Rozdział 8

159 2 0
                                    

Mijały godziny , odkąd moim zajęciem było zbieranie brudnych ubrań , pranie ich , składnie u odkładanie ich na miejsce . Tak wyglądał mój dzień , aż wybiła godzina 3 oznaczająca koniec mojej zmiany i odpoczynek.

- Nie martw na początku będziesz miała trudności z spaniem tylko 6 godzin . Ale potem się przyzwyczaisz - powiedziała Abby.

Wychodziliśmy z pomieszczenia , po każdej zmianie znowu wracałam do budynku i podpisywałam listę że wróciłam.

- Kto potem zabiera tą listę ? - zapytałam.

- Ktoś wyznaczony z 1 , albo jakiś młody naukowiec - powiedział blond chłopak z końca ściany - Miło mi jestem Jack.

-Alex - powiedziałam i odwzajemniam uścisk dłoni.

Jack usiadł przy stole.

-Jak ci się u nas podoba ? - zapytał Jack.

- Tragedia - powiedziałam - Mam nadzieje że nikogo nie uraziłam.

-Tragedia to za łagodne słowo - powiedziała kobieta o jasnych prawie białych włosach - Jestem Agnes , witaj w małej społeczności grupy numer 5. Traktują nas tutaj gorzej niż niewolników.

-Za co tutaj jesteś ? - zapytał Jack.

Opowiedziałam im o zanikach pamięci , o rzadkim nowotworze i o tajemniczej kobicie o imieniu Nicole.

-Ja tu trafiłem z bardzo rzadkim guzem w kręgosłupie , który uciskał nerwy . Groziła mi całkowity paraliż , ale odezwali się tutaj z ofertą którą nie mogłem odrzucić . Poza tym obiecali sporą sumę pieniędzy za to żebym się zgodził -Opowiedział Jack - Już od paru lat nie mam żadnego guza.

- Ja trafiłam tutaj z tego samego powodu co Abby . Miałam niewielki dług , który przerodził się wielki i od paru lat go tutaj spłacam - powiedziała Agnes - No dobra , musimy ju znikać bo nas oskarżą o to że coś planujemy.

Jack i Ja wstaliśmy w krzeseł i wyszliśmy z budynku , Agnes jako ostatnia zamknęła drzwi.

- Do zobaczenia o 8 - powiedziała Agnes.

I poszła do innego budynku.

- Myślałam że wszyscy jesteś w tym samym budynku - powiedziałam.

- Liderzy są osobny budynek , jest on blisko budynków ich przeznaczonych - powiedział Jack.

Przy drodze paliły się nie które latarnie , kiedy szłam razem z Abby i Jackiem nagle usłyszałam za sobą głos.

- Hej Joe , popatrz kogo tu mamy - powiedział tajemniczy głos.

- Nowa z 5 - odpowiedział mu inny.

Przede mną stanęli dwaj młodzi mężczyźni , którzy mieli na rękawie 1.

- Bart zamknij się - powiedział Jack.

- Bo co ? I tak mi nic nie zrobisz , bo się skażą na ściankę - powiedział mu pierwszy mężczyzna.

Drugi z nich zaczął się bawić zamkiem moje kurtki.

-Na twoim miejscu nie robiłabym tego - zagroziłam.

-No proszę ta nowa jest wyszczekana - powiedział mężczyzna - No kochaniutka , nie bądź taka sztywna.

Kiedy jego ręka była pod moją bluzką chwyciłam go za nadgarstek który następnie go wykręciłam.

- Mówiłam żebyś tego nie robił - powiedziałam.

Pierwszy z nich uciekł zostawiając swojego towarzysza samego.

- Skąd ty to znasz ? - zapytał Jack.

- Przypomniało mi się że uczyłam się kursu samoobrony - powiedziałam.

W sumie sama nie wiedziałam skąd potrafiłam się obronić.

-Skąd znali twoje imię ? - zapytałam.

-Byłem kiedyś w 1 , ale przez swój mały błąd wylądowałem w 5 . Wdałem się w romans z taką jedną laborantką , miałem rozprawę i trafiłem tutaj - odpowiedział Jack.

-O co chodziło z ścianką ? - zapytałam.

Abby i Jack stanęli na chwilę.

- Jest to miejsce egzekucji , jeśli trafiasz tam to już po tobie - powiedziała Abby.

-Zazwyczaj strzela specjalna osoba z 1 albo naukowiec - dodał Jack.

Byliśmy już przy głównym budynku , weszliśmy do środka a następnie pojechaliśmy windą do piętra mieszkalnego . Kiedy byłam przy swoim pokoju pożegnałam się z Abby i Jackiem , nie mogłam tutaj zostać .

Agentka Prior  Tom. 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz