Prolog

99 7 2
                                    

21:59

"Sarah, proszę cię odbierz telefon... Boję się o Ciebie..."

22:43

"Sar wiem że to słyszysz. Dlaczego mnie zostawiasz? Samą... Przyjaźnimy się przecież! Sarah, skarbie odezwij się. Zaufałam Ci..."

23:04

"Sarah, to ja! Sophie! Nie rób tego... Przecież... Było lepiej... Widziałam to... Czułam... To przez tego dupka tak? To przez Oscara. Obiecuję że pomogę ci. Nie pozwalam ci odejść. Kocham Cię wariatko! Nie zostawię Cię samej a nim się nie przejmuj. Tylko proszę oddzwoń do mnie!"

23:29

"Nie wiem co z tobą... Boję się. Jestem świadoma do czego jesteś zdolna."

00:01

"Nie chcę myśleć o tym najgorszym. Nie pozwól mi się tak zadręczać. Wiem spieprzyłam po całości... PRZEPRASZAM OK?! Żałuję! Proszę wybacz mi... Albo chociaż powiedz że tam jesteś"

2:59

"Czyli jednak..."

Słuchałam tego z obojętnością. Czekaj kim jestem? Ach no tak: nikim. Przecież sama mi to powiedziała.
Wszystko jest gotowe. Naszykowane. Teraz tylko zrobić to. Postawić ostatnią kropkę na swoim życiu.

Wyciągnęłam pasek ze swoich spodni i zrobiłam pętlę na jego końcu. Wyszłam na dwór i skierowałam się do stodoły. Mieszkałam we wsi gdzie są raptem trzy domostwa na krzyż więc nikt nawet mnie nie mógł zauważyć.

Hah, już jestem w czasie przeszłym.

Otworzyłam wielkie drewniane drzwi. Dookoła mnie były wielkie zbitki siana. Jako mała dziewczynka uwielbiałam się na nie rzucać i w nich chować. Ulubione miejsce.

Od razu uderzył we mnie zaduch i wszystkie wspomnienia z dzieciństwa... Było mi tu tak cudownie. Tutaj bawiłam się najlepiej. Wiem, może brzmieć głupio czy dziwnie ale taka jest prawda. Nie to że lubiłam samotność ale nie przeszkadzała mi ona. Gdy byłam sama w stodole, mogłam puścić wodze fantazji. Wszystko było kolorowsze i zabawniejsze. Ludzie milsi Było fajniej jak cały świat działał według moich zasad a nie ktoś kazał mi coś robić. Nie lubiłam być pod czyjąś kontrolą.

Później, gdy byłam już trochę starsza, zaczęły się imprezy, pierwsi przyjaciele, miłości, dragi, alko czy papierosy (kiedyś prawie przez to puściliśmy tą wieś z dymem). Tutaj miał miejsce pierwszy pocałunek i...

Oczy zaszły mi łzami a ręce zaczęły się trząść.

Szybko jednak się uspokoiłam i mimowolny uśmiech wpłynął na moje usta. Przecież to ma być mój dzień.
Już niedługo wszystko się skończy. Każdy będzie szczęśliwy, przecież ten kontrowersyjny problem w końcu zniknie. Całe albo przynajmniej zdecydowana większość zła na całym świecie i okolicach jest skupione przede wszystkim na mnie. Ja jestem najgorsza i najsłabiej sobie radzę. Zabijam wszystkich po kolei... Cóż taka byłam.

Opowiem wam historię jak jeszcze żyłam...





Chciałam wolności...

Teraz odszedłeś...

Powinnam skakać z radości...

Jednak ukradłeś me serce...

I płaczę w samotności...

Kiedy żyłamWhere stories live. Discover now