23.Uroczy Hinata

2.2K 208 157
                                    


Od razu ostrzegam: rozdział nie sprawdzony.

________________________________

Hinata z małą pomocą Kenmy wrócił powolnym krokiem do łóżka szpitalnego, co jakiś czas kuśtykając. Od momentu upadku, spowodowanym nieuwagą Kuroo jego głowa coraz mocniej pulsowała (a było to teraz nie na rękę). Kenma za to doskonale widział, jak młodszemu mogłaby zaraz wybuchnąć głowa z nadmiaru bólu, który aktualnie przeżywał i zaangażował się do zawiadomienia jednej z plotkujących pielęgniarek o całym zajściu. Jak na złość, odpowiedziała, że przyjdzie później, tłumacząc się dopiciem kawy. 

-Dziękuję, że mi pomagasz, ale nie jestem aż tak poszkodowany.-Hinata miętosił w rękach szpitalną pościel i starał się opanować swój głos. W każdej chwili mógł przez przypadek zająknąć się przy blondynie, a naprawdę tego nie chciał.

-Przynajmniej dzięki temu uniknę szarpaniny z Kuroo. Jest naprawdę wkurzający, kiedy coś mu nie pasuje.-Kozume zaśmiał się pod nosem, tym samym sprawiając, że Shouyou także cicho się zaśmiał.

-Słyszałem na korytarzu.

-Właśnie. A z jakiego powodu trafiłeś do szpitala?

To pytanie zaskoczyło rudzielca, na tyle mocno, że zignorował zimny podmuch wiatru. Na zewnątrz pojawiły się szare chmury, dlatego też zrobiło się zimniej. Farbowany blondyn podszedł do okna i w mgnieniu oka zamknął je. Hinata w tym czasie zauważył na jego głowie mały kucyk, który naprawdę wyglądał uroczo. Kenma od zawsze miał dość długie włosy i nigdy nie pozwalał Tetsurou na dotknięcie ich, czy wiązanie je w kucyk. Wracając do tematu: w jaki sposób powiedzieć osobie, której można zaufać, że go pobili?

-Jeśli nie chcesz mówić to...

-Pobili mnie.

Na oknie zaczęły pojawiać się pierwsze kropelki deszczu, a drzwi otworzyły się. Tak jak Kenma się spodziewał, stał w nich Kuroo z niezadowoloną miną. Najpewniej dalej gniewał się o akcję sprzed kilku minut, jednak teraz to nie on jest najbardziej poszkodowany. Kiedy czarnowłosy nie znalazł drugiego krzesła, wpadł na (nieodpowiedni na blondyna) pomysł, było już za późno. Także Kenma musiał nabawić się ogromnego wstydu, siedząc na kolanach Tetsurou. A sam pomysłodawca był przekonany, że to jedyny sposób, aby obaj mili gdzie siedzieć.

-Ale, jak to cię pobili? Kto? Jaki był ich cel?-na samo wspomnienie o tych wydarzeniach, w oczach rudowłosego bezpodstawnie zaczęły pojawiać się łzy-Shouyou? Powiedziałem coś źle?

-N-nie o to chodzi... Po prostu... nie chcę o tym mówić.-odpowiedział, powstrzymując łzy.

-Rozumiem. Kuroo, idź do samochodu.-Kozume wstał z kolan starszego i powoli zachęcał go do najszybszego wyjścia z sali.

-Ale...

-Zaraz do ciebie dołączę.

Po tych słowach Kuroo, tak szybko, jak się pojawił, tak szybko zniknął za drzwiami. Blondyn odwrócił się twarzą do Hinaty i myślał, w jaki sposób mógłby go pocieszyć. Na tę chwilę, jedyne co przyszło mu do głowy było przytulenie brązowookiego, a rude włosy opadły na załzawione oczy, powodując mały dyskomfort na nich.

-Aż tak Ci dowalili, co?

-Yhm...-łzy skapywały na pościel, a przydługa grzywka delikatnie opadła na oczy.

-Nie przeszkadzają ci te włosy? Coś zaraz na to poradzimy.-powiedział, po czym zdjął ze swoich włosów czarną gumkę i zaczął związywać włosy Hinaty.

-A-ale co z tobą?

-Szczerze? Tak naprawdę wiążę włosy tylko i wyłącznie z wygody. Poza tym wyglądasz całkiem uroczo w takiej fryzurze.-Kozume wytarł jeszcze pozostałości po łzach na rumianej twarzy dwudziestotrzylatka-Muszę iść. Kuroo robi się wkurzający, gdy się niecierpliwi.

Gumka doskonale trzymała włosy, żeby nie zlatywały do oczu. Hinata musiał przyznać, że taki sposób jest naprawdę wygodny i skoro Kenma mówi, że naprawdę wygląda uroczo, czy to oznacza, że Kageyama również będzie tak myślał? Jeśli tak, byłby naprawdę szczęśliwy.

***

Deszcz za oknem od wyjścia Kenmy zaczął padać jeszcze mocniej, jakby od dawna wstrzymywał się od opadów. Telefon rudowłosego nie zadzwonił dzisiaj nawet raz, co naprawdę go niepokoiło. Trening skończył się ponad godzinę temu, a Kageyama powinien już dawno się tu pojawić. Jego przemyślenia przerwało pukanie do drzwi. Myśląc, że to Tobio, od razu odpowiedział wesoło, tym samym udzielając zgodę na wejście.

-Przepraszam za najście.-w drzwiach stał Haru, który nie wyglądał najlepiej.

-Haru? Co tu robisz? Gdzie Kageyama?

-Jest na korytarzu. Poprosiłem go o to, ponieważ chciałem z tobą porozmawiać.

Niebieskowłosy stanął przy łóżku Hinaty. Mniejszy zastanawiał się jeszcze dlaczego nie usiądzie i czemu jego humor jest popsuty. Ale w jednej chwili coś sobie uświadomił. Skoro Haru przyznał mu się do tego iż podoba mu się kapitan, był stopniowo w to zamieszany. A Itami pobił Shouyou. Zapewne był to ogromny szok dla Aidy i smutek, że ukochana osoba dokonała się takiego haniebnego czynu.

-Przepraszam, że pozwoliłem na to, co Itami ci zrobił!-złotooki pokłonił się przed Shouyou, sprawiając go w zakłopotanie.

-A-aida-kun... N-nie musisz mnie przepraszać.-w głosie rudowłosego można było doskonale wyczuć odrobinę stresu. A on naprawdę nie chciał, żeby ktoś to zauważył.

-Ale jestem za to odpowiedzialny! Zanim Itami cię pobił, spotkał się ze mną!-Shouyou patrzył ze spokojem na to, co mówił Aida i wcale nie był na to wściekły-Pozwoliłem mu wyjść...

-To nie jest twoja wina!-młodszy chłopak ogromnie zdziwił się, gdy rudowłosy podniósł swój głos, zważywszy na to, że jeszcze przed chwilą był cały roztrzesiony-Będę to powtarzał tysiąc razy, dopóki nie zrozumiesz. To nie ty jesteś tu winny, tylko Itami.

-Czyli...

-Wybaczam ci.-promienny uśmiech wkradł się na usta Hinaty, a to od razu uspokoiło Harukę.

Po tym jak Haru płakał przez następne dwadzieścia minut, Kageyama nie wytrzymał i z groźną miną wygonił wstrząśniętego mężczyznę. Kiedy już całkowicie zostali sami, czarnowłosy nie mógł przestać wpatrywać się w Shouyou. Nowa fryzura zaskoczyła go, a rumieńce dodatkowo dodawały mu uroku.

-No... więc... ten...-Kageyama usiadł na krześle obok łóżka i starał się opanować swój głos, a on z każdym wypowiedzianym słowem denerwował się jeszcze bardziej.

-Spotkałem dzisiaj Kenmę. Zrobił mi tą fryzurę. Pasuje mi?

-Wyglądasz... uroczo.

Rumieńce na policzkach obu mężczyzn powiększyły się, a to sprawiało, że zrobiło się bardziej niezręczniej. Zanim znowu spojrzeli sobie w oczy, granatowooki zaczął przybliżać się do ukochanego. Nie minęła chwila, a oni już tkwili w słodkim pocałunku.

-Przepraszam, że przeszkadzam, ale...-ich pieszczoty przerwał głos, od którego natychmiast zaprzestali jakichkolwiek poczynań-Pański stan zdrowia diametralnie się poprawił. Zatrzymamy tu pana jeszcze dwa dni i może Pan wrócić do domu.

-Dz-dzię-kuję...

Doktor wyszedł tak szybko, jak się pojawił, tak szybko wyszedł. Czerwony kolor wkradł się na policzku ich obu, a Shouyou próbował ukryć się pod pierzyną. Wstydził się tego, co przed chwilą tu zaszło. Granatowooki odczekał chwilę i złapał rękę swojego chłopaka.

-Shouyou, nic ci nie jest?! Wszystko dobrze?! Jakby co, zawiadomiliśmy policję!!-Nishinoya wpadł do sali i przerwał to, co zamierzał kontynuować Tobio-Zadzwoniłem do wszystkich ze starej drużyny!! Martwią się, tak samo jak ja!!

A Hinata? Cieszył się, że ktoś martwi się o niego, pomimo, że są daleko. Chyba naprawdę spotkało go szczęście.

Looking for happiness // KageHinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz