ROZDZIAŁ 41

620 39 4
                                    


    Był piątek wieczór, a ja siedziałam sama, oglądając seriale. Od wczorajszej wizyty u lekarza starałam się chodzić samodzielnie i wychodziło mi to całkiem nieźle. Tata wraca jutro, więc uznałam, że do tego czasu wszystko będzie już dobrze. Wczoraj rozmawiałam, dłużej niż zwykle, z Em i dowiedziałam się, że plotki o mnie już ucichły i teraz wszyscy mówią tylko o dziewczynie z pierwszej klasy, która rzekomo umawia się z nauczycielem. Chwile rozmawiałyśmy o tym z przyjaciółką i po zapewnieniu, że w następnym tygodniu będę już w szkole, pożegnałyśmy się. 

    Kiedy w trakcie oglądania zauważyłam, że mój prowiant się skończył, zatrzymałam więc odcinek Teen Wolf'a i ruszyłam na dół dorobić popcornu. Schodząc po schodach, poczułam lekki wiatr. Kilka ostatnich schodków pokonałam w pośpiechu, a gdy znalazłam się już w salonie, zobaczyła, że drzwi wejściowe są otwarte. Od razu podeszłam i zamknęłam drzwi. Moją pierwszą myślą był wcześniejszy powrót taty, więc go zawołałam, ale odpowiedziała mi cisza.

- Tato, to ty?- Spróbowałam jeszcze raz.

    Tym razem też nie usłyszałam odpowiedzi, ale zamiast całkowitej ciszy dobiegł mnie hałas dobiegający z kuchni. Zapaliłam światło na korytarzu i powoli ruszyłam w stronę dźwięku. Kiedy znalazłam się przed wejściem do pomieszczenia, zauważyłam dobrze mi znaną sylwetkę chłopaka, odwróconego do mnie tyłem. Ponownie zapaliłam światło, w tym samym momencie, kiedy gość się odwrócił. 

- Co ty tu robisz?- Zapytałam, widząc jego twarz.

- Nie było cię w szkole i nie odpowiadałaś na moje wiadomości, a naprawdę chciałem się dowiedzieć, czy u ciebie wszystko w porządku.- Zaczął się w pośpiechu tłumaczyć.

- Jest świetnie.- Odpowiedziałam z sarkazmem.- A teraz wyjdź stąd.

- Nie możemy usiąść i porozmawiać?- Wypowiadał słowa, powoli zmniejszając odległość między nami. Kiedy już stał przede mną, wziął kosmyk moich włosów i spojrzał mi w oczy.- Jak za dawnych czasów?

- Nie żartuje, masz stąd wyjść.- Oświadczyłam, odsuwając się.- Albo zadzwonię na policję.

    Chłopak zaśmiał się lekko, podniósł do góry dłoń, w której coś trzymał.

- Ciężko ci o będzie zabić bez tego.

    Po tych słowach spojrzałam na przedmiot, który trzyma i odruchowo dotknęłam kieszeni, w której nie było już telefonu. 

    Widząc mój wyraz twarz, ponownie się zaśmiał i po raz kolejny do mnie podszedł.

- Widzisz, tak świetne się razem bawimy.- Mówił, a ja za każdym razem, kiedy otwierał usta, czułam zapach alkoholu.- Może porozmawiamy i powspominamy, jak miło było, gdy byliśmy razem, może nawet zechcesz to powtórzyć.

    Tym razem to ja się zaśmiałam. 

- Skąd pomysł, że będę chciała z tobą rozmawiać, gdy jesteś w takim stanie, kiedy, nawet kiedy jesteś trzeźwy, nie mam na to ochoty?

Spytałam i od razu pożałowałam tych słów, kiedy paczyłam jego dłoń zaciskającą się na udzie. Momentalnie łzy napłynęły mi do oczu, a po jego minie wiedziałam, że to własne tej nogi chciał dotknąć i dobrze wiedział, jak na to zareaguję. 

- Powinnaś się już nauczyć, że zawsze dostaję, to czego chcę.- Szepną mi do ucha, po czym lekko je polizał.

    Próbowałam odepchnąć mężczyznę, ale nie dałam rady.

- Czego chcesz?- Spytałam, starając się mięć normalną barwę głosu.

- Już ci mówiłem skarbie, chcę tylko porozmawiać.- Puścił moją nogę i lekko się uśmiechną.

    Pokiwałam głową, na znak, że możemy porozmawiać i ruszyłam w strony kanapy, utykając na jedną nogę. Kiedy zajęliśmy już miejsca w salonie, chłopak zaczął mi opowiadać, różne historie ze swojego życia, a ja od czasu do czasu potakiwałam. W pewny momencie poczułam się bardzo zmęczona i ziewnęłam.

- Jesteś zmęczona.- Zapytał mój gość.

    Na początku chciałam nie zareagować, ale w tym samym momencie przypomniałam sobie okropny ból i kiwnęłam w odpowiedzi.

- Dobrze, to ja już będę się zbierał.- Oznajmił i podszedł do mnie.- Zawsze wiedziałem, że jesteś grzeczną dziewczynką.

   Nachylił się, dał mi buziak w czoło i ruszył do wyjścia, przy którym się zatrzymał i odrodził do mnie.

- Dobranoc aniołku.- Pożegnał się i wyszedł.

    Kiedy usłyszałam ostatnie słowo, uświadomiłam sobie, że nic nie czuję. Od razu wiedział, czym było tego spowodowane, a mianowicie, że to nie Nick wymawiał to słowo, tylko Alex. Uświadomiłam sobie także, że chyba muszę porozmawiać z czarnowłosym.  


  Spodziewaliście się takiego zachowania po naszym blondynie, a może na początku myśleliście, że ktoś inny odwiedził Liz?


Jeżeli rozdział się podobał, zapraszam do głosowana i zostawiania komentarzy :)  

Od nowa ✅Where stories live. Discover now