Rozdział 18

8.4K 380 24
                                    

Ivy powoli otworzyła oczy. Nie była w łóżku. Ktoś ją niósł, a ona nie wiedziała gdzie.

- Alan...- mruknęła- Gdzie idziemy?

- Jaki Alan?

- Czekaj, nie masz na imię Alan?

- Nie?

- To w takim razie jakie masz imię?

- Pamiętasz te dwie bliźniaczki? Jestem ich starszym bratem.

- Aaa... A gdzie mnie niesiesz?

- Kazali mi cię odzyskać, więc tak zrobiłem.

- Ale jak ci się to udało?

- Alana wezwała Beta do jego gabinetu i to była najlepsza okazja.

- Ej, słyszysz?- zaniepokoiła się Ivy.

- Ale co?

- Tam się coś rusza. Tam za drzewami.

- Pewnie jakieś zwierzę czy coś.

Dziewczyna stanęła na śniegu i wpatrywała się w jeden punkt.

- Idę to sprawdzić. Zaczekaj tu.

- Dobra, tylko się tam nie zgób.

Omega ominęła kilka drzew. Nagle została pociągnięta do tyłu i ktoś zakrył jej usta ręką. Próbowała krzyczeć i wydostać się, ale wilkołak, który ją trzymał był zbyt silny. W pewnym momencie świat zaczął wirować, a wszytko zaczęło się rozmazywać. Biały kolor był wszędzie, ale potem zamknęła oczy i nic więcej nie widziała...

***

Szatyn nie wiedział co robić. Przecież Alfa go zabije!

Zapukał do drzwi, które otworzył wyraźnie niespokojny Alan.

- Czego?- warknął.

- Chciałem porozmawiać...

- Na jaki temat?- wpuścił go do środka.

- Alfy... M-m... Mate...

- Gadaj!- ryknął- Jeśli to twoja sprawka...

- Nie! Nie! Ktoś ją porwał!

- Kto?!

- A ja to wiem? Przechodziłem obok, a partnerka Alfy zniknęła za drzewami. Potem już jej tam nie było...

- Tyle tylko wiesz?

- Tak, tak!

Alan podziękował chłopakowi i zamknął za nim drzwi.

Musiał jak najszybciej podjąć decyzję. Od jutra zaczną się poszukiwania Luny. Muszą ją znaleźć! Inaczej stado nie przetrwa! Będzie słabło z każdym dniem! Tak nie może być.

~ A jeszcze dzisiaj mieliśmy ją oznaczyć.- mruknął smutno jego wilk.

- Jeszcze będzie nasza, zobaczysz.

~ A jeśli ktoś zrobi to wcześniej?

- Nie zrobi.

~ Nie masz pewności! Ale my byliśmy głupi! I co teraz?

- Teraz musimy jej szukać i powiadomić resztę watahy, że Luna zniknęła.

~ Musimy ją odzyskać! Chce ją mieć!

- Ej, ej, ej... Ona jest moja.

Jego wilk mruknął coś pod nosem i był już cicho. Alan miał dużo pracy. Najpierw powiadomił wszytkich o porwaniu Omegi, a następnie zawiadomił o tym watahę jego kolegi. Przyjaciel powiedział, że pomoże mu odzyskać jego mate. Niektóre wilkołaki już się przygotowywały. Ćwiczyły, biegały, przemieniały się itd. Każdy był niespokojny. Taka sytuacja zdarzyła się pierwszy raz i stado nie wiedziało co robić. Ale Alfa wiedział. Jego zadaniem było chronienie swojej partnerki. Chciał, żeby czuła się przy nim bezpieczna i szczęśliwa. Musiał ją odzyskać. Nie chciał, żeby coś się jej stało. Chciał, aby była przy nim. Wesoła i uśmiechnięta.

Nieposłuszna OmegaWhere stories live. Discover now