Rozdział 26

5.4K 327 4
                                    

-Witaj Olena... Nie sądziłam, że ciebie tu spotkam... - zadowolona usiadłam obok kobiety.
- Przyszłam na zaproszenie BYŁEGO. Każdemu należy się odrobina przyjemności... - mówiła bardziej przed siebie niż do mnie popijając ogromne martini.
- Trochę mam bałagan... Stwierdziłaś, że wolisz kobiety, a ponoć...
- Byliśmy razem rok. To prawda. Wiesz, to nie jest tak, że budzisz się pewnego dnia i od tej pory postanawiasz sypiąc tylko z babeczkami. Miałam swój okres poszukiwań.

- Czyli nie "BI"?

- Zdecydowanie nie, ale sympatia i przyjaźń została.

- Teraz masz kogoś?

- Podrywasz mnie? - zabawnie spojrzała wreszcie w moim kierunku.

- Skąd, nie ja....

- Przecież wiem. Mam cię rozwieść, a w progu czeka kolejny.

- Taaak... - przeciągnęłam jakby to miało być najlepsze podsumowanie tej całej patowej sytuacji.

- Czytałam kontrakt. Świetnie napisany.

- Właściwie wszystko to, o co prosiłam.

- I te trzy lata "więzienia" to twój pomysł? - słowo klucz podkreśliła robiąc znak cudzysłowia w powietrzu.

- Jeśli chciałam coś dla siebie, musiałam dać od siebie.

- Nie za spory prezent? Mogę wywalczyć coś lepszego.

- Tak niech zostanie.

- Nie omieszkałam zajrzeć na kilka stron w sieci. Ismach to niezły kąsek. Dlaczego się z nim rozstajesz?

- Zbyt dużo błędów, zbyt dużo kobiet i zbyt dużo dzieci.

- Ale to jego kochasz? - ostentacyjnie zębami zsunęła dwie zielone oliwki z wykałaczki i zaczęła przeżuwać jak gwiazda porno.

- Ciężki temat... - patrzyłam na nią mimo wszystko z zachwytem.

- Nie pakuj się w związek z Igorem.

- I mówisz to jako jego znajoma? Była jego przyjaciela? - zadziwiłam się nieco tą uwagą.

- Mówię ci to jako kobieta, jako twój adwokat i jako ktoś, do kogo przyszła dwukrotnie Ivana żeby od niego odejść.

- Gdyby nie fakt, że jesteś lesbijką uznałabym, że próbujesz mnie zetrzeć z pola walki. Jak Aristow skomentowałby tą radę? - pytałam z zupełnym spokojem w głosie. Nie traktowałam kobiety jak wroga.

- Pewnie przestałby przysyłać mi kwiaty na urodziny - zażartowała.

- Rozumiem, że to najdelikatniejsza z opcji?

- Aristow jak nikt, nie lubi gdy ktoś wtrąca się w jego sprawy, więc pewnie za mój długi język zapłaciłabym zwinięciem praktyki w Moskwie razem z roletami w gabinecie. Od dłuższego czasu myślę zresztą o wyjeździe, więc może byłaby to dobra motywacja - wymuszonym uśmiechem  zakończyła zdanie.

- Zupełnie jak jej terapeuta...

- Wiesz o tym? - zaskoczyła ją ta wiedza.

- Właściwie wszystko.

- Myślę, że wszystkiego nie wie nikt, poza Igorem. On ci powiedział?

- Część tak, część tylko potwierdził.

- Zaskakujące... - wypowiedziane podsumowanie było dla niej samej.

- Olena... mam wrażenie, że chcesz mi coś powiedzieć, a z drugiej strony uciekasz od tematu.

Miłość po rosyjsku / Część IIWhere stories live. Discover now