Rozdział 1

659 41 23
                                    

Zakon Jedi nie jest już taki jak kiedyś, powtarzała sobie w myślach Ahsoka. Nie ufali mi. Musiałam odejść.

Prosto było powiedzieć "nie wracam". Deklaracja, choć z pewnością trudna pod względem emocjonalnym, w formułce była krótka i treściwa.
Dopiero teraz zaczęły do niej dochodzić konsekwencje tej decyzji i to, jak bardzo Zakon nie przygotował jej na tę ewentualność.

Cała wiedza, jaką Ahsoka posiadała, dotyczyła głównie Mocy, sztuk walki, przetrwania i dyplomacji. Jedi zapewniali też wiedzę teoretyczną: historię, geografię i nauki biochemiczne, które miały praktyczne zastosowanie w misjach terenowych… co dawało zerową wiedzę o życiu przeciętnego obywatela.

Idąc dość tłocznym chodnikiem Coruscant niewiele ponad właściwą powierzchnią, Tano prędko zauważyła dziwne zachowania przechodniów względem niej. Cóż, właściwie nie były dziwne: z reguły cywile, rozpoznając Jedi, usuwali się dyskretnie z drogi, umożliwiając im sprawne poruszanie się i przestrzeń. Część prawdopodobnie nie chciała też za bardzo zbliżać się do owianych legendami postaci, którym przypisywano różne nadnaturalne zdolności. Niezależnie od tego który powód nimi kierował, było całkiem jasne, że nie traktują Jedi jak swoich.

Pierwsza rzecz: ubranie.

Jeśli chciała wtopić się w tłum i rozpocząć normalne życie, równie dobrze to mogło być jej punktem wyjścia.

Ubranie, a potem dom.

Jedi byli przyzwyczajeni do spania w spartańskich warunkach, ale jeśli chciała przywyknąć do życia zwykłych obywateli, powinna znaleźć sobie miejsce, w którym miałaby stałą bazę.

Jej uwagę przykuł nieco wyblakły neonowy szyld sklepowy z odzieżą. Tano postanowiła niezwłocznie zacząć wcielać swój plan w życie. Weszła do budynku.

— Jedi… w czym mogę służyć? — Na powitanie wyszedł jej dość otyły czteroręki humanoid, którego rasy Togrutanka nie była w stanie rozpoznać.

Skinęła głową, odwzajemniając powitanie. W pierwszym odruchu chciała zaprzeczyć jego błędnej analizie, ale zrezygnowała. Nie było sensu.

— Masz może jakieś cywilne ubrania w moim rozmiarze?

— Myślałem, że Jedi sami zaopatrują się w taki towar, gdy już go potrzebują — zagadnął sprzedawca, patrząc z zainteresowaniem na młodą Togrutankę.

— Nagła sytuacja.

— Rozumiem. — odparł. — Ale… obawiam się, że nie mam tego dużo. Będzie kosztować ekstra.

Tano potrzebowała chwili, by przetrawić słowa humanoida.

No tak! Przecież wszystkie oszczędności, jakie Jedi dostawali na ewentualne wydatki, zostały w jej kwaterze. W całym tym chaosie związanym z jej oskarżeniem i późniejszym uniewinnieniem nawet przez myśl jej nie przeszło, by coś stamtąd zabierać. Zresztą nie posiadała tam nic osobistego, więc nie widziała potrzeby, by tam wracać. Może wtedy by pamiętała.

Tano z trudem opanowała skrzywienie, patrząc na cenę i zastanawiając się, co takiego kryje się pod ekstra. Oczywiście, kupiec korzystał na okazji.

Nagle dostała olśnienia.

— Zakon Jedi pokryje koszty.

Humanoid zastanawiał się przez chwilę, po czym skinął głową i podsunął jej datapad, by mogła wystosować oficjalne pismo upoważniające go do odbioru zapłaty.

Nie była pewna, czy Zakon Jedi faktycznie zdecyduje się uiścić opłatę, ale liczyła na zrozumienie z ich strony. W końcu raczej nie wypadało im po tym wszystkim oskarżyć ją o próbę wykorzystania ich środków finansowych. Zwłaszcza, że była to sytuacja jednorazowa i, jakby nie patrzeć, mloda togrutanka nie fundowała sobie statku kosmicznego, a jedynie skromny strój zapewniający jej względną anonimowość.

✓Ahsoka I - w obcym świecie |WT|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz