●~4~●

109 4 1
                                    

Jak ten głupek może cieszyć mordę, podczas gdy ja umieram?!

•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•

- Jordonie Terrel, wiedz że cię nienawidzę, lecz kocham jednocześnie - wyszeptałam, zmęczona opróżnianiem swojego żołądka.- I vice versa, moja śliczna - zaśmiał się, ocierając łzy. - Przygotuję ci coś lekkiego do jedzenia, a ty weź prysznic.- puścił mi oczko i wyszedł z łazienki, zostawiając mnie samą.

Woda była gorąca, taka jaką lubię. Głowa mi pęka i trochę mi słabo, ale dam radę. No bo muszę... Z dołu słyszę krzątaninę moich gości. YoonRin i Charlie kłócą się o to, kto i co zrobi mi na śniadanie, a Daniel zapewne coś zajada.

Po porannej toalecie ubrałam się i pomalowałam rzęsy. Na dole czekała moja przyszywana rodzinka i tosty z masłem.
- Dzieńdobry kochani - należycie się przywitałam. Sam zapach śniadania postawił mnie na nogi, a po pierwszych trzech tostach odzyskałam energię i względnie dobre samopoczucie.
- Dzwonił ten twój Chińczyk i pytał się czy wszystko u Ciebie w porządku - odezwał się mój brat, schodząc ze schodów z moim telefonem. - Powiedziałem mu że jest już lepiej i że oddzwonisz - dodał z delikatnym uśmiechem.
- Słonko, Renzo jest Japończykiem, jeśli nie znasz narodowości to mów "Azjata", a nie Chińczyk...
- Ale prawie 1/4 populacji to Chińczycy! - zgromił mnie wzrokiem. Dalej upiera się przy swoim... Postanowiłam, że oddzwonię do niego po wizycie u rodziców.
- Właśnie, Chelsea powiedz nam jak się czujesz? - spytał z nutką troski Daniel.
- Czuję bezdenną pustkę w sercu, ale najadłam się i troszkę mi lepiej - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

Po śniadaniu wszyscy się rozeszli, Danny i Charlie poszli do domu blondyna, Yoon i Chris do pokoju na górze, a ja pojechałam na cmentarz. Nie wiem dlaczego tyle osób boi się cmentarzy. Ja osobiście bardzo lubię tam chodzić, bo wiem, że w tym miejscu nikt nie zrobi mi krzywdy.

Bo krzywdzą tylko żywi ludzie...

Ubrana byłam w krwistoczerwoną puchową kurtkę, czarny golf i białe postrzępione rurki, a na moich nogach leżały idealnie czyste, czarne air force'y z bordowymi sznurówkami, które sama w nie wplotłam. Mama pozwalała mi się ubierać w ten sposób, lubiła jak wygładałam kobieco i z pazurkiem, za to nie mogła na mnie patrzeć kiedy wpadłam w styl 'tomboy'. Za to Tata nienawidził, kiedy biegałam po domu w różowych sukienkach z falbankami i w wysoko upiętych włosach. - Moja córka będzie wyglądać zjawiskowo w każdym wydaniu, ale to nie znaczy że będzie się codziennie pindrzyć. Chelly, jesteś piękna. Niezależnie od tego co mówili, mówią i mówić będą ludzie. Miej swój styl i nie bądź nudna! Bądź jedna na milion, skarbie. - nigdy nie pozwalał bym myślała o sobie jako o tej brzydkiej i nieatrakcyjnej chłopczycy. Lubił mój styl bo się wyróżniam. Ja i Tata nienawidziliśmy nudy i monotonni. I cukierkowych sukienek. Fuj.
- Dziękuję za wszystko Tatku. I Tobie, Mamuś. Tęsknię za Wami i proszę Was o wsparcie i cierpliwość. Bo jak dacie mi siłę to powybijam wszystkich dookoła. Opiekujcie się moim aniołkiem. Kocham Was. - pożegnania bolą, ale są nieuniknione. Dopóki starczy mi sił i chęci do życia, będę odwiedzać rodziców. Ale nie codziennie, nie chcę popaść w jakąś paranoję i depresyjne myśli. Muszę jeszcze dopełnić dzieła moich staruszków i wychować brata na ludzi.

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•

- Uwaga! Dziś do pracy przychodzi Chelsea, także błagam, żadnych wspominek ta temat ostatnich wydarzeń. To silna dziewucha ale bez przesady, każdy ma swoje granice. Żadnych kondolencji, słów pocieszenia czy innych pierdół. Nie udawajmy też że nic się nie stało, po prostu dzień jak codzień ale dajmy jej przestrzeń osobistą, to tyle, wracajcie do pracy. - niska czarnoskóra dziewczyna poinstruowała kolegów z zespołu techników. Nikogo innego nie musiała, po prostu każdy trzyma się swoich. Technicy, antropolodzy czy antyterroryści, a nawet ci, którzy nie wychylają nosa z biura.
- Dzięki Aisha, nie musiałaś. - rudowłosa przytuliła koleżankę od tyłu, co nie było dla nikogo zaskoczeniem, bo dziewczyna uwielbiała wszelkiego rodzaju czułości. Bardziej zmartwiło ich to, co mogła usłyszeć. - Na luzie, nic się nie stało, czuję się lepiej, mimo że wciąż boli, ale czasu nie odwrócę. Mamy coś ciekawego na dzisiaj? - spytała nie poluźniając uścisku. Kochała swoją pracę, mimo tego co się w niej przytrafiało.
- Samobójstwo na Blackberry Street. Ludzie z dochodzeniówki nie wykluczają, a nawet podejrzewają ingerencję osób trzecich. Ofiarą jest Mary Clarence. Starsza pani gustująca we wszystkim co ma dopisek "luksusowe". Cholernie dziana ale skąpa babka, podejrzewany jest jej wnuk, który jako jedyny z całej piątki mieszka w Kalifornii. Reszta siedzi w stanie Maine. Niby mu niczego nie brakowało, ale jeden ze świadków twierdzi że lubił skubać babunię z kasy. Tu sto dolców, tu dwieście, tam jeszcze pięćdziesiąt. A ta, niechętnie, ale się godziła. Ponoć wnusio jej groził "chyba nie chcesz by tata się dowiedział"... - sytuację przedstawił jej Renzo. Był z lekka oburzony całą sprawą, gdyż pochodził z Japonii, a tam szacunek do starszych jest wpajany do głowy niemal od urodzenia.
- I skurwiel wykorzystał jej tajemnicę. Ciekawe, co ukrywała. Pewnie to niezły sekrecik, skoro potrafił wydoić z niej tyle siana. A syn mógłby być niezadowolony z ekscesów matki. Kto i w jakim stanie znalazł zwłoki? - zapytała wyraźnie zaciekawiona.
- I tu, moi państwo, zaczyna się zabawa, gdyż babcię znalazł nie dość że jeden, z jej sześciu kochanków, to wyglądała tak, jakby od razu mieli ją wpakować do trumny.
- Możesz sprecyzować?
- Ty nie wiesz jak wygląda człowiek w trumnie?

Cisza.

- Kurwa, Renzo, musiałeś? Ugryź ty się czasem w język! - warknęła Jackie. To dość wulgarna Francuzka. Nie pieprzy się w tańcu i za to Chelsea ją lubi. - Co za człowiek...
- Nic nie szkodzi, Jackie. Wiem jak wygląda człowiek w trumnie, Renzo, ale na jakiej podstawie to stwier...
- Wybacz Chelly-Chan, nie chciałem cię skrzywdzić przepraszam! - ze łzami w oczach przytulił się do rudowłosej. Właśnie dlatego Pan Yukomi jest znany z niewyparzonej mordki, jak to mówi Aisha. Należy do tych osób, które najpierw mówią, a potem myślą.
- Spokojnie, nie jestem z porcelany, nie traktujcie mnie jak lalkę. Stary, ty płaczesz? Wyluzuj, wybaczam ci. - zaśmiała się szczerze, czym tylko utwierdziła kolegów że już jest lepiej.

Bo teraz może być tylko lepiej.

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~

Ja też nie pieprzę się w tańcu i zapodaję wam 975 słów nowego rozdziału 💪

Komentujcie, snujcie teorie, możecie nawet gnoić Renzo. Po prostu kocham czytać wasze komentarze 😂💕

Do nexta (づ ̄ ³ ̄)づ
Wiku-Chan ❤

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 01, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

BAD LIAROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz