40.Jak spędzicie walentynki?

422 19 5
                                    

Anthony Stark- Na początku zapomniał, że w ogóle są walentynki. Zauważył to dopiero, gdy zobaczył duży bilbord na mieście to sobie przypomniał. Natychmiast zadzwonił i zarezerwował dla was miejsce w najbardziej ekskluzywnej restauracji w mieście. Zamówił także ogromny bukiet róż, który wręczył ci na kolacji.

Steve Rogers- ( jutro lub dzisiaj wstawię z nim specjalnego one shota)

Clint Barton- Gdy tylko się obudziłaś on zadzwonił do ciebie, żeby poinformować cię, żebyś zabrała jakieś wygodne ciuchy. Po południu przyjechał po ciebie swoim autem i zawiózł na plażę. Usiedliście na plaży i zorganizowaliście sobie piknik o zachodzie słońca.

Peter Parker- ( tutaj też będzie one shot)

Pietro Maximoff-
Rano obudził cię dziwny zapach dobiegający z kuchni. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś, że obok ciebie nie ma Pietra. Następnie rozejrzałaś się po pokoju i stwierdziłaś ze zdziwieniem, że wokół panuje istny chaos. Dosłownie w całym pokoju, można było zobaczyć koszulę Pietra. Gdy wreszcie ogarnęłaś ten rozgardiasz zapach, który czułaś zaraz po obudzeniu przerodził się w zapach spalenizny. Szybko pobiegłaś sprawdzić jaka jest jego przyczyna. Niestety po drodze poślizgnęłaś się na... kwiatku??
Po chwili obok ciebie pojawił się Pietro.

P:Nic ci się nie stało?

Ty: Nie nic tylko co to tu robi?

Pokazałaś na kwiat, który leżał obok ciebie.

P: To miała być niespodzianka, ale wszystko poszło nie tak. Najpierw nie umiałem znaleźć koszulki, którą kupiłem na walentynki. Później rozsypałem te kwiatki, żeby było romantycznie, gdy wstaniesz i będziesz szła na śniadanie. Ale naleśniki nagle zaczęły się przypalać. Ja cię bardzo przepraszam (T.I) to nie ta.....

Nie dałaś mu dołączyć i go pocałowałaś.

Ty: Przecież wiesz, że nie ważne jak się spędzi dzisiejszy dzień. Ważniejsze jest to z kim się go spędzi

Peter Quill-

Ty: Rocket! Gamora! Drax! Groot! Jest ktoś na tym głupim statku!

Od 30 minut szukałaś kogo kolwiek. Trochę cię to zaniepokoiło. Przebywaliście na niebezpiecznej planecie i zaczęło cię to martwić.
Nagle usłyszałaś czyjeś kroki na górnym pokładzie. Spojrzałaś do góry i przez kraty zobaczyłaś ciężkie czarne buty. Od razu wiedziałaś, że to nie są buty nikogo z załogi. Wzięłaś swój blaster i powoli weszłaś na górnym pokład rozglądając się. Gdy byłaś przt wejściu do kajuty Quilla poczułaś uderzenie w tył głowy i zemdlałaś.

Obudziły cię promienie Słońca. Otworzyłaś powoli oczy, żeby cokolwiek zobaczyć zanim oślepniesz. Gdy już mogłaś normalnie patrzeć zobaczyłaś przed sobą cudowny widok. Zachodzące słońce w niesamowity sposób oświetlało różno kolorowe łąki planety. Wśród nich dało się dostrzec złote i srebne drzewa. Rozejrzałaś się dookoła siebie. Zauważyłaś, że stoisz na tarasie dużego wieżowca. Natomiast obok ciebie przy stoliku siedział Quill.

Peter: Jak miło (T.I) już myślałem, że Rocket trochę za mocni cię uderzył

Ty: Chwila.... Chwila.... Jak to Rocket uderzył ?!

Peter: Aaaaa zapomniałem, przecież to była niespodzianka....

Ty: Porwanie miało być niespodzianką?!

W tym momencie wstałaś i chciałaś podejść i dać mu z liścia, ale on złapał cię za rękę i pociągnął w swoim kierunku. Przez co wylądowałaś na jego kolanach.

Peter: (T.I) ja naprawdę nie chciałem nic złego zrobić. Po prostu takie coś na Walentynki wydawało mi się najbardziej orginalnym pomysłem

Gdy spojrzałaś w jego oczy wiedziałaś, że on nie kłamie.

Ty: Wybaczę ci, ale obiecaj mi jedno. Że więcej nie wpadniesz na taki głupi pomysł

Peter: Zgadzam się

Później wtuliłaś się w niego i oboje podziwialiście piękny zachód słońca.

Jerome

Co takiego mógł wymyślić twój ukochany rudzielec? No bo przecież kto by pomyślał że postanowił zabrać cię na najwyższy wieżowiec w mieście
Prawda?!

Ty: Jerome! Odejdźmy już od tej krawędzi! Ja się boję!

Jerome: Ale czego? Przecież taki fajny widok. Specjalnie wybrałem to miejsce, żeby nam barierki nie przeszkadzały

Ty: Ale w czym nam niby miał by przeszkadzać barie.....

Nie mogłaś dokończyć, bo Jerome zachwiał się przez co spadł.....

Chwilę stałaś jak wryta, a później osunęłaś się na kolana i zaczęłaś płakać. Nie wiesz ile czasu ci to zajęło, ale gdy wstałaś był już środek nocy. Zbliżyłaś się do krawędzi, żeby zrobić to co się stało z rudzielcem. Gdy wystawiłaś już jedną nogę za obszar dachu.....

Jerome: Gregorus nie skacz!

Nie to nie możliwe- myślałaś w duchu- a jednak takie realne

Jerome: Nie poznajesz mojego głosu. Donra, rozumiem. Jesteś w szoku albo jesteś obrażona. Rozumiem, ale nie mogłem się powstrzymać

Odwróciłaś się na pięcie i podeszłaś do rudzielca.

Ty: Słuchaj mnie! Nie dość, że prawie skoczyłam bo tobie się zachciało głupiego żartu to na dodatek.... Co cię tak bawi?

Jerome: Nic po prostu to co mówisz jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu

Ty: W jakim przekonaniu?

Jerome: Że jesteś tą jedyną

Po tych słowach cię pocałował.

Obiecałam rozdział na Walentynki
Proszę bardzo
Xd

Preferencje Marvel i Dwie Postacie z DC (POPRAWIANE)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang