6

23 3 0
                                    

Per. Mort

Eh...Tem wraca dopiero za 4 dni! Nie mam pojęcia co mogę zrobić. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Wyszedłem z pokoju a przy drzwiach frontowych ujrzałem tatę oraz dziadków.

Na reszcie nie spędzę całego dnia na siedzeniu w pokoju.

*Later*

Nosz Kurde! Przez 3 godzin gadać o broni?! To to tylko ta trójka umie. Wyszedłem z domu i poszedłem do lasu z torbą na ramieniu. Byłem już na polanie. Nikogo nie ma więc mogę odreagować.

Zostałem w samych kompieluwkach i wskoczyłem do wody. Była orzeźwiająca i mogłem się uspokoić po rozmowie z rodziną. Oglądałem nocne niebo na którym widniała zorza. Chciałbym ją oglądać z Temem...

Per. Tem

Siedzę na drzewie i oglądam zorze. Chciałbym ją oglądać z Mortem... Nagle podlatuje Ola.

–znowu nie morzesz zejść?

–moge ale nie chce–odparłem szorstkim tonem

Per. Tom

Plan na dziś był inny. Najpierw Tedd miał zabrać Tema a my byśmy przygotowali przyjęcie. Niestety zamiast tego mój syn nie chce wyjść z sadu a jego wyganiać to czasem skazanie się na śmierć. Nagle przyszła Natalia moja siostrzeńca.

–W-wujki! Tem poleciał gdzieś daleko!–rzekła przerażona.

–C-co?!–Edie wyglądał jakby zaraz się miał rozpłakać

–Nato w którą stronę poleciał?

–n-no gdzieś t-tam...–wskazała palcem za okno.

Jeżeli Tem poleciał w tamtą stronę to oznacza że chce wracać do domu...

–Edd, on leci do domu! Bierz Tedda i ledzicie za nim! Ja was dogonię!–powiedziałem na jednym wdechu.

Per. Tem

Mam dość! Po raz pierwszy w życiu mam dość mojej rodziny. Poleciałem na polane i ukryłem się po czym przybrałem postać "pomiędzy" aby mnie nie było widać. Nagle przyleciał Tedd i papa. Wołali mnie ale nie mogli znaleźć.

–kawwwai?{może poszedł do domu?}

–eh...pewnie tak...

Odlecieli eh...na szczęście. Zacząłem płakać. Schowałem się w skrzydłach, zacisnąłem pięści na włosach i ryczałem jak małe dziecko.

Per. Mort

Zapomniałem zabrać bluzy znad jeziora więc wruciłem się. Gdy już zabrałem moją własność usłyszałem płacz...płacz pewnego dobrze znanego mi potworka.

–Berry?–zacząłem iść za szlochem–Berry wiem że tu jesteś...

–i-idź... N-nie ch-chce abyś m-mnie widział w tym s-stanie...–zaczął bełgotać w krzakach...CHWILA! CHWILA! To jest Tem, ale brzmiał jak Berry!

–Tem... nie zostawię cię

–zostaw...w-wyglądam jak potwór

–jak mały słodki potwór? Czy jak duża futrzasta kulka?–prubowałem go zobaczyć

–Jak coś czego nikt nie zaakceptuje!!!–wstał gwałtownie dzięki czemu mogłem go zobaczyć.

Fioletowe konicówki, małe zielone rórzki i skrzydełka. Cały w granatowych "rumienicach", podkulony ogon w kolorze jego policzków jego dłoń zmieniały się w łapy o tym samym kolorze. Chłopak był cały w fioletowo-przejrzystych łzach.

Zatkało mnie. Mój najlepszy przyjaciel, crush, pupil i obronica to jedna osoba. . . KURDE JA MU MUWIŁEM WSZYSTKIE SEKRETY!!! Bogu dzięki że się powstrzymałem od muwienia ostatniego...

Łzy zaczęły wypełniać moje powieki. Przytuliłem go a po chwili on zrobił to samo zaciskając pięści na mojej koszulce. Jego szpony mnie raniły ale miałem to gdzieś. Jedyne co się liczyło to to że jest przy mnie.

Skip

Wakacje minęły szybko ale trochę się działo...na przykład przekułem uszy wraz z Temem i zacząłem treningi... Tem się trochę zmienił. Kiedyś był opanowany, nie okazywał zbytnio uczoć i ogulnie był nieco zimny ale teraz? Jest jak jego potworza wersja w 100%! Optymistyczny, zabawny, zmienił swuj outfit na ten z wakacji, nie wstydził się tego że gra na ukulele ogulnie zmienił się nie do poznania!

Dziś jak co roku poszedłem na rozpoczęcie szkoły. Cały czas siedziałem niedaleko Tema i z nim rozmawiałem do puki nie musieliśmy pujść do klas.

Per. Tem

Siedziałem w sali i słuchałem wychowawcy aż do końca i wyszedłem z sali. Na korytarzu zaczepiła mnie Wiola.

–hej fajne kolczyki

–dzięki–posłałem jej promienny uśmiech, spojrzałem na nią...nic się nie zmieniała–jak ci minęły wakacje?

–wiesz Hollywood, New York, Texas a tobie?

–wyjazd do dziadków a reszta z Mortem–powiedziałem radośnie i akurat rudzielec wyszedł z klasy

Przytuliłem go i wyszliśmy z terenu szkoły. Poszliśmy do naszej miejscówki i patrzyliśmy w niebo. Mort jakoś milczał, jednak wkońcu się odezwał.

–ej Tem...

–no?

–co jeśli istniejemy w innym wymiarze tylko jako czyiś wymysł i jesteśmy tylko bohaterami jakiejś bajki albo książki?

–to by znaczyło że wszyscy jesteśmy czyimś wymysłem

–a jeśli cały świat to tak naprawdę czyjaś rozgrywka w Simsy?

–to by wyjaśniało czemu jak gdzieś idę to zapominam co chciałem

–a co jeśl-

–Mort masz 14 lat po co wymyślasz teorie wszyschświata skoro to i tak niczego nie wniesie do rzeczywistości?

–wsumie racja...

–pff...od dziś jesteś Galaxyboy

–dobrze Berryboy

Galaxy Berry [Mort x Tem]Onde histórias criam vida. Descubra agora