W piekle XV - Ostatni krąg piekła

290 19 16
                                    



Minęły dwa miesiące. Zero odzewu od Iscariote, Radena też już nie spotkałam. Za to brązowy kot stał się przyjaźniejszy i zawsze gdy byłam na zewnątrz go spotykałam. Wygląda na to, że jednak zwierzęta nie boją się wampirów.

Ale ten spokój został zachwiany, gdy podczas jednej z przechadzek natknęłam się na Andersona, opartego o drzewo na mojej drodze. Natychmiast wyjęłam jedno wakizashi i sięgnęłam po pistolet.

- Czekaj.- blondyn podniósł rękę, zatrzymując mnie wpół ruchu.- Zanim mnie zaatakujesz chciałbym ci kogoś przedstawić. Jest nowym członkiem Iscariote.

Usłyszałam westchnięcie i otworzyłam szerzej oczy, zupełnie zaskoczona. Zza Alexandra wyszedł Raden.

- Mówiłem ci, ona mnie zna.- odezwał się, patrząc na blondyna ze znużeniem- Jestem śpiący, tylko po to mnie tu przywlokłeś?

- Żebyś z nią walczył.- warknął mężczyzna, a ja byłam coraz bardziej rozbawiona, że dramatyczny występ Andersona się wali.- Mówiłem ci wcześniej.

- Ale... to nie na mnie jest wściekła. Chce walczyć z tym, który ją skrzywdził.

- On ma rację.- wycedziłam, wsuwając z pochwy drugi miecz.- To nie on mnie zabił.

- Zabił cię?- obojętność i znużenie na twarzy Radena ustąpiła złości, gdy patrzył na księdza.- Nie powiedziałeś.

- Nie było potrzeby.

Miałam wrażenie, że kontury szatyna rozmazują się. Anderson też to zauważył.

- Idź stąd zanim pozna twoje zdolności.- syknął.

- Zdolności?- powtórzyłam, a potem przyskoczyłam do obracającego się Radena, łapiąc jego nadgarstek.- Jakie zdolności?

Mężczyzna zmrużył oczy i wyrwał rękę.

- Lepiej żebyś nie wiedziała.

- Czekaj!- zawołałam, gdy szybko pobiegł w głąb lasu. Nie odwrócił się.-

- Jakie zdolności?- warknęłam, obracając się do Andersona.

Którego nie było.

Anderson był w pułapce. Chcąc mnie zaatakować trafił na przeszkodę- Alucarda. Było to kilka dni po spotkaniu Radena i księdza. Wampir uległ moim namowom, by wyjść na spacer.

„ Tym razem nie daj sobie odciąć głowy"

Zanim mi odpowiedział zobaczyłam brązowo-szary kształt pędzący w moją stronę. Spróbowałam zrobić unik, ale wielki wilk- jak się okazało- nie zamierzał atakować mojego tułowia, na co byłam przygotowana, tylko zacisnął szczęki na mojej kostce i z moim piskiem zniknęliśmy wśród drzew. Całą minutę byłam ciągnięta i obijana o wszystko na co trafiłam, a potem nagle wilk mnie puścił i odbiegł dalej. Skuliłam się z bólu i zaciskając zęby otoczyłam dłońmi ranną kostkę. Czarna substancja otoczyła zranione miejsce. W ten sposób chciałam przyspieszyć regenerację.

- Nie wyleczysz tego zbyt szybko.- usłyszałam znajomy głos i gwałtownie spróbowałam wstać. Lekkie pchnięcie z powrotem pozbawiło mnie równowagi.

- Nie wstawaj.- Raden kucnął obok mnie, a ja błyskawicznie wysunęłam wakizashi. Ułamek sekundy później szatyn przyciskał je do mojej szyi.

- Nie chcę cię skrzywdzić.- wyszeptał.

- To mnie zostaw w spokoju.

- Przekaż Alucardowi, że wróciłem.

- Dlaczego? Kim ty jesteś?!

HellfikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz