1. Zmiany

4 0 0
                                    

- Wszystko tylko nie to ! - moje myśli zaczęły przekrzykiwać budzik. Co ja takiego światu zrobiłam że trzeba wstawać tak wcześnie rano ?

Walnięcie w telefon jak zwykle prowadziło do zamierzonego efektu, ciszy zagłuszanej moim własnym oddechem. Przyszedł ten najgorszy moment w całym porannym rytuale - trzeba było zdjąć z siebie ciepłodajną chmurkę, powszechnie nazywaną kołdrą. Na dworze szalał mróz, a widok białego puchu z nieba nie nastrajał optymizmem.
Chwyciłam za telefon: nieodczytane wiadomości, tajemnicze snapy, powiadomienia z Facebooka ... nic co mogłoby mnie zaskoczyć. Stuknęłam w ikonkę spotify i wybrałam playlistę oznaczoną czerwonym serduszkiem, losowe odtwarzanie i z głośników wydobył się piękny dźwięk gitary elektrycznej zespołu Muse grającego utwór „Psycho". Za ustach pojawił mi się uśmiech i resztę porannej rutyny robiłam pól tańcząc co chwile krzycząc fragment tekstu: „your ass belong to me now".

Ubrana i umalowana zeszłam w reszcie na dół. Wiedziałam, że on będzie tam na mnie czekał, przeczucie i przyzwyczajenie.

- Dzień dobry kochanie - odezwał się do mnie Kajtek ubrany conajmniej tak jakby miał przejść Syberię na piechotę
- Dzień dobry misiek - uśmiechnęłam się i wręczyłam mu buziaka w kawałek wystającego policzka
- Wszystkiego najlepszego ! - Wykrzyczał mi do ucha i zza pleców wyjął pięknie opakowaną paczkę.

Prawdopodobnie jestem jedynym człowiekiem na ziemi który zapomniał o własnych osiemnastych urodzinach. Spojrzałam się na paczkę, na pewno nie zrobił jej sam, miał do takich spraw dwie lewe ręce, a może nawet i gorzej. Zastanawiałam się kto mu w tym pomagał.

- Z tytułu, że dzisiaj jest Twoje święto - wyrwał mnie z zamyślenia - to darujemy sobie wycieczkę do szkoły. Dzisiaj zdajesz się całkowicie na mnie dobrze ?
- Nie mam innego wyboru a nawet jakbym miała to i tak bym go nie wybrała.

Wzięłam w ręce paczuszkę i otworzyłam ją. Jej zawartość mnie zaskoczyła, serce na chwile mi na pewno stanęło. Spojrzałam się na Kajtka, jego niezwykłe Nitki biegły po jego klatce, brzuchu i głowie jak szalone oczekując opisania mojej reakcji na zawartość paczki.
Nie musiałam nic mówić. Oboje sobie doskonale zdawaliśmy sprawę że ten dzień przejdzie do historii. Zanurzyłam rękę w pudełku wyciągając z niego puszkę. Zatrzęsłam nią a zawarta w środku kulka pobudziła płyn i wydała ten charakterystyczny dźwięk.

- Idziemy nadać temu miastu trochę kolorów.

Większa wartość ZłotaWhere stories live. Discover now