Część 24

3.3K 151 12
                                    


W momencie gdy wskakiwali do kominka, zaklęcie, które było  wymierzone w Hermionę ...  ugodziło Narcyzę. Jednostronna sieć Fiuu, stworzona przez Hermionę zadziałała bezbłędnie i cała trójka znalazła się w domu Cullen'ów, lądując na podłodze. Hermiona wstała szybko i odwróciwszy się w stronę Draco, ujrzała .... Ujrzała krwawiącą, a raczej wykrwawiającą się Narcyzę. Obok niej klęczał Draco podtrzymując jej głowę. Ginny porwała fiolki z eliksirami biegnąc do nich razem z Blaise'em. Jednak Hermiona ich powstrzymała.
- Czekajcie. Tutaj żaden z tych eliksirów jej nie pomoże. - powiedziała Hermiona
- Jak to?- spytała Ginny
- Bo dostała Sectumsemprą. To  najgorsza klątwa tnąca. Nie ma na to antidotum. Istnieje antyzaklęcie, ale zna je tylko Severus. - odpowiedziała Mionka
- Jak to? Ja nie mogę jej stracić. Mam tylko ją bo tylko ona mnie zawsze szczerze kochała i wspierała. Nie mogę jej stracić. Moja mama jest dla mnie wszystkim. Hermiono błagam, zrób coś. Ty zawsze wiesz co robić.-  zaszlochał Draco.
- Pamiętasz jak ci mówiłam że oberwałeś zaklęciem tnącym? - spytała Mionka
- Tak, ale nie mówiłaś jakie to było dokladnie zaklęcie.- odpowiedział Draco
- Nie chciałam cię martwić wtedy. Tamtego dnia ...ty również oberwałeś  Sectumsemprą. Byłeś w stanie krytycznym. Gdybym cię wtedy nie znalazła i nie ugryzła, wykrwawił byś się na śmierć. Gdy cię znalazłam, ty już ledwo oddychałeś. To był ostatni dzwonek aby cię wówczas uratować. Gdybym przyszła minutę później...to byś umarł. Dlatego teraz ...jeśli chcesz ją uratować...musisz ją ugryźć w ...w przeciągu najbliższych pięciu minut zanim on się wykrwawi. - powiedziała Hermiona
- Mam...mam ją przem...przemienić w....- zaszlochał chłopak
- Tak Draco. To jest jedyne wyjście.- powiedziała Mionka
- Ale ja to mam zrobić?- spytał spanikowany Draco
- Tak, najlepiej jak ty to zrobisz, bo widzę jak bardzo ją kochasz. Draco spiesz się. Zostały już tylko dwie minuty. - odpowiedziała Mionka
Draco westchnął ciężko i nachylił się nad szyją swojej matki. Wysunął kły i wbił je w szyję rodzicielki wstrzykując jej jad. Po dwóch minutach  oderwał się od niej dostając w myślach wiadomość od Hermiony, że już wystarczy. Odsunął się od matki i spojrzał na przyjaciółkę.
- Spójrz. Teraz już będzie z nią lepiej. Rany po klątwie się już zamykają. - powiedziała Hermiona
Draco odwrócił się z powrotem do matki. Faktycznie było lepiej. Narcyza już nie krwawiła a rany same się leczyły. Jej oddech wrócił do normy. Teraz było tylko nieprzytomna. Hermiona trzeźwo myśląc zdecydowała że na razie przeniosą ją na kanapę, a później jak się obudzi zaprowadzą do pokoju przygotowanego dla niej. Podnieśli ją z podłogi i delikatnie ułożyli na wygodnej kanapie. Wszyscy siedzieli i czekali aż się obudzi. Hermiona zerknęła na zegar. Za pół godziny powinna się obudzić.
- Idę do siebie po krew dla Narcyzy. - powiedziała Mionka i wyszła
Po chwili już była z powrotem kładąc szklankę z krwią na stoliku. Dwadzieścia minut później Cyzia obudziła się. Pierwsze co zobaczyła to uradowany uśmiech swego syna.
- Wszystko w porządku mamo. Jesteś już bezpieczna. Teraz już będziemy razem po wieki.- powiedział Draco
- Gdzie jestem? Co to za miejsce? I o czym ty mówisz synu? - pytała Cyzia
- Jesteśmy w domu mojego wujostwa. To ta bezpieczna kryjówka, o której ci mówiliśmy. - odpowiedziała Mionka
- Mamo, a pamiętasz ostatnie godziny? - spytał Draco
- Niewiele. Pamiętam tylko jak zabrałam cię do pokoju, rozmowę z Hermioną, a później walkę z Lucjuszem. Wiem że mieliśmy się gdzieś przenieść siecią Fiuu  ale nie pamiętam czy wskoczyliśmy do kominka czy nie. A kiedy się teraz obudziłam czułam się tak jakoś dziwnie. Tak inaczej. - powiedziała Narcyza
- Masz prawo tego nie pamiętać. Lucjusz rzucił na ciebie Sectumsemprę. A czujesz się inaczej bo Draco cię przemienił. Byłaś w strasznym stanie. Bardzo mocno krwawiłaś i w przeciągu najbliższych pięciu minut od naszego przybycia tutaj, wykrwawiłabyś się. Przemiana w wampirzycę była jedyną możliwością aby cię uratować ponieważ,  na Sectumsemprę nie ma żadnego antidotum, choć istnieje na nią antyzaklęcie, które zna tylko Severus. - odpowiedziała Mionka
- Czyli teraz jesteś jedną z nas mamo, i będziemy razem na wieki, na wieczność. - powiedział Draco przytulając cię do siedzącej już matki.
- Albo do czasu póki nas słońce i osika nie zabije. - odparła Cyzia
Na to Draco się roześmiał.
- Co ? Powiedziałam coś nie tak?- spytała Narcyza
- Hermi, mogłabyś? - poprosił blondyn
Hermiona uśmiechnęła się i zaczęła wszystko jej tłumaczyć.
- Co tak pachnie, że robię głodna? - spytała syna
- To krew. Wypij ją, jest przepyszna. - odpowiedział Draco
- Krew? Prawdziwa? Ludzka?- spytała Cyzia patrząc na szklankę
- Tak prawdziwa, ale zwierzęca z polowania - odpowiedziała Mionka 
Narcyza posiliła się.  Draco i Hermiona pokazali jej pokój. Narcyza była nim zachwycona. Jednak trochę się zmartwiła faktem że nie zabrała ze sobą żadnych ubrań.
- Narcyzo, choć ze mną. Pokażę ci coś. Mam nadzieje że ci się spodoba. - powiedziała Hermiona
Narcyza była już wcześniej zdziwiona bezpośrednim zwrotem do niej, jednak wcale jej to nie przeszkadzało. Dziwnym trafem, zawsze bardziej wolała gdy zwracano się do niej wprost po imieniu, niż przez per pani Malfoy  od innych osób lub O Pani od skrzatów. Nawet sam Lucjusz zwracał się do niej w formie Żono, zamiast imieniem lub jego zdrobnieniem. Był jednak wyjątek, gdzie Lucjusz nazywał ją Cyzią lub Narcyzą. Był to okres szkoły i narzeczeństwa, jednak po ich ślubie to wszystko się zmieniło. Od czasu gdy za niego wyszła, była traktowana przez Lucjusza nie jako żona, przyjaciółka i powierniczka, ale jako rzecz, jego własność, zabawka i lalka, którą mógł się pochwalić przed każdym a ona miała być mu posłuszna i robić co tylko jej kazał. Jej życie nie było kolorowe jak mogłoby się wszystkim wydawać. Owszem, może i była piękną kobietą  i miała bogatego, wręcz obrzydliwie bogatego męża oraz przystojnego syna, do którego panny leciały jak ćmy do światła. To jednak rzeczy miały się zupełnie inaczej. Rzeczywistości była okropna. Nigdy nie mogła nosić nic innego jak ciężkie, ciemne suknie z tafty, z bardzo mocno ściśniętym gorsetem. Nigdy nie wolno jej było odezwać się, nie mówiąc już o wychodzeniu gdziekolwiek z domu czy poza tereny olbrzymiego dworu Malfoy'ów, więc całymi dniami siedziała w posiadłości. Jedyne chwile spędzone  na powietrzu były te gdy jej mąż był w ministerstwie. Sumując to wszystko jej życie jako pani Malfoy polegało tylko na tym, że miał stać, ładnie wyglądać, nie odzywać się i być posłuszną mężowie oraz na każde jego zawołanie. To było dla niej okropne, już lepsze życie miała gdy była jeszcze panną Black. Wiele razy marzyła aby odejść i uwolnić się od Lucjusza jeszcze zanim narodził się Dracon. Jednak wszystko kończyło się na niczym. Teraz gdy słyszała jak ta młoda dziewczyna mówi do niej po imieniu, jej serce ogromnie się radowało. Teraz czuła się wolna.
Narcyza skinęła głową i ruszyła za dziewczyną. Po chwili stanęły przed jednymi z kilku drzwi i weszły do ogromnej garderoby. Gdy Cyzia to wszystko zobaczyła była zaskoczona.
- Przewidziałam tę sprawę i pozwoliłam sobie z kuzynkami zadbać o nową i przede wszystkim dużo wygodniejszą garderobę. Uwierz mi. Nie ma tu ani jednej ciężkiej sukni z gorsetem. Masz tu wszystko co potrzeba. Oprócz wygodnych rzeszy masz tu także bardziej eleganckie suknie ale są one lekkie i bez tego narzędzia tortur zwanego formalnie gorsetem. Są też piękne i wygodne szaty dla tak pięknej czarownicy jak ty. Mam nadzieje, że ci się podoba ta garderoba. - powiedziała dziewczyna oprowadzając Cyzię po garderobie.
Narcyza będąc jej bardzo wdzięczna  chwyciwszy ją za ręce, przeciągnęła Gryfonkę do siebie.
- Dziękuję, Hermiono. Jeszcze nikt nigdy nie zrobił tak wiele dla mnie jak ty. Dziękuję ci. Najbardziej ci dziękuję za to, że mówisz do niego po imieniu. Dziękuję, jestem ci za to bardzo wdzięczna.- powiedziała Narcyza biorąc ją w swoje ramiona.
- Proszę bardzo. Teraz jesteś już wolna od tego obrzydliwego dupka  Lucjusza. - powiedziała Hermiona- Jeśli chcesz pogadać to ja jestem zawsze chętna. Mogę paplać bez przerwy wieczorami. Zawsze możesz do mnie bezpośrednio zafiukać.  - dodała
- Jeszcze raz ci dziękuję. - odpowiedziała Cyzia - i jakby co mów i też Cyzia.- dodała gdy obie wychodziły w wyśmienitych humorach z garderoby
- No na reszcie. Ile wy tam byłyście? Wcięło was tam ma co najmniej pół godziny. - zawołał Draco udając wielce zmęczonego czekaniem.
- Tyle ile było trzeba synu.- zgromiła go Narcyza
Potem Hermiona razem z Draco wyszła z pokoju, aby Narcyza mogła się odprężyć i przebrać w coś bardziej wygodnego niż to, co miała na sobie.

Sevmione - Miłość po wiekiWhere stories live. Discover now