Rozdział 10

105 15 2
                                    

Wychodzi na to, że za całą sprawą stoi Itachi, który zaprowadził Sasuke do sierocińca, opłacił milczenie każdego zamieszanego w tę sprawę, ukrył miejsce jego pobytu i pozwolił wierzyć ich ojcu, że najmłodszy dziedzic zaginął. Możliwe, że zrobił to aby stać się jedynym dziedzicem rodzinnej firmy. Możliwe też, że jego ojciec domyślał się tego, co zrobił starszy syn dlatego, że przed śmiercią kazał odnaleźć syna pd groźbą przepisania majątku na cele dobroczynne. Nie pasuje tu tylko to, że według Sasuke, Itachi nigdy się nie interesował rodzinnym biznesem. Z kolei on wiedział to od ojca, który powiedział mu to na łożu śmierci. To wszystko wydawało się takie pokręcone... Oparłem czoło o zimną szybę. Chciałem jak najszybciej spotkać się z Sasuke, ustalić co dalej. Ino z pewnością nam pomoże, a kiedy zbierzemy wystarczającą ilość dowodów, Sasu zmartwychwstanie dla świata i znów będzie mógł żyć własnym życiem. Kiedy dotarliśmy na miejsce z trudem wspinałem się po schodach. Czułem się wyczerpany ilością informacji a w szczególności rozmową z Mei. Nigdy nie byłem tak agresywny jak wtedy. Sam siebie zaskoczyłem.– Naruto – Ino złapała mnie za ramię, kiedy byliśmy już na trzecim piętrze. Wskazała głową na drzwi.– Cholera! - zakląłem widząc otwarte drzwi. Bez zastanowienia rzuciłem się do środka. - Sasuke! - zawołałem. - Sasuke jesteś tu? - zajrzałem go każdego pomieszczenia, nigdzie go nie było, okna były całe, żadnych śladów szamotania, walki, obrony! Czegokolwiek!– Naruto! Zamek w drzwiach jest wyłamany od wewnątrz – powiedziała wpadając do salonu.– Oby dwa? - zapytałem wybierając numer Sasuke. Odezwała się sekretarka. - Sasuke, nie wiem co Ci przyszło do głowy ale nierób nic sam! Nie rób nic głupiego, słyszysz? - oby odsłuchał tę wiadomość nim będzie za późno.– Nie. Tylko jeden.– Drań, musiał otworzyć pierwszy – poszedłem od razu do jego pokoju. Na łóżku leżało kilka wytrychów, eh. Powinienem wiedzieć, że tak to się skończy, przecież obaj umiemy ich używać. Rozejrzałem się, aż w końcu moje oczy trafiły na tablicę korkową nad biurkiem. - Ino! On zbierał informacje na własną rękę!Pokazałem jej cały zbiór zgromadzony przez niego. Cała tablica notatek, informacji, wzmianek o Itachim, ich ojcu i firmie. O śpiączce i pogrzebie. Wszystko to ułożone chronologicznie i względnie logicznie. Odnalazł powiązanie między cenami nieruchomości a Itachim, a także kilka innych nieistotnych informacji. Samochód, który doprowadził do wypadu, przez który leżał w szpitalu, należał do jednego z ochroniarzy Itachiego, który zniknął tuż po zajściu. Wszystko to sam znalazł, nie powiedział mi. Widzę też na końcu dopisane kilka informacji, które mu przekazałem wczoraj.– Wiedziałem, że wczorajsza noc była zbyt piękna – szepnąłem do siebie, znów dzwoniąc do Sasuke. Głośniej dodałem: - Sasu, gdzie jesteś?– Chyba wiem – Ino powiedział stając obok mnie z kartką w dłoni. - Ale Naruto, jak mogłeś nie wiedzieć o tym? - wskazała brodą tablicę. - Mieszkacie razem.– Nie siedziałem w jego pokoju – wzruszyłem ramionami. - Nieważne. Pokaż mi to, muszę go znaleźć. Muszę.Kartka zawierała wiadomość od Sasuke: „Wiem już wystarczająco. Idę po niego. Odzyskam to, co moje.Wybacz. Sasuke"– Kretyn. Idiota. Egoista – mruczałem pod nosem. - Nic nie wie! Ino, on myśli, że Itachi odpowiada tylko za wypadek! Chodź, musimy iść!– Dokąd chcesz iść? - zapytała najwyraźniej nie wiedząc. Chyba chciała zaczekać na wsparcie.– Po Sasuke – wskazałem pacem nazwę firmy „ Uchiha Corporation". - Tam znajdziemy Sasuke oraz Itachiego.

ResurrectedWhere stories live. Discover now