała pod stopami, pożółkła i krucha. Zima zbliżała się nieubłaganie, co czułam doskonale, mimo cienkiej kurteczki, którą przed wyjściem zdążyłam zarzucić na siebie.

Ciepło odczuwane po kąpieli już dawno znikło, skóra jednak wciąż była bardziej wrażliwa na różnicę temperatur. Nawet otaczające nas drzewa nie potrafiły osłonić nas w pełni od podmuchów wiatru, choć w jakimś stopniu z pewnością stanowiły ochronę. Niemniej drżałam na całym ciele, ale bynajmniej nie z winy wiatru, a przez lodowaty ziąb, biorący się gdzieś z mojego wnętrza; ze świadomości zbliżającej się rozmowy, która miała zmienić wszystko – wiedziałam to nawet bez przeczucia, które aż prosiło się, by się pojawić.

Puściłam dłoń Edwarda. Milczeliśmy oboje, kiedy niczym w transie zaczęłam obchodzić polanę, chłonąc związane z nią wspomnienia. Podobno po przemianie obrazy ludzkiego życia zacierały się w pamięci, ale dzień w którym znalazłam się tutaj po raz pierwszy zachowałam w najdrobniejszych szczegółach.

Pamiętałam tamtą Isabel – pewną siebie i swoich uczuć do Jamesa... Czy uwierzyłabym, gdyby ktoś wtedy powiedział, że mój partner zdradzi i zostanie zgładzony, ja zaś omal nie dołączę do Volturi i nie oddam siebie jednemu z nich? Że będę czuła coś tak silnego do kogokolwiek i zaprzepaszczę to w jednej chwili? Dokładnie pamiętałam, jak siedząc na tej właśnie polanie, pojęłam co naprawdę czuje do mnie mój przybrany miedzianowłosy brat.

Przykucnęłam, by ująć w palce jeden z ostatnich, zwiędłych kwiatów, które niegdyś pokrywały łąkę wielobarwnym dywanem. Rozsypał się pod moim dotykiem; pojedyncze kruche płatki opadły na trawę. Tak kruche... Krucze niczym życie, nawet w przypadku nieśmiertelnych. Pomyślałam o Jamesie i o tym, że kiedy byłam tutaj po raz ostatni, walczyliśmy, a ja zrozumiałam, że za wszystkim, co wydarzyło się między nami, kryje się coś więcej. Teraz już nigdy nie miałam się dowiedzieć, co kryło się za postępowaniem brata Melindy i za co oboje zginęli.

Tak wiele różnych wspomnień, emocji – a tylko jedno miejsce.

Odwróciłam się gwałtownie i spojrzałam na Edwarda. Wpatrywał się we mnie w milczeniu, kryjąc się gdzieś w cieniu drzew – zupełnie jak podczas naszej pierwszej wizyty tutaj; tym razem jednak nie było słońca przed którym mógłby się kryć, ja zaś nie potrzebowałam czasu do zapoznania się z tym miejscem. Musiałam zebrać myśli, które kotłowały się w mojej głowie, plącząc i zachodząc na siebie.

– To tutaj po raz pierwszy to pojęłam – szepnęłam, przerywając panującą ciszę.

Właściwie słowa pojawiły się nagle, ja zaś pozwoliłam im zabrzmieć, połączyć z niezwykłą atmosferą tego uśpionego miejsca.

– Może raczej nabrałam pewności, bo czułam to już wcześniej, ale to tutaj zrozumiałam jak silnym uczuciem mnie darzysz. I że je odwzajemniam. Po raz pierwszy zwątpiłam w związek mój i Jamesa, a to co się stało po jego śmierci... – Pokręciłam głową; on dobrze wiedział, że nie potrafiłam o tym rozmawiać. – Tak czy inaczej, wtedy, w moim pokoju, miałam nadzieję, że padną słowa, które uczynią wszystko prostym i łatwym. Pocałowałeś mnie, a ja mogłam jedynie marzyć o tym, by być z tobą i zapomnieć o wszystkim, co było; o Melindzie, o Jamesie, o Volturi. Wydawało mi się, ze nastąpił przełom, ty jednak zacząłeś mnie unikać. Dlaczego?

ANOTHER TWILIGHT STORY [KSIĘGA II: ODRODZONA]Where stories live. Discover now