Część III

1.5K 106 115
                                    

<3823 słowa w ramach przeprosin za rzadkie dodawanie rozdziałów.>

____________________

Noc była chłodna, a oni zmęczeni po treningu. Ich mieśnie bolały, a powieki opadały. Samochód tonął pod przykryciem ciemności rozproszonej przez stojące w oddali uliczne lampy. Wokół zdawała się panować idealna cisza, cisza, która była niczym oaza spokoju dla zmęczonego umysłu.

- Spokojnie, obudzę go - powiedział do Seokjina, przerywając tę ciszę, gdy ten posłał zmartwione spojrzenie w stronę śpiącej na tylnym siedzeniu postaci - Chciałbym przez chwilę z nim porozmawiać. Dobrze? - dodał po chwili, a na jego usta wkradł się delikatny, uspokajający uśmiech

- Jasne... Widzę was za piętnaście minut, inaczej śpicie na dworze - Seokjin uniósł brew, gdy jego głos brzmiał zbyt poważnie jak na jego wymowne spojrzenie. Nie czekając na odpowiedź, ruszył do drzwi dormu świadomy odporwadzającego go do samych drzwi wzroku.

Taehyung wsiadł do auta, a nagłe ciepło przyjemnie otuliło marzniete dłonie.

Spojrzał na Jungkooka, na śpiącego anioła, który niczego nie świadomy marszczył zabawnie nos w reakcji na swój sen.

Uśmiechnął się szeroko. Jungkook był naprawdę uroczy.

Taehyung wyciągnął telefon i włączył aparat. To miała być jego mała tajemnica, mała zawartość galerii, do której będzie wracał, gdy będzie źle. Każdy ma takie zdjęcie, prawda? Które podnosi na duchu, gdy świat się wali.

- Jungookie - wyszeptał, kładąc dłoń na jego ramieniu, gdy zdjecie śpiącej twarzy bezpiecznie spoczywało w galerii w komórce.

Chłopak ani drgnął, zbyt pogrążony w spokojnym śnie, malującym zmarszczki na jego na wpół schowanym pod czapką czole.

- Kookie - Taehyung przysunął się do niego i objął, by odbiąć pas, przytrzymujący go przy siedzeniu. Głowa chłopaka drgneła nieznacznie, a jego dłonie powędrowały do oczu, by potem potrzeć je i stłumić ziewnięcie.

Na usta Taehyunga wpłynął uśmiech, lecz zanim ujrzał obraz oczu chłopaka obraz się rozmył, zastąpiony ciemnością i tęsknotą.


~*~


Jungkook zacisnął palce na pasku nowego plecaka, a jego oczy pociemniały w nagłej złości, niemal wściekłości. Nigdy nie zastanawiał się w jakiej skali może czuć się źle, zawsze obecny stan był najgorszym. Teraz doszedł do wniosku, że to brednie i uczucie jakie towarzyszyło mu przez ostatni czas teraz skumulowało się w nim, grożąc wybuchem. 

Kim Songhye stała przy wejściu kuchni ze swoim pudrowym plecakiem, który teraz, na obowiązkowym mundurku wyglądał zbyt niewinnie, by ukazać prawdziwe oblicze tej dziewczyny. 

Jego palce obielały, nie musiał patrzeć w ich stronę, by to stwierdzić.  Mógł to określić po delikatnym bólu w ścięgnach. Wraz z kolejnym krokiem Hoseoka w jej stronę, jego serce przyspieszało, a oddech grzązł w gardle. 

Aż w końcu stało się. 

Hoseok objął Songhye w sposób, w jaki Jungkook zawsze chciał być objęty. Chciał poczuć ciepło, wsparcie w tak ciężkim dniu, jakim był pierwszy dzień szkoł po tak tragicznych wydarzeniach, ale nie mógł. Jedyna osoba, która mogła go podnieść na duchu leżała w szpitalu, a Jungkookowi było o prostu żal. 

Poczuł jak jego oczy stają się mokre z niewiadomych przyczyn, a ich samych było zbyt wiele. 

Dziewczyna schowała twarz w koszulkę Hoseoka, gdy ten zamknął oczy mówiąc jej szeptem jakieś słowa, których Jungkook z takiej odległości nie mógł usłyszeć. 

Can You Love Me Again?Where stories live. Discover now