Gardiene i jej szczęście. ♥ #7

323 27 2
                                    

A przy okazji wstawię część. Ponieważ was znam pewnie niektórzy nie zajrzeli do tamtej części, więc proszę o zajrzenie do części o nazwie Q&A i zadawanie tam pytań. Dziękuję za uwagę.

'''''''''''''''''''''

Z każdą chwilą nacisk się nasilał, a z mojej szyi leciało coraz więcej krwi. Z moich oczu zaczęły wypływać łzy. On naprawdę mnie zabije.

Zacisnęłam powieki.

-Zabij ją... Będę miał spokój.- powiedział lekceważąco, a po chwili słyszałam jak siada na trawie.

Napastnik mnie puścił i uciekł. Podniosłam się do siadu. Otworzyłam oczy, ale łzy rozmazywały mi widok. Nagle poczułam jak Ezarel podnosi moją głowę do góry. Zagryzł wargę i poszedł po opatrunek. Posmarował ranę jakąś maścią, a później owinął bandażem.

-Gardiene? Przepraszam, ale...

-Co?!- krzyknęłam przez łzy.- A co jeśli naprawdę, by mnie zabił? Co byś wtedy zrobił, co?- uderzyłam go w twarz i pobiegłam do powozu. Schowałam się w nim i skuliłam. Zaczęłam dość głośno szlochać.

Poczułam jak Elf obejmuje mnie ramieniem i zaczyna uspokajająco głaskać po włosach.

-Przepraszam... Nie wiedziałem, że tak zareagujesz...- mówił nadzwyczaj spokojnie.- Nie chciałem, aby zrobił ci krzywdę, ale nie wzięliśmy żadnych złotych monet. Gdybym tego nie zrobił to na pewno, by cię zabił.- tłumaczył się, a jego głos się łamał. Wtuliłam się w jego tors na co się spiął, ale mnie nie odsunął, a nawet bardziej przybliżył.

-Nienawidzę cię...- warknęłam szeptem w jego bluzkę.

-Masz do tego całkowite prawo...- schował twarz w moje włosy i ucałował czubek mojej głowy co mnie niesamowicie zdziwiło, ale wolałam tego nie komentować. Jeszcze zacząłby się  ze mnie śmiać.

Spędziłam w jego objęciach chyba jakieś półgodziny, a mój organizm wbrew mojej woli postanowił iść spać. Kiedy się obudziłam powóz trząsł się. Wyjrzałam i okazało się, że jechaliśmy. Ezarel miał worki pod oczami. Nie mówcie mi, że nie spał całą noc!

Usiadłam obok niego. Spojrzał na mnie kątem oka i wrócił do patrzenia na drogę.

-Wszystko w porządku?- spytał niepewnie.

-Głowa mnie tylko trochę boli... To wszystko. Spałeś coś?- spytałam, bo to pytanie, aż mnie wyżerało mnie od środka. W odpowiedzi tylko pokiwał głową na boki. Westchnęłam ciężko i zabrałam od niego wodze. Spojrzał na mnie zdziwiony.

-Co ty...?

-Idź spać. Wystarczy, że Rawisty znają drogę, prawda? Umiem prowadzić.- powiedziałam szybko.

-Jesteś pewna?

-Już!- rozkazałam ostro, a on od razu tam wszedł do środka powozu. Bez słowa prowadziłam chyba dziesięć godzin. Zaspany Elf wrócił po tym czasie i zaoferował się, że przejmie wodze, ale ja odmówiłam. Nie skomentował tego i oparł się o siedzenie.

-Ezarel?

-Tak?- spytał. Miał zamknięte oczy. Wyglądał na odprężonego.

-Pamiętasz coś z balu?- i jego odprężenie dostało w łeb.

-Co do joty...- przełknął nerwowo ślinę.

-Czyli to co zrobiłeś zanim...

-Tak... Pamiętam... Zapomnij o tym...- powóz gwałtownie się zatrzymał, a on prawie wypadł.- Co ty robisz?!- spytał oburzony, ale jego złość zamieniła się w skruchę widząc moją twarz.

-Mam o tym zapomnieć?- warknęłam wściekle.- Chcesz powiedzieć, że zrobiłeś to, aby "zobacz jak to jest pocałować zwykłą ziemiankę?", czy się z kimś założyłeś?

-Ja nie... Nie o to chodzi...

-To o co?

-Nie mogę ci powiedzieć...- wyszeptał, a ja rzuciłam wodzę na ziemię i zeskoczyłam z powozu.- Gardiene?

-Mamy postój!- krzyknęłam wkurzona i zaczęłam iść przed siebie. Nagle usłyszałam jak podłoże się pode mną łamie. Spojrzałam w dół i chwilę później ziemia spadła w dół. W ostatniej chwili złapałam się korzenia.

-GARDIENE!- krzyknął i podbiegł do dziury. Kiedy mnie zobaczył odetchnął z ulgą, ale nadal był lekko przerażony tą sytuacją. Nachylił się i chciał mnie złapać.- Podaj mi rękę!- powiedział głośno.

-Po co? Przecież pozbędziesz się problemu!- odwarknęłam mu.

-Kłamałem! Kłamałem, że jesteś kulą u nogi! Już ci to tłumaczyłem! Podaj mi rękę!- oczy mu się zaszkliły. Jednak ja nadal upierałam się przy swoim. Wiem, że w mojej sytuacji może być to głupie, ale on mnie przecież nienawidzi.- Błagam... Nie chcę cię stracić... Nie chcę stracić kolejnej ważnej dla mnie osoby...- załkał, a jedna łza spadła na mój policzek. Zaraz... Jestem dla niego ważna?

Otworzyłam oczy chcąc coś powiedzieć, ale głos ugrzązł mi w gardle. Zagryzłam dolną wargę i podałam mu rękę. Od razu mnie za nią złapał i wciągnął do góry. Opadł do tyłu, a ja na niego. Otulił mnie ramionami i schował twarz w zgłębieniu mojej szyi.

-Nigdy więcej mi tak nie rób...- powiedział szeptem.- Bo zamknę cię w klatce i będę faszerował lekami, abyś nie mogła się wydostać...- odsunął mnie od siebie. On... Płakał...

Zdziwił mnie ten widok tak samo jak to co powiedział. Położył dłoń na moim policzku, a po chwili zbliżył się i musnął moje usta delikatnie. Otworzyłam szeroko oczy zdziwiona.

Kiedy nie poczuł oporu nacisnął trochę bardziej. Kiedy się otrząsnęłam także delikatnie naparłam. Poruszył ustami, a ja swoje uchyliłam. Od razu wsunął język i delikatnie przejechał delikatnie językiem po moim podniebieniu. Niepewnie poruszyłam swoim językiem. Zahaczyłam nim o ten jego.

Trwaliśmy chwilę w namiętnym pocałunku. Oderwaliśmy się kiedy zabrakło nam powietrza. Czułam jak moje policzki płoną. Ez także był czerwony.

-J-Ja...- zaczął, ale przerwałam mu delikatnym muśnięciem w usta.

-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że nie zrobiłeś tego, aby wcisnął mi głupi napój, albo po pijaku...- powiedziałam z szerokim uśmiechem. Odwzajemnił go.- To co mówiłeś o tej klatce...

-Mówiłem serio...- warknął z powagą. Spięłam się. Przytulił mnie i pogładził po włosach.- Ale to tylko jak dasz mi do tego powód...- wyszeptał do mojego ucha. Zapewne bardziej się zarumieniłam.- Biorę pierwszą wartę.- powiedział ostro.- Do powozu. I tak teraz nie zasnę. Niedawno się obudziłem.- mówił z pełną powagą. Westchnęłam i posłusznie ruszyłam do powozu. Tam przebrałam się. Kiedy założyłam bluzkę odwróciłam się i zobaczyłam Elfa z szerokim uśmiechem na ustach. Zamarłam na chwilę, aby po sekundzie wyjąć z torby sztylet. Kiedy tylko go zobaczył mina mu zrzedła. Chciał się wycofać, ale ja rzuciłam bronią, która wbiła się w materiał tuż obok jego głowy. Przełknął nerwowo ślinę.

-Pierwszy i ostatni raz mnie podglądałeś!- warknęłam.

-W-Wybacz... Pokusa była zbyt wielka...- powiedział niepewnie, a ja już byłam gotowa siegnąć po łuk. Jednak jego już nie był.

Wsadziłam broń ponownie do torby.

-A ja myślałam, że prędzej Nevra będzie tak robił...- warknęłam do siebie i się położyłam.

''''''''''''''''''

Przepraszam za wszystkie błędy. Bye!

Wampirza Wiedźma 2- Eldarya. [Odnawiana Część Pierwsza]Where stories live. Discover now