Rozdział 1

94 3 1
                                    

-Kocham to uczucie!-krzyknęłam szczęśliwa pędząc przez las na grzbiecie mojego kochanego ogiera
-Jak my wszyscy!-odparł radośnie Elladan doganiając mnie
-A może mały wyścig?!-spytał Elrohir zrównując się z nami
-Dwa razy nie musisz powtarzać!-krzyknęła Arwena i zanim zdążyliśmy zareagować była już kilka metrów przed nami...

Nie czekając ani chwili dłużej popędziłam Snow'a i już po kilku sekundach zrównałam się z przyjaciółką zostawiając chłopaków w tyle...
-To niesprawiedliwe!-krzyknęła Arwena, kiedy Snow bez problemu wysunął się na prowadzenie
-A czego się spodziewałaś po synu Cienistogrzywego?!-odkrzyknęłam szczęśliwa-Pokaż na co cię stać królu...-szepnęłam, a ogier radośnie zarżał i popędził w stronę zamku zostawiając wszystkich daleko w tyle...
Kiedy byłam na szczycie najwyższego wzniesienia, zauważyłam oddział elfów zmierzający w stronę Rivendell, więc zatrzymałam Snow'a żeby lepiej im się przyjrzeć...
-Elfy z Mrocznej Puszczy...-zaczęłam, gdy Elladan zatrzymał się obok mnie
-Skąd ta pewność?-spytał podjeżdżając bliżej
-Thranduil...-odparłam wskazując na elfa jadącego na potężnym jeleniu-to musi być coś ważnego...
-Elrohir raczej nie będzie zadowolony z tej wizyty...-wtrącił książę wskazując na Legolasa jadącego u boku ojca-mam nadzieję, że obędzie się bez ofiar...-dodał próbując zachować powagę, jednak po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać
-A wam co tak wesoło?-spytał Elrohir podjeżdżając do nas razem z Arweną, ale gdy zobaczył blondwłosego księcia uśmiech od razu zniknął z jego twarzy-A oni czego tu chcą?
-Niedługo się dowiemy...-zaczął Elladan-ale teraz lepiej wracajmy, bo jak znów spóźnimy się na obiad, to ojciec nas zabije...-dodał z uśmiechem i popędziliśmy w stronę zamku...

-dodał z uśmiechem i popędziliśmy w stronę zamku

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-A wy jak zwykle spóźnieni...-zaczął z uśmiechem Elrond kiedy wbiegliśmy do sali jadalnej
-Przepraszamy ojcze, ale trening nam się trochę przedłużył...-wyjaśnił Elladan
-Już ja znam te wasze treningi...-odparł władca Rivendell-siadajcie, muszę z wami porozmawiać...-chciał powiedzieć coś jeszcze, ale Elrohir mu przeszkodził
-Po co jadą tu elfy z Mrocznej Puszczy?-wtrącił nalewając sobie wina-I jak długo tu zostaną?
-Thranduil wraz ze swoimi ludźmi zostaną u nas trzy dni, a później WSZYSCY...-tu spojrzał na mnie-jedziemy do Lorien...-wyjaśnił
-Naprawdę musimy...?-spytał młodszy z braci, który tak samo jak ja nie przepadał za Celebronem
-Tak...-odparł poważnie Elrond-Celebron zwołuje ważną naradę i mają się na niej zjawić przedstawiciele wszystkich rodów...-wyjaśnił
-Coś się stało ojcze?-spytał zaciekawiony Elladan
-Mam pewne przypuszczenia, ale wszystkiego dowiemy się za kilka dni....-odparł zmartwiony król
-Czyli my też jedziemy z wami?-spytała zadowolona Arwena
-Tak. Na wiadomości, którą dostałem od Celebrona jest wyraźnie napisane, że mamy się wszyscy stawić w Złotej Dolinie...
-Ja się nigdzie nie wybieram...-zaczęłam, jednak nie było mi dane skończyć
-Jesteś jedyną przedstawicielką swojego rodu i masz obowiązek stawić się na naradzie...-wtrącił Elrond-i może przy okazji spróbujesz się z nimi jakoś dogadać...?
-Przykro mi wuju, ale to nie jest możliwe...-odparłam wiedząc co ma na myśli-pojadę na ta naradę, ale jeśli Celebron znów zacznie te swoje "mądrości i rozkazy" to daję słowo, że bez zastanowienia wrócę do domu...
-Naprawdę nie możesz chociaż spróbować się z nimi porozumieć?-spytał z nadzieją Elrond, choć doskonale znał odpowiedź
-Przepraszam, ale nie dam rady...-powiedziałam spuszczając głowę
-Nic się nie stało kochanie...-odparł król kładąc dłoń na moim ramieniu-ale...
-Ile mamy jeszcze czasu do przyjazdu Thranduila?-wtrącił Elladan, za co byłam mu bardzo wdzięczna
-Niecałe 3 godziny, ale...-zaczął Elrond, jednak nie dane było mu skończyć
-W takim razie my już pójdziemy się szykować, prawda Ali?-powiedziała Arwena wstając od stołu i łapiąc mnie za rękę
-Oczywiście!-odparłam z uśmiechem i wraz z kuzynką opuściłam salę...

Rivendell-My True HomeWhere stories live. Discover now