* Dwa lata później*
Promienie słońca przedzierają się przez niedosunięte rolety. Przeklinam pod nosem i podnoszę się z łóżka. Zadziwia mnie fakt, że leżałam w nim sama. Odsłoniłam do końca rolety i uchyliłam drzwi balkonowe, aby wpuścić do pomieszczenia trochę świeżego powietrza. Kiedy tylko wychyliłam głowę zza drzwi do moich nozdrzy dotarł zapach grzanek. Ochoczo zeszłam po schodach i przywitałam się ze wszystkimi. Dzieciaki już się zajadały grzankami z dżemem i nutellą. Nalałam sobie wody z cytryną i usiadłam koło najmłodszego z dzieciaków. Po chwili przede mną wylądował talerz z grzankami. Podziękowałam chłopakowi i zabrałam się za jedzenie.
Około godziny siedemnastej odwiozłam dzieciaki do rodziców Fernando, ponieważ o godzinie dziewiętnastej byliśmy umówieni na grilla z okazji zakończenia sezonu u Griezmann'a, połączony był on z urodzinami Eriki. Niestety brunet pojechał tam wcześniej, nie mówiąc mi w jakim celu, więc miałam cały dom dla siebie.
Mimo, że Zoe nie była biologiczną córką Fernando, jego rodzice kochają ją jak wnuczkę. Mnie również bardzo polubili po pierwszym spotkaniu. Cieszy mnie to, bałam się odrzucenia z ich strony, właśnie ze względu na małą.
Gdy wróciłam z powrotem do domu, od razu zrobiłam sobie owocowego smoothie i z napojem udałam się do łazienki. Nalałam wody do wanny i wsypałam ulubioną sól do kąpieli. Posiedziałam tak pół godziny i stwierdziłam, że czas się zbierać. Umyłam jeszcze włosy i mogłam wychodzić. Porządnie się wytarłam i założyłam na siebie bieliznę, włosy trochę podsuszyłam i zaplotłam je w warkocza, aby się delikatnie skręciły. Założyłam na siebie szlafrok i zabrałam się za makijaż. Nie chciałam zbytnio przesadzić, więc zrobiłam czarną kreskę, wymalowałam rzęsy, zrobiłam "nową twarz" jak to ostatnio nazwał mój chłopak i podkreśliłam usta jasną pomadką. Zadowolona z efektu wstałam z krzesła i sprawdziłam godzinę. Powinnam wyjechać za dziesięć minut, więc w mgnieniu oka przebrałam się w białą, elegancką sukienkę. Na nogi założyłam sandałki i popryskałam się jeszcze ulubionymi perfumami. Zabrałam małą kopertówkę i byłam gotowa. Prezent dla mojej przyjaciółki był spakowany w samochodzie, więc nie musiałam się martwić, że o nim zapomnę.
*
Kwadrans po dziewiętnastej byłam pod posiadłością państwa Griezmann. Zaparkowałam samochód przed posiadłością i zadzwoniłam do bramy. Po chwili usłyszałam charakterystyczny dźwięk, dzięki któremu mogłam wejść. Zamknęłam za sobą bramę i udałam się na taras, gdzie byli już prawie wszyscy. Przywitałam się z każdym całusem w policzek i razem z Fernando poszliśmy do Eriki złożyć jej życzenia i dać jej prezent. Chwilę później byłam już w kuchni razem z dziewczyną i patrzyłam jak nalewa nam wino.
-Erika.- Podniosłam rękę, by zasłonić swój kieliszek.- Mi nie lej, prowadzę.
- Prowadzisz?- Zapytała zdziwiona.- Pojedziecie taksówką.
-Ja nie mogę.- Odpowiedziałam cicho.
- Czy ty jesteś w.- Przerwałam jej, ponieważ widziałam zmierzającego w naszym kierunku Torresa. Skinęłam twierdząco głową. Dziewczyna klasnęła w ręce, czego nie zrozumiałam.
-Co robią drogie panie? Chodźcie do nas.- Objął mnie i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
- Zaraz przyjdziemy, zrobimy drinki dla wszystkich i do was dołączymy.-Wtrąciła przyjaciółka, na co brunet przytaknął i odszedł od nas.
- Co ty gadasz! To świetnie!- Dziewczyna okrążyła stół który nas dzielił i mnie przytuliła.- Gratuluję, który to miesiąc?
- Czwarty.- Kiedy jej to powiedziałam popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Nic po Tobie nie widać, ani trochę!
Na tym skończyła się nasza rozmowa, zrobiłyśmy drinki dla każdego, a sobie nalałam coca coli. Każdy miał swoje miejsce, ja siedziałam obok Nino, kiedy zaczęło się ściemniać Antoine zapalił lampki w ogrodzie. Wyglądało to bajecznie, były rozwieszone w całym ogrodzie. Jak w jakiejś bajce. Gdy każdy zjadł coś z grilla postanowiliśmy potańczyć. Każdy z nas puszczał jakieś piosenki na laptopie. Wszyscy się dobrze bawiliśmy. Erika puściła jedną z moich ulubionych piosenek, Perfect od Ed'a Sheeran'a. Wtuliłam się w chłopaka i starałam się jak najlepiej zapamiętać tę chwilę.
- Muszę Cię o coś zapytać.- Gdy piosenka powoli dobiegała końca Fernando odsunął się ode mnie i wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko. Uklęknął przede mną, a ja od razu zaczęłam się denerwować.- Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i zostaniesz moją żoną?- Wiedziałam, że też się stresował.
- Tak!- Chłopak założył na mój palec pierścionek zaręczynowy i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.- Muszę Ci coś powiedzieć.- Myślę, że to dobry pomysł.- Będziemy mieli dziecko.- Wyraz twarzy mojego narzeczonego mówił wszystko. Cieszył się.
Nie dokończyliśmy naszej krótkiej wymiany zdań ponieważ, wszyscy zaczęli nam gratulować zaręczyn. To wspaniałe uczucie!
~~~
Pani Wiktoria Torres. Czy to dzieje się naprawdę? Nie pomyślałabym, że po Arku będę w stanie jeszcze komuś zaufać, a jednak. Udało się, El Nino zdobył nie tylko moje zaufanie, ale także moje serce. Kocham go i chcę spędzić z nim resztę życia. Stworzymy wspaniałą rodzinę dla całej naszej piątki dzieciaków.
***
Oficjalnie, oto koniec mojego opowiadania. Obecnie planuję jedno opowiadanie, ale nie jestem w stanie stwierdzić czy będzie ono publikowane. Mam nadzieję, że komuś podobała się ta jak i wcześniejsza część przygód Wiktorii w świecie pełnym piłkarzy.
Życzę wszystkim miłego dnia/ wieczoru.
CZYTASZ
You need to choose
RandomCzy złamane serce może tak po prostu zapomnieć? Czy serce skrzywdzone przez najbliższe osoby jest w stanie wybaczyć? Wiktoria chcę zapomnieć, mimo, że ten rok był jednym z najpiękniejszych w jej dotychczasowym życiu. Poznała smak prawdziwej m...