#31

5.1K 206 19
                                    

Dylan

Już mija drugi dzień powrotu z wyjazdu, od tamtego czasu ani razu nie widziałem dziewczyny. Nie mogę się skupić, cały czas o niej myślę. Nie wiem sam czemu nie ma jej w szkole ale czuję że dzieje się coś złego.

- Stary, żyj.. - mówi mój przyjaciel wybudzając mnie z przemyśleń

- Przecież żyje, o co Ci chodzi? - pytam na co chłopak robi politowaną mine

- Myślisz o niej dwadzieścia cztery na siedem, cały czas siedzisz i patrzysz w jeden punkt, a jak ktoś do Ciebie coś mówi to nawet nie ogarniasz o co chodzi - wyznał mój przyjaciel na co zmarszczyłem brwi

- Dziwisz mi się? Ty możesz być ze swoją miłością, a ja nie. Więc mnie chociaż spróbuj zrozumieć - oznajmiłem zirytowany jego zachowaniem

- Sory Dylan ale to jest tylko i wyłącznie twoja wina - powiedział czym mnie jeszcze bardziej zirytował.
Miał cholerną rację.

- Dzięki przyjacielu za twoje jakże ciekawe rady które ani trochę mnie nie obchodzą. Jeśli chcesz mnie oskarżać i pieprzyć jak to nieodpowiednio się zachowałem to podziękuję już to wiem - powiedziałem i ruszyłem w stronę wyjścia, a tam zobaczyłem dziewczynę za którą tęskniłem te pieprzone dwa dni. Stała wraz z mamą która trzymała jakieś papiery.

Dziewczyna była ubrana w czerwoną bluzkę i czarne spodnie. Jej piękne brązowe włosy były wyprostowane, a na twarzy miała delikatny makijaż który sprawiał że dziewczyna była piękna i naturalna. Wiele nie myśląc podeszłym do kobiet.

- Dzień dobry - powiedziałem na co starsza kobieta się promiennie uśmiechnęła

- Hej Dylanek, co tam u Ciebie słychać - zapytała na co Mia wywróciła oczami

- Wszystko dobrze, czy moglibyśmy Mia porozmawiać? - zapytałem na co jej matka uśmiechnęła się jeszcze szerzej

- To ja was zostawię, do zobaczenia chłopaku - powiedziała i ruszyła w stronę samochodu, po chwili wróciłem wzorkiem do dziewczyny która stała przedemną

- Mia, ja wiem że jestem skończonym idiotą.. - zacząłem na co dziewczyna od razu mi przerwała

- Dobrze że tyle wiesz, a teraz sory ale się śpieszę - powiedziała i już miała odchodzić ale ją szybko zatrzymałem

- Kocham Cię Mia i to nie tak że robiłem to wszytsko dla pieprzonego zakładu. Jak bym mógł cofnąć czas to bym nigdy się tego nie podjął - powiedziałem na co dziewczyna parsknęła śmiechem

- Cofnął byś czas mówisz? - zapytała na co przytaknąłem - Wiesz jak też bym cofnęła czas i nigdy bym nie pozwoliła sobie zakochać się w takim patafianie - uśmiechnęła się słodko ale w jej oczach widać było ból

Kurwa, zabolało jak cholera zabolało.

- Wiem Mia że mi nie wybaczysz, chcę żebyś tylko wiedziała że ja Cię naprawdę kocham i nikt nigdy nie będzie znaczył dla mnie tyle co ty. Zawsze będziesz dla mnie na pierwszym miejscu - wyznałem zgodnie z prawdą, a w oczach dziewczyny zauważyłem łzy

- Będziesz musiał żyć bezemnie i mimo że wybaczam Ci wszystko to nic się nie zmieni między nami. Nasza miłość nie ma prawa istnieć, zrozumiesz niedługo - powiedziała po czym odeszła wycierając spływające łzy.

Nasza miłość nie ma prawa istnieć - te słowa uderzyły we mnie z zdwojoną siłą.

Ruszyłem w stronę domu ponieważ nie chciałem przebywać więcej w tej cholernej budzie. Zastanawiam się dlaczego wszystko musiało się tak spieprzyć. Miłość to jedna wielka katastrofa, nie powinniśmy kochać nikogo. Wtedy życie byłoby łatwiejsze miało by jakiś sens, a teraz ja cierpię, a mój sens życia wraca do domu i nie chce żebyśmy byli razem. Czy to jest do cholery sprawiedliwe? Dlaczego nie może być tak jak w filmach, ona kocha jego, on kocha ją. Pieprzony happy end i wszyscy żyją długo i szczęśliwe.

To jest życie tu albo walczysz albo jesteś na samym dnie. - odezwał się głos w mojej głowie

Szkoda że nie potrafię walczyć, nie umiem jej odzyskać, nigdy nie walczyłem o żadną dziewczynę, nigdy nie chciałem z żadną być na dłużej ale z nią chce i to jest najgorsze że ona mimo tego że mnie kocha nie pozwoli mi naprawić mojego błędu. Będę go żałować do końca swoich dni. I mimo że wciąż liczę na ten pieprzony cud że ona jeszcze kiedyś będzie ze mną i w to wierzę to z każdą rozmową ta wiara znika.

- Dylan - krzyczy ktoś za mną na co odwracam się zdezorientowany

- Amber? - pytam gdy dziewczyna pojawia się obok mnie

- Nie duch święty idioto - oznajmia lekko zdyszana- chyba mam zawał, powinnam zacząć się ruszać - mówi na co lekko się uśmiecham. Mimo że jakoś nie jesteśmy zbyt wielkimi przyjaciółmi to i tak ją lubię.

- Coś się stało? - zapytałem na co dziewczyna kiwnęła głową

- Mia Cię kocha i mimo że nie wybaczyła Ci tego to wszystkiego to walcz o nią i napewno bądź jutro w gotowości w godzinach popołudniowych - powiedziała na co zmarszczyłem brwi

- Dlaczego? - zapytałem na co dziewczyna się lekko uśmiechnęła

- Tego nie mogę Ci powiedzieć ale obiecaj że będziesz w gotowości - powiedziała na co przytaknąłem

- Dobra, czy to jest coś wspólnego Mia? - zapytałem na co dziewczyna kiwnęła potwierdzająco głową

- Tak, a teraz muszę lecieć papa- powiedziała i niczym się zorientowałem szła w stronę szkoły

Zastanawiało mnie dlaczego muszę być jutro w gotowości ale wiele nie myśląc ruszyłem w stronę domu do którego było jeszcze kawałek...

Nie wiedziałem że za parę godzin może zmienić się całe moje życie.

💥💥💥
Hej pysie! Kolejny rozdział! Dawajcie znać czy wam się podoba 💗💗
Do następnego, buziaki 🌟💗😘

I hate that I love you.. [W trakcie korekty]Where stories live. Discover now